Stary Dzierzgoń, gmina i jej miejscowości oraz sąsiednie dobra
Stary Dzierzgoń (dawniej Stary Kiszpork, niem. Alt Christburg) – wieś w Polsce, położona dawniej w powiecie morąskim, w woj. olsztyńskie a obecnie w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń. Leży na terenie krainy historycznej Prusy Górne. 12 listopada 1946 r. nadano miejscowości polską nazwę Stary Dzierzgoń. Tak podaje Wikipedia.
Uważnego czytelnika "Kamieni Wilhelma" może zdziwić, że powiązałem tę miejscowość z polowaniami Cesarza Wilhelma II, skoro nie przebywał w tej wsi i nie ma wzmianek o tym, że polował tutaj. Ale istnieje wiele przesłanek mówiących, że jednak tak było. Na pewno polował na terenach, które wówczas i teraz należały do gminy Stary Dzierzgoń. Tutaj w okolicznych lasach są posadowione obeliski upamiętniające cesarskie łowy a Koło Łowieckie "Knieja" ma tereny łowieckie w tej gminie i pełna nazwa brzmi KŁ. "Knieja" w Starym Dzierzgoniu. Warto więc zapoznać się z przebogatą historią wsi Stary Dzierzgoń.
Drewniano-ziemna warownia w Starym Dzierzgoniu była jednym z najstarszych założeń krzyżackich. Wzniesiono ją około 1234 roku na miejscu starszego grodu pruskiego Zirguns, zniszczonego wcześniej przez Krzyżaków. Warownia miała nieregularny narys i była otoczona wałem ziemnym i fosą. Nie wiadomo czy warownia w Starym Dzierzgoniu posiadała elementy murowane. Niektórzy badacze uważają, że do budowy założenia zamku użyto cegły, bowiem na wzgórzu zamkowym znaleziono dwie cegły gotyckie, tak zwane „palcówki”. Problem może być wyjaśniony tylko przez badania archeologiczne. Powstanie Prusów w 1242 r. doprowadziło do odbicia zamku i poważnych zniszczeń. W 1247 roku Krzyżacy opuścili warownię i przenieśli się do pobliskiego Dzierzgonia, gdzie wzniesiono nowy zamek jako siedzibę konwentu. Do dziś zachowały się widoczne zarysy fosy i wałów chroniących niegdyś warownię. Szerzej o tym piszę w zakładce "Dobra rodowe" (dop. autora).
Stary Dzierzgoń jest położony około 33 km na południowy-wschód od Malborka, przy drodze nr 515 z Dzierzgonia do Susza. Zamek stał 1,5 km na północ od centrum Starego Dzierzgonia, w lesie między Starym Dzierzgoniem a wsią Zakręty nad niewielkim dopływem rzeki Dzierzgonki widać pozostałości krzyżackiej warowni.
Stary Dzierzgoń, dawniej zwany także Starym Kiszporkiem, uchodzi za jedną ze starszych miejscowości w tej części Pomezanii. Tu właśnie 7 lutego 1249 roku zawarty został między zakonem krzyżackim a Prusami pokój, który zakończył sześcioletnią wojnę powstańczą (1242— 1248). Układ ten, podpisany przez garstkę feudałów pruskich, narzucił Prusom m.in. odbudowę zniszczonych w tej wojnie kilkunastu kościołów, również w okolicy Starego Dzierzgonia (circa antiquum Christbore). W odległości niespełna dwu kilometrów na północ od późniejszej wsi, nad rzeczką zwaną Młyńską Dzierzgonią, od dawna istniał gród pruski. Przetrwały po nim ślady dawnych umocnień w postaci obwałowań. Położony był na wzgórzu opadającym stromym sześćdziesięciometrowym zboczem ku dolinie tworzącej w tym miejscu zakole rzeczki. Od strony lądowej chroniły go kilkustopniowe obwałowania, palisady i zasieki. W razie niebezpieczeństwa mógł dać schronienie kilkuset osobom wraz z ich ruchomym dobytkiem. Gród ten czterokrotnie padał łupem zdobywców i po każdym spaleniu był ponownie odbudowywany. Na tym miejscu po bitwie nad rzeką Dzierzgonią (1233) Krzyżacy zbudowali swój zamek, kilka lat później znów zdobyty przez Prusów.
Najpierw było tu grodzisko pruskie, przypuszczalnie będące centrum osadniczym Pomezanii. Do najwcześniejszych informacji na temat istnienia warowni w okolicy Starego Dzierzgonia należy przekaz kronikarza Piotra z Dusburga, który nawiązując do wydarzeń I powstania pruskiego (1242–1249), napisał, że rycerze zakonni w wigilię Bożego Narodzenia podstępnie zdobyli „gród Pomezanów” (castrum Pomesanorum). W okresie powstania pruskiego przeciwko Krzyżakom Prusom wspieranym przez pomorskiego księcia Świętopełka udało się jeszcze na krótko odbić go z rąk Krzyżaków. Nie mogąc go odbić Krzyżacy zbudowali warownię w Dzierzgoniu. Po zajęciu Prus Górnych przez zakon krzyżacki w 1249 roku, przez pewien czas była to placówka krzyżacka, gdzie zawarto pokój między Prusami a Zakonem Krzyżowym. Badania archeologiczne wykazały pozostałości drewnianej wieży zbudowanej przez Krzyżaków na wałach pruskiego grodu, która została spalona podczas II powstania pruskiego. Pierwotnie uważano grodzisko za twór germański, ale badania weryfikacyjne obaliły tę, postawioną przez Gustafa Kossinnę, tezę. W wyniku podziału, dokonanego 18 grudnia 1250 r. między biskupem pomezańskim a krzyżakami, Stary Dzierzgoń wraz z całością dawnej pruskiej ziemi Lingwars trafił pod zwierzchnictwo Zakonu, administracyjnie wchodząc w skład komornictwa Morany.
Tekst i fotografie pochodzą ze strony ZamkoMania.
"W lesie między Starym Dzierzgoniem a wsią Zakręty nad niewielkim dopływem rzeki Dzierzgonki stał Zamek Chrystusa. XIV-wieczny kronikarz niemiecki Piotr z Dusburga wyjaśnia nazwę Christburg czyli Zamek Chrystusa faktem zdobycia pogańskiego grodu Prusów przez krzyżaków pod wodzą mistrza krajowego Henryka Weidy w wigilię Bożego Narodzenia o północy. Rycerze zakonni wdarli się do grodu, gdy jego mieszkańcy spali i wymordowali większość z nich. Jest to prawdopodobnie tylko legenda, bo gród był potężny i nie mógł być niebroniony. Oblężenie musiało wymagać wiele wojska i dłuższego czasu niż jedna noc. Nazwa Christburg została prawdopodobnie przeniesiona ze starej nazwy pruskiej, bo z 1239 r. pochodzi wzmianka o grodzie Kirsberg / Kirsbork.
Grodzisko zwane Górą Zamkowa (120 m npm ) ma powierzchnię aż 4,6 ha. Część jest mocno zarośnięta. Zachowany wał otaczający główny majdan (jeden z czterech) grodziska ma prawie 5 m wysokości. Dalej znajduje się jeszcze druga linia wałów o wysokości dochodzącej do 10 m. Od strony zachodniej płynie rzeczka Dzierzgonka, która zabezpieczała warownię od tej strony. W najwyższym punkcie wału zewnętrznego stała wieża, której fundamenty odkryli jeszcze archeolodzy niemieccy. Na drugim brzegu Dzierzgonki znajdował się gród cyplowy o wymiarach 60x40 m z okresu wczesnej epoki żelaza z reliktami potrójnych wałów i fosy.
Zdjęcie z lotniczego skanowania laserowego terenu zamku w Starym Dzierzgoniu. 1 - majdan główny, 2 - majdan północny, 3 - majdan południowy (miejsce osady z okresu wczesnożelaznego), 4 - majdan-przedgrodzie, 5 - grodzisko cyplowe (druga osada z okresu wczesnożelaznego), 6 - zagadkowe niezbadane wzniesienie umocnione wałem, A - miejsce po wieży, B - miejsce po bramie
Krzyżacy wznieśli zamek (Stary) Dzierzgoń w 1236 r. Powstał on na gruzach pruskiego grodu zwanego w dokumentach "castrum Pomesanorum" lub "castrum Prutenorum", zniszczonego przez rycerzy zakonnych rok wcześniej. Była to mocna, strategiczna warownia, uznawana za główny punkt oporu Prusów na tej części Pomezanii.
Powstanie plemion pruskich doprowadziło do odbicia krzyżackiego zamku i poważnych zniszczeń. Nastąpiło to w końcowym etapie powstania w 1246 r. Liczne oddziały Prusów wspierał książę Świętopełk Pomorski. Krzyżacy stłumili powstanie i po odzyskaniu Dzierzgonia próbowali jeszcze odbudować warownię, m.in. podniesiono wały, rozbudowano bramę wjazdową, fosy. Ostatecznie jednak postawili zupełnie nową budowlę w dogodniejszym miejscu, 10 kilometrów dalej, również nazywając ją Dzierzgoniem, tyle że Nowym. Stary zamek był jeszcze użytkowany, przyjmuje się że jego kres nastąpił podczas drugiego powstania pruskiego (1260-1274), wtedy zniszczona została odkryta w XX wieku wieża. W 1312 roku miejsce to nazywane było już "grodziskiem" i zaczęło zarastać lasem. Z 1413 roku pochodzi wzmianka o zezwoleniu właścicielowi młyna na pozyskiwanie drewna z terenu grodziska.
Po przeniesieniu swojej warowni do Dzierzgonia utracili niebawem „Stary” Dzierzgoń posadowili się w „Nowym” Dzierzgoniu zapewne w 1248 r. i na niego przenieśli nazwę Christburgk. Od tego czasu zauważalne jest już rozróżnienie w stosowaniu nomenklatury wobec „starego” i „nowego” Dzierzgonia, z tym że drugi człon zapisywano jako: Kirsburg, Kirsberg, Crisberg, Christburgk. Pierwszy ślad wspomnianego rozróżnienia znajdujemy w tekście traktatu dzierzgońskiego z 1249 r., gdzie Stary Dzierzgoń występuje jako antiquum Christiborc, w odróżnieniu od założonego w 1248 r. Dzierzgonia, który określony został tu jako novum Christiborc. Jednak do dnia dzisiejszego często myli się jeszcze Stary Dzierzgoń z Dzierzgoniem.
Na przestrzeni wieków Nowy Dzierzgoń stał się miastem Dzierzgoń a Stary Dzierzgoń pozostał wsią czynszową czyli wsią, której mieszkańcy byli zobowiązani do płacenia czynszu w zamian za użytkowanie ziemi. Byli to głównie niemieccy kolonizatorzy, którzy zasiedlali ziemie podbitych Prusów i na czele takiej wsi stał sołtys. Z chwilą rozrostu znaczenia wsi zawiadywał nią wójt i ten stan trwa właściwie do dnia dzisiejszego.
Na przełomie XIX i XX wieku starym grodziskiem zainteresował się właściciel okolicy hrabia Richard zu Dohna - Schlobitten. Rozkopał on teren warowni, a odnalezione zabytki ruchome zasiliły jego zbiory w pałacu w Prakwicach. Następnie utworzył teren rekreacyjny uwidoczniony na pocztówkach.
Schody wiodące do grodziska na Górę Zamkową
W latach 1935–1937 niemiecka nazistowska organizacja naukowo-propagandowa SS - "Ahnenerbe" przeprowadziła na Górze Zamkowej w Starym Dzierzgoniu prace archeologiczne. Nadzorowane były one przez samego Heinricha Himmlera. W najwyższym punkcie wału głównego odkryto wieżę z podpiwniczeniem o wymiarach 5,40 x 17,95 m, wykonaną w technice muru pruskiego z cegieł 7,5 x 14 x 24 cm. Posiadała ona ślady po pożarze.(szerzej piszę o tym w rozdziele "Dobra rodowe").
W 1990 r. badania powierzchniowe wykonali Maria Wielgus i Jacek Wysocki. Natrafiono wtedy na grodzisko cyplowe. W latach 2009-2010 r. kolejne prace prowadził Daniel Gazda. Ustalono, że Góra Zamkowa była zasiedlana już w 500 r. pne. Odkryto ślady palenisk, doły na odpadki, jamy zasobowe, kilkaset szczątków naczyń ceramicznych z okresu prusko - krzyżackiego, wykopano groty do strzał, nóż, hak. W 2017 roku na Górze Zamkowej przeprowadzono badania nieinwazyjne".
Niemcy potrafili wykorzystać taką ciekawostkę jaką są ruiny grodziszcza. Bylo tutaj, już na początku 1900 roku, miejsce do odpoczynku, zwiedzania i pamięci o lokalnej historii. Dzisiejsi mieszkańcy w większości o nim nie mają pojęcia a kolejne władze gminy nie potrafią wykorzystać "takiej perełki turystycznej", która im się przytrafiła. Wszystko zarasta więc drzewami i krzakami a niszczycielska przyroda robi swoje.
Akt lokacyjny wsi Stary Dzierzgoń wystawił 14 kwietnia 1312 r. w Przezmarku komtur dzierzgoński komtur dzierzgoński Gunther von Arnstein pod nazwą Alde Kirsburg (Stary Kiszpork) w 1312 r. jako wieś czynszową na prawie chełmińskim, na 80 włókach. Sołtys otrzymał 8 włók a cztery przeznaczono na utrzymanie kościoła. Kościół w miejscowości został zbudowany w XIV wieku. W latach późniejszych był przebudowywany. Od 1591 r. mieściła się w Starym Dierzgoniu parafia ewangelicka. Centrum wsi stanowil kościól z plebanią, dwa zajazdy, po I Wojnie Światowej tzw. Kriegerdenkmal czyli pomnik upamiętniający żołnierzy I Wojny Światowej oraz okazały budynek poczty. Już w 1912 roku czczono 600 - letnią rocznicę nadania aktu lokacyjnego wsi.
Mieszkańcy wsi uczcili jej 600-lecie w 1912 r. ustawiając przed kościołem ewagelickim coś na kształt "pomnika" z kamieni. W tym miejscu ustawiono po I Wojnie Światowej tzw. Kriegerdenkmal (pomnik wojenny)
100 lat później, w 2012 roku, ustawiono przed Gminnym Ośrodkiem Kultury taki oto obelisk. Miałem w tym osobisty udział jako ówczesny dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury
Na pocztówce z 1920 r. U góry Gasthaus (zajazd-restauracja) Georga Wensteina. Od lewej z dołu: budynek stacji kolejowej i Kriegerdenkmal
Pod koniec II Wojny Światowej Rosjanie "rozstrzelali" pomnik wojenny a na jego postumencie nowi mieszkańcy ustawili kapliczkę z figurką Matki Boskiej
Widok współczesny
W miejscowości mieszkała także ludność polska; księgi starostwa w Przezmarku z 1601 r. wymieniają nazwiska: Jan Wira, Bartosz Wircha, Jędrzej Naroga, Szymon Szkolnik, Michał Subnik, Jan Kopacznik, Jerzy Zawiel, Benedykt Rostópka, Jakub Mróz, Stanisław i Marcin Klucznicy.
Droga przez Stary Dzierzgoń. Budynek po lewej stronie to szkoła w latach 1910-1913
Stary Dzierzgoń był siedzibą urzędu leśnego, któremu podlegała Puszcza Pruska. Pod koniec XVIII w. utworzono dwa nadleśnictwa, jedno w Starym Dzierzgoniu, drugie w Siemianach.
Od lewej u góry: budynek willowy (istniejący do dzisiaj, w którym mieściła się lecznica dla zwierząt - obecnie budynek mieszkalny Państwa A. i T. Grążawskich), Zajazd v. F. Bӧrka, (obecnie Gminny Ośrodek Kultury). Od lewej u dolu: budynek Urzędu Leśnego (Nadleśnictwa) obecnie budynek mieszkalny, Szkoła - budynek nieistniejący. Fotografie z 1910 roku
Dawna Villa, teraz budynek mieszkalny m.in Państwa Arlety i Tomasza Grążawskich i lecznica dla zwierząt - stan obecny
Szkoła w Starym Dzierzgoniu powstała pod koniec XVII wieku. Przed 1945 r. była to szkoła trzyklasowa z trzema nauczycielami. Do szkoły w Starym Dzierzgoniu uczęszczali także uczniowie z Bartnych Łąk i leśnictwa Białe Błoto.
Szkoła. W 1936 r. otwarto nową szkołę, którą w 1945 roku spalili Rosjanie
Droga przez Stary Dzierzgoń w 1912 r. Z lewej strony budynek szkoły, z prawej dom Hansa Lindenau i poczta
Oryginalny podpis na odwrotnej stronie powyższej fotografii
W 1782 r. w miejscowości odnotowano 53 domy („dymy”), w 1817 r. było już 59 domów z 422 mieszkańcami, a w 1858 r. – 74 domy i 674 mieszkańców. W 1831 r. po separacji powstał przysiółek Piaski. W 1919 r. w Starym Dzierzgoniu było 735 mieszkańców.
Do 1945 roku, można by rzec, Stary Dzierzgoń "stał" gasthausami czyli zajazdami i restauracjami. Aż dziwne, że w małej wsi było ich tak wiele i wszystkie się utzymywały, chociaż często zmieniały właścicieli.
Zajazd a właściwie gospoda Hermanna Lindenau 1900 - 1907
Ten sam Gasthaus w lewym górnym rogu a w prawym dolnym rogu sala balowa tej gospody w latach 1900 - 1907
Pocztówka z lat 1885 - 1900 z widocznym w lewym górnym rogu zajazdem. Mozna więc domniemywać, że był w tym miejscu już 1885 roku
Fotografia z lat 1910 - 1913 - Gasthaus (gospoda) była wtedy własnością Georga Weinsteina. Widok od ogrodu
Fotografia z 1920 r. Właścicielem był nadal Georg Weinstein
Budynak wprawdzie przetwał II Wojnę Światową, po której spłonął. Był wielokrotnie odbudowywany i przebudowywany. W tym samym miejscu zawsze jednak stał i stoi lokal gastronomiczny oraz sklepy. M.in. istniała tutaj geesowska restauracja "Kasztanowa" a obecnie klub - restauracja "Tango".
Innym budynkem, który niezmienne stoi w tym miejscu jest dawny Gasthaus von F. Bӧrka. Do końca II Wojny Światowej pełnił on funkcję typowego zajazdu i mieszkał w nim jego właściciel F. Bӧrk. Wejście do pomieszczeń mieszkalnych znajduje się na lewym szczycie zajazdu. Stojący obok budynek gospodarczy, istniejący do dnia dzisiejszego, służył m.in. jako tymczasowa stajnia dla koni gości zajazdu. Data na szczycie budynku gosporczego wskazuje na rok wybudowania zajazdu i budynku gospodarczego.
Pocztówka z lat 1895 - 1900. Na dole z lewej wspomniany wyżej Gasthaus
Około 1910 roku
Po II Wojnie Światowej budynek nie został zniszczony ale ówczesne władze diametralnie zmieniły jego przeznaczenie. Mieściła się w nim m.in. świetlica, kino objazdowe, dom kultury. Liczne remonty zmieniały jego wygląd. Dobudowano do niego, z ledwej strony przybudówkę, w której mieściła się siedziba Koła Gospodyń Wiejskich a później kawiarnia. Jednak budynek niezmiennie istnieje do dzisiaj i pelni kulturalne funkcje.
Historia powojenna
Stary Dzierzgoń zostaje zajęty ok. 20 - 25 stycznia 1945 r. przez wojska 2. Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Konstantego Rokossowskiego. Zniszczenia wojenne we były duże i sięgały 55%-60%, a mieszkańcy w prawie 100 % uciekli przed Rosjanami bądź zostali przesiedleni tuż po wojnie. Były to głównie kobiety z dziećmi i starsi ludzie w wieku 75-80 lat. Na ich miejsce zaczęła napływać fala osiedleńców w ramach zagospodarowywania tzw. Ziem Odzyskanych. Do Starego Dzierzgonia przybyli repatrianci ze wschodnich kresów II Rzeczpospolitej, osadnicy z Polski centralnej, przesiedleńcy ukraińscy z „Akcji W” oraz” a także osadnicy wojskowi. Tak wspominała pani Stefania Śliwińska, która w 1945 roku wraz z mężem Marcelim obejmowała mieszkanie po właścicielach zajadu „W progu mieszkania mijałam w Niemkę z małym dzieckiem na ręku i ja także niosłam małe dziecko na ręku. Zrobiło mi się nieprzyjemnie”.
Pierwsi urzędnicy w gminie oraz prawdopodobnie milicjanci
Tak na marginesie to pierwszym wójtem w 1945 r. został właśnie Marceli Śliwiński - mąż pani Stefanii, a komendantem milicji Jan Cegiełko. Już w 1945 roku jeden z pierwszych osadników wojskowych Franciszek Szymborski obejmuje funkcję łowczego gminnego. Jest to pierwszy myśliwy w gminie Stary Dzierzgoń i pierwsza administracja Starego Dzierzgonia po zakończeniu działań wojennych.
Zabytkowa drewniana chats istniała jeszcze po wojnie ...
... ale została rozebrana
Wiadomo, że w dawnym budynku zajazdu od razu założono Dom Ludowy i nazwa ta obowiązywała do ok. 1950 - 1957 roku. W budynku dawnego, przedwojennego zajazdu, zaadoptowano połowę pomieszczeń na wiejską świetlicę i bibliotekę gminną. Budynek wybudowany został w 1895 roku. W świetlicy mieściło się m.in. kino objazdowe, które obsługiwali: Tadeusz Pacan i Henryk Brzozowski.
Historia Gminnego Ośrodka Kultury związana jest z historią Gminnej Biblioteki Publicznej, która powstała w tym samym okresie. Gromada Stary Dzierzgoń, otrzymała od ówczesnego Rządu, 500 tomów książek, które stanowiły początek księgozbioru. Trudno nazwać początki działalności kulturalnej jako funkcjonowanie Domu Kultury. Prawdopodobnie z początku była to świetlica wiejska, którą kierował człowiek o nazwisku lub pseudonimie "Hans". Na pewno założył on zespół pieśni i tańca, który wystąpił na Centralnych Dożynkach w Poznaniu, w 1951 r. Do dnia dzisiejszego zachował się w GOK orzeł wykonany z tytoniu i papierosów typu "Górnik" i "Lotnik" oraz tabliczka z napisem "Dar Centralnych Dożynek dla chłopów od robotników Polskiego Przemysłu Tytoniowego - Poznań 1951".
Orzeł z tytoniu i papierosów
Z ustnych przekazów wiadomo jedynie, że w budynku rezydowali ówcześni przewodniczący organizacji młodzieżowych: ZMW, ZSMP, funkcjonował Klub Prasy i Książki "Ruch", była siedziba ZBOWiD. Przez cały czas funkcjonowała biblioteka gminna. Trudno odtworzyć nazwiska osób kierujących świetlicą. Prawdopodobnie nazwa Gminny Ośrodek Kultury zaczęła funkcjonować około 1973-74 roku. Nastąpiła wówczas reforma administracyjna kraju. Zniknęły Gromady, powstały Gminy i ustanowiono inny podział na województwa.
Do tej pory Stary Dzierzgoń wchodził w skład powiatu morąskiego, woj olsztyńskie. Gminny Ośrodek Kultury, bo taka nazwa zaczęła obowiązywać, był kierowany przez: Renatę Grążawską bibliotekarkę, która pełniła także obowiązki dyrektora domu kultury.
Renata Grążawska z domu Śliwińska rozpoczęła pracę w bibliotece 1974 roku i pracowała w niej aż do emerytury
Zresztą Renata Grążawska, będąca od 1976 roku, Kierownikiem Gminnej Biblioteki Publicznej, obowiązki dyrektora GOK pełniła jeszcze kilkukrotnie, pomiędzy powołaniami kolejnych dyrektorów. Byli nimi: Renata Lewandowska, Waleria Borkowska, Stanisław Frydrychowski, Małgorzata Kraft i od 1995 roku Andrzej Czapliński (lata 1995 - 2015). Obecnie funkcję dyrektora pełni Sławomir Buzanowski.
Przez dwadzieście lat kierowałem tym Gminnym Ośriodkiem Kultury i tak się zmieniał jego wygląd pod moim kierownictwem. Przez te lata zmieniała się głównie elewacja frontowa budynku ale też wewnętrzne pomieszczenia. Druga część budyku jest mieszkaniem prywatnym, wspomnianej wcześniej Państwa Śliwińskich. Obecnie mieszka ich najmłodszy syn Alfred ŚliwiNski. Ta część, powiedzmy "od lewego szczytu i podwórka" jest nieotynkowana i zachowała swój pierwotny wygląd z czerwonej cegły.
Widok od podwórza - stan obecny
GOK w !995 roku
Lata 2000 - 2010
Lata 2011 - 2012
Obok Gminnego Centrum Kuluralno-Bibliotecznego (obecna nazwa) budynek gospodarczy z 1895 roku. Obecnie remontowany
We wsi istniał także inny Gasthaus, po którym budynek już nieistnieje albo został tak przebudowany, że dzisiaj nie można go rozpoznać. Był też sklep.
Lata 1900 - 1908
A może to ten budynek zapisany jako meoklasycystyczny dwór w Starym Dzierzgoniu. Został zbudowany pod koniec XIX wieku. Niestety nie znalazłem nigdzie informacji o historii założenia, ani o jego pierwszych właścicielach.Obecnie jest to piętrowa, podpiwniczona budowla z użytkowym poddaszem, wzniesiona na planie prostokąta, nakryta dwuspadowym dachem. W osi elewacji frontowej usytuowano dwuosiowy, piętrowy pseudoryzalit wejściowy, zwieńczony trójkątnym szczytem. Obecnie dwór pełni funkcje mieszkaniowe.
W lewym górnym rogu sklep Gustava Pawlowskiego.
Na starych zdjeciach i pocztówkach umieszczano często budynek zwany obertӧrsterei czyli biuro główne urzędu leśnego albo inaczej biuro nadleśnictwa. Istniało ono przez wieki ponieważ urząd leśny był ważny w gospodarce pruskiej i potem niemieckiej. Nadleśnictwio po II Wojnie Światowej zlikwidowano ale budynek, w formie niewele zmienionej, istnieje do dzisiaj.
Budynek nadleśnictwa w latach międzywojennych
Ważnymi i okazałymi budynkami w dawnym Starym Dzierzgoniu były: poczta, stacja kolejowa, kościół oraz cmentarz ewangelicki.
Budynek poczty
Budynek poczty istniał na pewno w 1912 roku ale nie jest znana dokładna data jego budowy. Zniszczony przez Rosjan w 1945 roku
W 1939 r. gmina Stary Dzierzgoń liczyła 254 gospodarstwa domowe i 988 mieszkańców, z których 520 utrzymywało się z rolnictwa i leśnictwa, 221 z pracy w przemyśle i rzemiośle, a 111 z pracy w handlu i komunikacji. W gminie było wówczas piętnaście gospodarstw rolnych i leśnych o powierzchni 0,5 — 5 ha, siedem o powierzchni 5 — 10 ha, 18 o powierzchni 10 — 20 ha, 11 o powierzchni 20 — 100 ha i pięć o powierzchni powyżej 100 ha.
Stacja kolejowa w Starym Dzierzgoniu. Za budynkem stacji - szalet (z prawej)
Na terenie gminy znajdowły sie stacje: Monasterzysko Wlk. (Groß Münsterberg) - Wartule (Fahrentholz), Stary Dzierzgoń (Alt Christburg), Folwark (Vorwerk), Myślice (Miswalde) i wiele innych mniejszych stacyjek, przystanków osobowych, ramp przeładunkowych.
Stacja kolejowa w Myślicach. Lata 1910 - 1920
Stacja kolejowa Myślice posiadała status stacji węzłowej, krzyżowały się tu linie z Malborka przez Dzierzgoń do Małdyt, z Elbląga przez Kwietniewo, Miłomłyna przez Zalewo i Prabut przez Stary Dzierzgoń. Po wojnie odbudowano tylko linię Malbork - Małdyty na której przewozy osobowe zawieszono w 1999 roku, obecnie linia jest zlikwidowana.
Budynak dworca typu barakowego z końca XIX w. Budynek jest zbudowany z cegły. Ściany zewnętrzne zostały obudowane deskami, jakby „boazerią” charakterystyczną dla wielu dawnych pruskich dworców np. w Dzierzgoniu.
Folwark. Gospoda, szkoła, stacja kolejowa i pomnik wojenny
Stacja kolejowa w Folwarku. Przed budynkiem stacji szalet (z lewej)
Stacja w Starym Dzierzgoniu dla ruchu towarowego została otwarta w dniu 15 sierpnia 1916 roku. Jako całość była przejezdna w latach 1916-1927 i 1944-1945. Obecnie czynna tylko na odcinku Prabuty - Kwidzyn - Nowy Dwór Kwidzyński. Ruchem pociągów, pojazdów pomocniczych, manewrami taboru na stacji kierujował dyżurny ruchu. Cała linia kolejowa to była trasa Myślice - Szlachta. Posłużę się jej opisem znalezionym w internecie Pana Pawła Różytńskiego:
"Licząca ponad 122 km linia kolejowa Szlachta - Myślice powstawała etapami w latach 1902-1916 w okresie bardzo dynamicznego rozwoju sieci kolejowej w ówczesnym zaborze pruskim. Istotnym impulsem był tutaj nie tylko intensywny rozwój gospodarczy zacofanych dotychczas wobec reszty Prus terenów. Ważnym powodem tworzenia infrastruktury były także aspiracje imperialne i związane z nimi plany poszerzania państwa w kierunku wschodnim oraz ostatecznie spowodowana tym I Wojna Światowa.
Prowadzenie działań wojennych w dużej odległości od głównych ośrodków przemysłowych ówczesnych Prus oraz ograniczona przepustowość głównej linii kolejowej łączącej Berlin z Prusami Wschodnimi (tzw. Ostbahn - przez Chojnice, Starogard, Tczew, mosty tczewskie, Braniewo do Królewca) wymagało zapewnienia możliwie dużych możliwości komunikacyjnych na kierunku zachód-wschód.
Na terenie gminy Stary Dzierzgoń linia przechodziła przez stacje Wartule, Stary Dzierzgoń, Folwark. Końcem linii była stacja węzłowa, gdzie miała ona połączenie z innymi liniami kolejowymi przebiegającymi przez teren dzisiejszej gminy Stary Dzierzgoń - do Elbląga, Malborka, Miłomłyna i Małdyt.
To, co było głównym powodem rozwoju tego szlaku na początku XX wieku, przyczyniło się do jego marginalizacji po przegranej przez Prusy I Wojnie Światowej. Linia Myślice - Szlachta została przecięta przez przyznany Polsce w Wersalu tzw. Korytarz Gdański. Tym samym ruch pomiędzy obiema częściami ówczesnego państwa niemieckiego nie był już tak intensywny i do jego obsługi w zupełności wystarczał główny szlak kolejowy do Królewca przez Chojnice i Tczew.
Doszło nawet do tego, że przyznany Polsce w całości (mimo, że granica między Polską i Prusami przebiegała przez środek Wisły) most kolejowo-drogowy w Opaleniu był wykorzystywany w tak niewielkim zakresie, że został rozebrany i przeniesiony w latach 20. XX wieku w części do Torunia, a w części do Konina. Dzisiaj po moście zostały tylko ruiny przyczółków i wystające z rzeki filary. Szerszą historię tej przeprawy można znaleźć tutaj i tutaj.
Szlak na krótko odzyskał znaczenie w okresie tuż po II Wojnie Światowej, gdy w wyniku zniszczeń wojennych brak było wydajnych połączeń Wybrzeża Gdańskiego z Warszawą. Wtedy zbudowano prowizoryczny drewniany most kolejowy w miejscu dawnej przeprawy w Opaleniu. Most ten jednak utrzymał się tylko jedną zimę i w 1947 przeprawa kolejowa przez Wisłę na wysokości Kwidzyna przestała już ostatecznie istnieć.
Okres tuż po II Wojnie Światowej przyniósł także uszczuplenie linii kolejowej w postaci rozbiórki przez Armię Czerwoną szlaku na odcinku Prabuty - Myślice, czyli na odcinku, który w części leżał właśnie na terenie dzisiejszej gminy Stary Dzierzgoń. Szyny zostały przez naszego wschodniego sojusznika wywiezione w głąb ZSRR jako łupy wojenne i tak zakończyło się bezpośrednie połączenie Myślic z Prabutami.
Pozostałe odcinki linii Myślice - Szlachta były utrzymywane dla potrzeb lokalnego ruchu pasażerskiego i towarowego jeszcze do początku lat 90. XX wieku. Wejście gospodarki rynkowej do komunikacji kolejowej spowodowało jednak wygaszanie stopniowo kolejnych odcinków poprzez zamykanie połączeń pasażerskich. Połączenia towarowe także zamykano wraz z likwidacją kolejnych zakładów położonych w obszarze oddziaływania linii. Likwidację tego odcinka przypieczętowała także budowa autostrady A1, która trwale przecięła szlak kolejowy pomiędzy stacjami Stara Jania i Kopytkowo.
Dzisiaj, tak jak w przypadku większości linii powstałych pod koniec XIX i na początku XX wieku na Pomorzu, Powiślu, Warmii i Mazurach, można śmiało powiedzieć, że jest to już linia historyczna. W 2014 roku, z tego powstałego ponad 100 lat temu szlaku kolejowego przebiegającego ze Szlachty przez Skórcz, Kopytkowo, Smętowo Graniczne, Opalanie, Kwidzyn, Prabuty, Stary Dzierzgoń do Myślic, funkcjonuje tylko niewielki jego odcinek (20 km) - mianowicie pomiędzy Prabutami i Kwidzynem odbywa się jeszcze niewielki ruch towarowy na potrzeby zakładów celulozowych w Kwidzynie.
Na pozostałych odcinkach linii zachowały się jednak pozostałości po kolejowej przeszłości. Resztki szyn i podkładów, nasypy, dawne dworce i budynki kolejowe przerobione na budynki mieszkalne, obiekty inżynieryjne i techniczne związane z dawnym szlakiem mogą być ciekawą inspiracją do spacerów".
Pociągi parowe z wagonami II i III klasy kursowały tutaj z prędkością nieprzekraczającą 50 km na godzinę. Za przejazd jednego kilometra trzeba było zapłacić cztery fenigi. W składach wagonów znajdował się jeden specjalny wagon, który miał ławy wzdłuż ścian, a pośrodku znajdowało się puste miejsce, gdzie mieszkańcy wsi jadący na rynek do miasta, stawiali swoje kosze i paczki.
Przedwojenny bilet kolejowy ze Starego Dzierzgonia do Iławy przez Susz
W pierwszych latach powojennych wiele linii kolejowych w dawnych Prusach Wschodnich rozebrali Rosjanie, realizując w ten sposób sprawę reparacji wojennych. Tak stało się z torami stacji w Starym Dzierzgoniu, Folwarku, Myślicach, Wartulach. O dziwo ocalały budynki stacyjne i toalety w Starym Dzierzgfoniu oraz Folwarku. Po Wartulach pozostał tylko samotny wiadukt tonący w roślinności. W budynku stacyjnym w Starym Dzierzgoniu jest obecnie przychodnia lekarska a w Folwarku mieszkanie prywatne.
Dawna stacja kolejowa. Obecnie przychodnia lekarska w Starym Dzierzgoniu
Dawny szalet stacyjny
Folwark. Dawny budynek stacji obecnie budynek mieszkalny
Budynki towarzyszące stacji w Folwarku. Dawny szalet i budynek gospodarczy
Wiadukt do nikąd w Wartulach
Kościół ewangelicki w Starym Dzierzgoniu
Najstarsza wzmianka o tej miejscowości (Stary Dzierzgoń) pochodzi z 1239 roku. Jej lokacja nastąpiła 14 kwietnia 1312 r. z rąk komtura Gtintera Arnsteina z Dzierzgonia. Wtedy też parafii nadano pięć włók ziemi i dziesięciną z 67 włók. Odbudowę pierwszego kościoła parafialnego koło Starego Dzierzgonia zarządził dzierzgoński traktat pokojowy z Prusami z 7 lutego 1249 roku. Najprawdopodobniej kościół ten służył parafii przez około sto lat, ponieważ w latach 1350-1360 wybudowano drugi kościół (gotycki), którego strona północna nie posiadała okien. Komtur dzierzgoński Konrad von Bruiningsheim przed 19 listopada 1355 r. nadając wsi dobra, sześć włók przyznał kościołowi, co potwierdził jego następca Werner von Rumdorf dnia 19 grudnia 1355 r. W I połowie XVI w. parafia była nie obsadzona. Wizytator w 1543 r. stwierdził, że do parafii należało pięć wsi, a proboszcz tutejszy obsługiwał również teren parafii w Starym Mieście. W II połowie XVI stulecia działał zbiór protestancki, ale już w 1591 r. złożono z urzędu tutejszego proboszcza ewangelickiego. Kościół, plebania i zabudowania proboszczowskie stały przy drodze tylnej wsi. Ze względu na to, że mieszkała tutaj znaczna liczba ludności polskiej, w XVII-XVllI w. nabożeństwa odprawiano po polsku. W tym też czasie, na początku XVII w., powstała we wsi pierwsza szkoła elementarna. W 1818 r. źródła potwierdziły istnienie parafii ewangelickiej.
Kościół w latach 1920 - 1930
Wnętrze kościoła ewangelickiego około 1935 toku
Figurka "Anioła chrztu" z 1709 r.
Ambona ołtarzowa w kościele ewangelickim w Starym Dzierzgoniu zbudowana w 1709 r. Fotografia z 1904 roku
Kościół został podpalony przez Rosjan w 1945 roku. Nowi osadnicy opowiadali, że jak przyjechali do Starego Dzierzgonia latach 50 - tych ubiegłego wieku to stały tylko mury a w środku kościoła rosły samosiejki drzew. Mieszkańcy jednak odbudowali świątynię. Fragment wspomnień z kroniki Ochotniczej Straży Pożarnej w Starym Dzierzgoniu pisanej przez nieżyjącego już Stanisława Własa (pisownia oryginalna)
„Strażacy brali czynny udział w odbudowie kościoła i szkoły. Oba te budynki były spalone w czasie wojny. W odbudowie brali udział wszyscy mieszkańcy szczególnie w odgruzowaniu, zwożeniu tych potrzebnych materiałów cegły, drzewa itp. Strażacy i mężczyźni w Lepszej kondycji dokonali przecieru drzewa na kościół w tartaku w Suszu. Ksiądz Julian Molenda uzyskał zezwolenie przetarcia w nocy po zakończeniu normalnej pracy robotników. Wtedy przystępowaliśmy na zmianę. Było to kilka nocy, liczby nie pamiętam. Sam byłem dwukrotnie. Obsługa techniczna była zapewniona przez dyrektora tartaku. My dostarczaliśmy kloce na gater i odwozili przetarte belki i deski. Drzewo do Susza i z powrotem do Starego Dzierzgoniu dowożone było końmi. Innego transportu nie było. Nadmieniam, że aprowizacji dokonywał w czasie tej nocnej pracy w tartaku ksiądz. Kupował chleb, bułki, wędlinę i to przywoził do dyżurki a kto poczuł że głodny, to się posilał. Bez tego trudno byłoby całą noc pracować”. (….) Na odbudowę kościoła strażacy zorganizowali 7 lipca 1957 r. loterię fantową i zysk z niej 4451,30 zł został wpłacony Komitet odbudowy kościoła. Co można było za tę sumę kupić wtedy? Krowę albo 60 litrów wódki”.
Oryginalne fragenty wspomnianej wyżej kroniki
Odbudowana szkoła w 1952 r.
Odbudowany kościół w 1957 r.
Dowód wpłaty z loterii na odbudowę kościoła
Kościół około 1965 roku
Tablica upamiętniająca ks. Jana Molendę
Kościół przywrócono katolikom i po jego odbudowie, 8 grudnia 1958 r., poświęcono. Parafię katolicką reerygowano 1 sierpnia 1957 roku.
Kosciół Wniebowstapienia Pańskiego wStarym Dzierzgoniu z plebanią, która nie uległa zniszczeniom wojennym
Ściana frontowa plebanii, w której po wojnie była szkoła
Przedwojenny, pochodzący z 1936 roku budynek szkoły w Starym Dzierzgoniu został spalony. Niewielka liczba dzieci w wieku szkolnym spowodowała, ze zajęcia szkolne prowadzone były w pomieszczeniu wynajętym z prywatnego mieszkania Henryka Śliweckiego. Zajęcia prowadziła Filomena Kowalska. W początkowym okresie wielu nauczycieli nie posiadało żadnych kwalifikacji pedagogicznych.
9 września 1946 roku odbyło się otwarcie szkoły w budynku byłej plebanii ewangelickiej. Kierownikiem szkoły został Pan Andrzej Bucholski, który pracował wraz ze swoją żoną Zofią. Powstały następujące klasy: I, II, IIIIV. Młodzież szkolna – 67 osób - uczęszczała do tej szkoły z następujących gromad: Stary Dzierzgoń, Mortąg, Gieryki (Górki), Matule, Piaski, Dębiny (Wartule), Bukowo. Warto podkreślić fakt, że mieszkańcy Starego Dzierzgonia ofiarnie pomagali w organizowaniu placówki oświatowej. Celem zorganizowania izb lekcyjnych, ze strychów okolicznych domów znoszono ławki. Pomalowane na czarny kolor drzwi stanowiły tablice. Dotkliwie odczuwano brak podręczników i pomocy naukowych.
Publiczna Szkoła Powszechna na plebanii
Nauka do 1952 r. odbywała się na plebanii. Powyższy fakt nie budził entuzjazmu ze strony ówczesnych władz oświatowych i politycznych. We wrześniu 1952 roku rozpoczęcie nowego roku szkolnego odbyło się w odbudowanym, przedwojennym budynku szkolnym. Do użytku szkolnego oddano 4 sale lekcyjne, korytarz, gabinet dyrektora i pokój nauczycielski. Resztę pomieszczeń przydzielono jako mieszkania służbowe dla 6 osób grona nauczycielskiego. Szkołę umeblowano, zakupując nowe ławki i wyposażenie.
Odbudowana szkoła w latach1953 - 1957
Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Starym Dzierzgoniem a osadą leśną Białe Błoto usytuowany jest stary i mocna zaniedbany cmentarz ewangelicki. Niektóre nagrobki zachowały się do dnia dzisiejszego.
Kwatera rodziny Bӧttcher. Zachowane cztery nagrobki w ogrodzeniu i dwie czytelne tabliczki
Napis brzmi: "Tu spoczywa właściciel ziemski"
Friedrich Bӧttcher ur. 6 lipca 1805 r., zm. 8 lutego 1883 r.
"Tu spoczywa właściciel ziemski"
Julius Bӧttcher. ur. 27 sierpnia 1853 r., zm. 18 lutego 1936 r.
"Tu spoczywa mój drogi mąż i nasz dobry ojciec"
Eugen Jordan
1889 - 1940
"Godzina śmierci wybiła zbyt wcześnie"
"Tu spoczywa teściowa i babcia"
Ottile Schulz
1884 - 1939
Daty urodzin i zgonu wskazują, że pochowano tu dziecko
Jeden z nielicznych nagrobków wskazujący, że ktoś go odwiedza
Gertud Ziehm z domu Dȍrksen
Obok znajduje się założony w1945 roku cmentarz parafialny (katolicki). Cmentaz ewangelicki jest zaniedbany, chociaż ostatnio wycięto na nim zakrzaczenia i drzewa. Czyżby uczyniły to obecne władze Starego Dzierzgonia?
Do gminy wiejskiej Stary Dzierzgoń, należało do 1945 roku, 15 sołectw z urzędem sołtysa oraz 27 innych miejscowości bez tego urzędu. Gmina w tym okresie "stała" gospodarką leśną. Świadczy o tym duża ilość leśniczówek na terenie gminy.
1. Bucznik (niem. Buchwalde)
Wieś szkatułowa założona w 1703 r., na terenach leśnych dawnej Puszczy Pruskiej. Andrzej Grzegorzewski (Gregorowsky) z Gorynia w powiecie iławskim - zasadźca - otrzymał około 17 włok nieużytków leśnych na prawie chełmińskim, w celu założenia wsi czynszowej. Osiedliło się tu 14 chłopów, którzy otrzymali po 5-6 włók. W tym czasie uprawiano tu grykę, żyto, jęczmień i owies. W 1782 r. we wsi było 26 domów ("dymów"), w 1858 45 domów z 301 mieszkańcami. W tym czasie do wsi należało 20 włók. W roku 1905 wieś liczyła 69 gospodarstw domowych oraz 196 mieszkańców. W latach 1945 - 1946 obowiązywała nazwa Bukowo.
Pozostałości po pomniku wojennym - denkmalu
Pan Kazimierz Duchniewicz, który urodził się i mieszkał w Buczniku pamięta, że na pomniku wojennym była jeszcze tablica z nazwiskami mieszkańców Bucznika, którzy polegli w I Wojnie Światowej.
Jeden ze starych budynków w Buczniku
W 1939 r. było we wsi 75 gospodarstw domowych i 252 mieszkańców. Jednoklasowa szkoła powstała nie później niż w pierwszej połowie XVIII w. Istniała do 1945 r. W pobliżu wsi położone jest jezioro Gębin. Kolonia - Mały Bucznik (Abbau Buchwalde) - w 1905 licząca 13 mieszkańców.
2. Folwark (niem. Vorwerk)
Dwór w Nowym Folwarku
Wieś wzmiankowana w dokumentach z około roku 1400, jako wieś pruska na 29 włókach. Pierwotna nazwa Voyts Vorwerk. W 1782 r. we wsi odnotowano 39 domów (dymów), natomiast w 1858 w 35 gospodarstwach domowych było 336 mieszkańców. W latach 1937-1939 było 459 mieszkańców. Wieś posiada kolonię Nowy Folwark (niem. Neu Vorwerk) do 1945 roku ze stacją kolejową i dworem. W latach 1945 - 1946 obowiązywała nazwa Nowa Wieś.
3. Górki (niem. Görken) - (ok. 1820 również "Görcken")
Szkoła podstawowa w Górkach 1900 - 1910 r.
Szkoła podstawowa w Górkach w 1920 roku, chociaż inne źródła internetowe podają, że jest to szkoła w Monasterzysku Wielkim. Jaka jest prawda, nie wiem
Z miescowością Górki mam osobiste wspomnienia. Będąc dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Starym Dzierzgoniu dwukrotnie gościłem obywatela USA, który poszukiwał w Górkach rodzinnych korzeni. Całą historię opisałem w 2008 roku na łamach lokalnej prasy.
Z USA do Górek w poszukiwaniu rodzinnych korzeni
"Eric Rafalskie, mieszkaniec stanu Georgia w USA, ma do wypełnienia ważną misję. Od trzydziestu lat poszukuje swoich rodzinnych korzeni. Sięgają one gminy Stary Dzierzgoń, a dokładniej miejscowości Górki.
Eric Rafalskie z tłumaczką
Nie przeraziło go, że wieś położona jest na innym kontynencie. Niespodziewanie zawitał do Gminnego Ośrodka Kultury w Starym Dzierzgoniu z plikiem rodzinnych dokumentów i fotografii. Dziadek Ernest Rafalski wyemigrował w 1926 roku z Górek do miejscowości Tonawanda w Ameryce. Miał wtedy dziewiętnaście lat. Pozostawił matkę, siostrę i ojczyma. Właśnie śladów matki i siostry poszukiwał gość z USA.
Ernest Eryk Rafalski (dziadek naszego bohatera) przed domem w Górkach ok. 1921 r.
Ernest Eryk Rafalski w 1925 roku tuż przed wyjazdem do Ameryki
Ernet Eryk Rafalski w otoczeniu trzech nieznanych dziewcząt z Górek w 1925 roku
Pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury słuchali opowieści jak z filmu. Historia rodziny ukazywała znane tylko z literatury czasy emigracji "za chlebem", do wyśnionej Ameryki. Rodzinne pamiątki z tego okresu: stare fotografie, listy do dziadka wysyłane z ówczesnego Alt Christburga (Stary Dzierzgoń) datowane w 1929 roku, losy rodziny babci, ukazywały nieznane dotąd fakty i zdarzenia historyczne.
Eric o swojej rodzinie wiedział tyle, że około 1888 roku w Górkach urodził się jego prapradziadek, Johann August Rafalski, który zginął w 1914 roku podczas I Wojny Światowej. Nie wiadomo, gdzie.
Praprababcia Anna Rafalska, z domu Petrowska, pochodziła z pobliskich Bornic. Ponownie wyszła za mąż za Gustawa Neuberta. Syn Johanna i Anny, Ernest, to dziadek Erica, którego gość z Ameryki zapamiętał jako kilkunastoletni chłopiec."
Ernest Eryk Rafalski (stoi z siostrą Gretą) przed domem w Górkach, ok. 1925 roku. Od lewej: ojczym Gustaw Neubert z synem Otto, matka Anna Rafalska vel Neubert, dalej nieznany mężczyzna z dziewczynką.
Anna Petrowska vel Rafalska, vel Neubert
Anna Petrowska, po pierwszym mężu Rafalska pochodziła z Bornic, warto więc przybliżyć tę miejscowość bo i tam sięgają korzenie Eica Rafalskie.
Bornice (niem. Bornitz) – wieś sołecka położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie iławskim, w gminie Susz. W latach 1975–1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa elbląskiego.Miejscowość powstała na obszarze staropruskiej osady po 1249 r. W 1315 r. komtur dzierzgoński narzucił na osadników obowiązek sprawowania opieki nad leśną zwierzyną oraz pasiekami.
Od 1400 r. wieś funkcjonowała w oparciu o prawo chełmińskie. W 1414 roku została doszczętnie zniszczona, a opuszczone grunty włączono do domeny lennej zakonu krzyżackiego. W XVIII stuleciu Bornice wraz z okolicami stały się własnością rodu Finck von Finckenstein z Kamieńca. W 1789 r. były wsią szlachecką, w której działała karczma. Liczyła 18 budynków mieszkalnych.W 1944 r. wieś była zamieszkana przez 41 osób. Byli wśród nich zarówno chłopi, jaki i rzemieślnicy oraz robotnicy leśni. W tym okresie w Bornicach działała szkoła wiejska oraz gospoda.
Tereny Starego Dzierzgonia w tamtych czasach należały do Niemiec. Rodzina po mieczu nosiła polskie nazwisko Rafalski. Także polskie przewijają się w rodzinie praprababki: Petrowscy, Reczkowscy. Wszystko na to wskazuje, że były to rodziny mazurskie zamieszkujące pogranicze.
Ernest Eryk Rafalski w dalekiej Ameryce znalazł żonę, także polską emigrantkę z obecnej Ukrainy. Siostra praprababki, Berta Petrowska, która wyszła za mąż za mieszkańca Starego Targu (pow.
Sztum) Johanna Reczkowskiego, również wraz z mężem 30 kwietnia 1923 roku wyjechała do USA i to ona prawdopodobnie namówiła młodego Eryka Ernesta Rafalskiego na emigrację.
Berta Perowska po mężu Reczkowska z mężem Johanem Reczkowskim
Paszport i wiza wjazdowa (poniżej) z 1923 r.
Młody Johan Reczkowski
Eric Rafalske przywiózł ze sobą jedyne zachowane dokumenty kościoła ewangelickiego w Starym Dzierzgoniu. Był to wykaz osób bierzmowanych od 1821 roku. Przewija się w nich nazwisko Rafalski. Pokazywał portfel swojego dziadka, wypełniony jeszcze niemieckimi banknotami z okresu międzywojennego, a także paszport Berty i Johanna Reczkowskich, wystawiony 23 kwietnia 1923 roku w Essen i mający pieczęć konsula amerykańskiego z 30 kwietnia 1923 roku, potwierdzający wyjazd rodziny do Ameryki. Wszystkie te pamiątki są pieczołowicie przechowywane i stanowią rodzinny skarb. Pytany, dlaczego poszukiwanie korzeni jest dla niego tak ważne, odpowiadał, że bardzo chce poznać historię swojej rodziny i że nawet w tym celu odbył służbę wojskową w bazie USA w Niemczech.
„Czuję się Amerykaninem polskiego pochodzenia. Pamiętam, jak dziadek z babcią rozmawiali w domu po polsku” - mówił nam Eric Rafalskie.
Stare fotografie rodzinne, które przywiózł ze sobą Eric Rafalskie
Antonia Petrowska z mężem Gustawem Schmidtem. Fotografia wykonana w Elblągu
Franz Reczkowski. Fotografia wykonana w Suszu
Od prawej: córka, matka i babcia Petrowskie
Nie ma już domu w Górkach, gdzie mieszkali Rafalscy. Nikt ich tam nie pamięta. Nic dziwnego, w całej gminie Stary Dzierzgoń po II Wojnie Światowej nastąpiła prawie 95-procentowa wymiana ludności. Na zniszczonym, poniemieckim cmentarzu w Górkach nie znaleźliśmy nagrobków z nazwiskiem Rafalski. Być może żyją jednak gdzieś potomkowie Anny Rafalskiej vel Neubert czy Grety Rafalskiej, których tak uporczywie poszukuje Eric Rafalskie (jego nazwisko zostało nieco zamerykanizowane) i odezwą się po tym artykule?"
ANDRZEJ CZAPLIŃSKI 10 maja 2008
Nie wiem jak zakończyły się poszukiwania sympatycznego Amerykanina. Nastały inne czasy i ślady historii zapoczątkowanej w Górkach bezpowrotnir zginęły. Sama wieś także nie ma perspektyw.
Wieś Górki wzmiankowana jest w dokumentach z roku 1294, jako wieś pruska na 7 włókach. Pierwotna nazwa Grabisto najprawdopodobniej wywodzi się od imienia Prusa - Grabista. W roku 1782 we wsi odnotowano 16 domów (dymów), natomiast w 1858 w 10 gospodarstwach domowych było 110 mieszkańców. W latach 1937-39 było 142 mieszkańców. W latach 1945 - 1946 obowiązywała nazwa Gieryki.
4. Kornele (niem. Kornellen)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z XV w, jako wieś czynszowa na 17 włókach. W roku 1782 we wsi odnotowano 15 domów (dymów), natomiast w 1858 w 6 gospodarstwach domowych było 95 mieszkańców. Majątek Kornele w XVII i XVIII wieku posiadała polska szlachecka rodzina Radomskich. W latach 1937-39 było tu 214 mieszkańców.
Dworek w Kornelach
5. Lipiec (Lippitz)
Dwór w Lipcu
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1249, jako wieś pruska na 23 włókach. Pierwotna nazwa wsi to Lyopiz. W 1782 roku we wsi odnotowano 12 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w 6 gospodarstwach domowych było 97 mieszkańców. W wiekach XVII i XVIII szlachecki ród Pawłowskich posiadał dobra Porzecze, Lipiec i Pudłowiec. W latach 1937-39 było 108 mieszkańców.
Historię dworu w Lipcu opisałem szerzej w zakładce "Ród von Dohna".
6. Lubochowo (niem. Liebwalde)
Wieś Lubochowo została utworzona 1299 r. jako wieś czynszowa lokowana na 80 włókach ziemi przez ówczesnego komtura dzierzgońskiego Henryka von Zuckschwerta. Parafia została ustanowiona przez kolejnego komtura Aleksandra Kronie 11 stycznia 1342 roku. W tym samym roku odnowiono lokalizację wsi na prawie chełmińskim. W dokumencie lokacyjnym sołtysowi wyznaczono 10 włók, na utrzymanie kościoła przeznaczono zaś cztery włóki. Pozostałe grunty obciążone zostały daniną w wysokości trzech i pół wiardunku ( średniowieczna jednostka miary ) i pięciu kur od włóki rocznie oraz dziesięciną dla proboszcza. Sołtys miał prawo założenia karczmy, piekarni i rzeźni, za osobną opłatą. Kościół zbudowano z cegły i kamienia w latach 1350-1375 jeszcze w czasach państwa zakonnego. Późniejsze dokumenty odnotowały dwie karczmy we wsi. Około 1400 roku oprócz Niemców we wsi mieszkali Prusowie. Później zaczęli osiedlać się Polacy. Po wojnie z krzyżakami w 1410 r. we wsi pozostawało 37 włók pustych. Wśród nowych osadników, wymienionych w księgach starostwa przez marskiego byli: Janko, Adrian Rodal, Andrzej Broda, Jan Koniecki.
Lubochowo ok. 1920 roku
Zajazd i szkoła
Szkoła we wsi powstała prawdopodobnie już w XV w. W 1543 roku parafia obejmowała swoim zasięgiem 19 wsi wraz z Przezmarkiem. Ze względu na to, że mieszkał tutaj znaczna liczba ludności polskiej od 1671 roku odprawiano msze w języku polskim. Proboszczowie z lat 1671-1798 pochodzili z Mazur.
W 1782 r. we wsi były 43 domy, w 1818 r. w 45 gospodarstwach domowych mieszkały 383 osoby. W roku 1858 było już 85 domów i 809 osób. W tym czasie do dworu należało 6 "dymów", 111 osób i 21 włók ziemi. W 1939 r. wieś Lubochowo liczyła 156 gospodarstw domowych z 591 mieszkańcami. 436 osób utrzymywało się z pracy w rolnictwie lub leśnictwie, 55 - z pracy w przemyśle i rzemiośle, 14 z pracy w handlu. W wsi było w tamtym czasie 12 gospodarstw o powierzchni mieszczącej się w przedziale 0,5-5 ha, 7 o powierzchni 5-10 ha, kolejnych siedem o powierzchni 10-20 ha i 15 o areale w przedziałach 20-100 ha. Jedno gospodarstwo miało powierzchnię przekraczająca 100 ha. Przed 1945 była tu dwuklasowa szkoła z dwoma nauczycielami. W 1818 roku powołano parafię ewangelicką z filią w Przezmarku. W 1945 roku kościół przejęli katolicy. W okresie powojennym w latach 1945 - 46 miejscowość nosiła nazwę Lubnowo. Następnie nazwę zmieniono na Lubochowo.
Pocztówka z 1900 roku. Kościół, plebania, zajazd
Wieś czynszowa lokowana na 80 włókach w roku 1299, pod nazwą Lybenwalt. Lokacja wsi odnowiona w 1342 r., na prawie chełmińskim. W dokumencie lokacyjnym sołtysowi wyznaczono 10 włók, na utrzymanie kościoła przeznaczono cztery włóki. Pozostałe obciążone zostały daniną w wysokości trzech i pół wiardunku i pięciu kur od włóki rocznie oraz dziesięciną dla proboszcza. Sołtys miał prawo założenia karczmy, piekarni i rzeźni, za osobną opłatą. Późniejsze dokumenty odnotowały dwie karczmy we wsi. Około 1400 roku oprócz Niemców we wsi mieszkali Prusowie. Później zaczęli osiedlać się Polacy. Po wojnie 1410 r. we wsi pozostawało 37 włók pustych. Wśród nowych osadników, wymienionych w księgach starostwa przezmaskiego, wymienieni byli: Janko, Adrian Rodal, Andrzej Broda, Jan Koniecki.
Kościół zbudowano jeszcze w czasach państwa zakonnego. W wieku XVII i XVIII odbywały się ty nabożeństwa w języku polskim. Proboszczowie z lat 1671-1798 pochodzili z Mazur. Szkoła we wsi powstała prawdopodobnie już w XV w. Przed 1945 była to dwuklasowa szkoła z dwoma nauczycielami.
W 1782 r. we wsi były 43 domy, w 1818 r. w 45 gospodarstwa domowych mieszkały 383 osoby. W 1858 roku było już 85 domów i 809 osób. W tym czasie do dworu należało 6 "dymów", 111 osób i 21 włók ziemi. W 1939 r. gmina Lubochowo liczyła 156 gospodarstw domowych z 591 mieszkańcami. 436 osób utrzymywało się z pracy w rolnictwie lub leśnictwie, 55 - z pracy w przemyśle i rzemiośle, 14 z pracy w handlu. W gminie było w tamtym czasie 12 gospodarstw o powierzchni mieszczącej się w przedziale 0,5-5 ha, 7 o powierzchni 5-10 ha, kolejnych siedem o powierzchni 10-20 ha i 15 o areale w przedziałach 20-100 ha. Jedno gospodarstwo miało powierzchnię przekraczająca 100 ha.
Krzywa Góra (niem. Schiefer Berg) – góra o wysokości 112 m n.p.m., znajdująca się na południowy zachód od wsi Lubochowo. Wysoka (niem. Hoher Berg) – góra położona między wsiami Lubochowo i Folwark.
Chata podcieniowa - 1904 r.
Pokojówki - służące przed dworkiem w Lubochowie - ok. 1918 roku
Dwór 1930 - 1935
Według rejestru zabytków NID na listę zabytków wpisane są: - kościół pw. śś. Piotra i Pawła i chata podcieniowa. Kościół gotycki z wysoką i krótką nawą, wieża nakryta hełmem ostrosłupowym, jej ściany mają 1,6 m grubości. W wyposażeniu barokowy ołtarz. We wsi znajduje się też kompleks podworski: XIX-wieczny zrujnowany dwór, folwark, całość otoczona parkiem.
7. Matule (niem, Mothalen)
Matule lata 1920 - 1935
Orka ciągnikiem Lanz Buldok w Matulach - 1935 rok
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1321, jako wieś pruska na 32 włókach. Pierwotna nazwa wsi Matulen wywodzi się z języka pruskiego. W roku 1782 we wsi odnotowano 8 domów (dymów), natomiast w 1858 w 8 gospodarstwach domowych było 128 mieszkańców. W latach 1937-39 było 192 mieszkańców. W latach 1945-46 miejscowość nosiła nazwę Milewo.
8. Milikowo (niem. Heinrichsdorf)
Wieś Milikowo wzmiankowana w dokumentach z 1301 i 1311 roku pod nazwą Heynrichesdorph, jako wieś czynszowa na 46 włókach. W 1782 roku we wsi odnotowano 34 domy (dymy). W 1785 r. Heinrichsdorf lub Hünerswalde lub Hünerdorf było wsią królewską z 34 dymami. Należał do urzędu domeny pruskiej w okręgu Morungen (Morągu). W 1820 r. Heinrichsdorf było królewską wsią rolniczą z 26 dymami (domami) i 183 mieszkańcami a w 1858 r., w 36 gospodarstwach domowych było 291 mieszkańców W latach 1937–1939 było 295 mieszkańców.
Gospoda w Milikowie - 1915 rok
Milikowo - 1905 r. Mleczarnia, szkoła i zajazd
Pomnik wojenny w Milikowie
Denkmal czyli pomnik wojenny w Milikowie upamiętniający ofiary I Wojny Światowej o dziwo dotrwał do czasów dzisiejszech. Kiedyś ustawiany prawie w każdej niemieckiej wsi był "namiętnym" celem sowieckich żołnierzy a potem miejscowej ludności (osadników). Ocalał ponieważ nie był pierwotnie ustawiony w centum wsi ale w pobliżu bocznej drogi wiodącej z Milikowa do Lubochowa.
Polegli mieszkańcy Milikowa
Hermann Saretzki, † 25.12.1914
Bruno Schwarz, verm. 191?
Karl Balzer, † 6.9.1917
Emil Kirsch, † 22.9.1917
Hermann Koppisch, † 16.10.1918
Paul Kirsch, † 29.11.1918
„BOHATEROWIE ZGINELI • ZA OJCZYZNĘ • W WOJNACH ŚWIATOWYCH • 1914-1918”.
Miejsce, oznaczone na starych mapach jako cmentarz wojenny, kryje destrukt ciekawego denkmala w formie wysokiego cokołu-kolumny, na której znajduje się figura rycerza, obecnie bez głowy i ręki. Stan pomnika wskazuje na to, że został intensywnie przeszukany na okoliczność ewentualnych skarbów w nim ukrytych. Zachowała się natomiast tablica z nazwiskami poległych żołnierzy, pochodzących z tej miejscowości. Chyba nadszedł czas, żeby takie miejsca otoczyć jakąś troską.
9. Mortąg (niem. Mortung)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1312, jako folwark krzyżacki na 10 włókach (dawniej wieś pruska). Pierwotna nazwa brzmiała Mortec. W roku 1782 we wsi odnotowano 31 domów (dymów), natomiast w 1858 w 33 gospodarstwach domowych było 274 mieszkańców. W latach 1937-39 było 292 mieszkańców. Mortąskie Łąki (niem. Mortung See) – dawniej jezioro na Pojezierzu Iławskim, od połowy XX w. podmokłe łąki.
Mortąg 1925 - 1935
Budynek Nadleśnictwa, które istniało w Mortągu już w okresie międzwojennym i po II Wojnie Światowej. Budynak istnieje, w prawie niezmienionej formie, do dziś. Obecnie pełni funkcje mieszkalne. Pierwotnie wzłuż drogi przez Mortąg ustawino białe, wapienne kamienie. Dzisiaj nie ma po nich śladu. Jako ciekawostkę podam, że w tym budynku rezydował jako nadleśniczy nasz myśliwy śp. Jan Skabara. Informację podaję za byłym mieszkańcem sąsiedniej miejscowości Bucznik i dzisiejszym moim sąsiadem Panem Kazimierzem Duchniewiczem.
Mortąg denkmal - 1925 - 1935
Podczas I Wojny Światowej Cesarstwo Niemieckie powoływało, z każdej wioski, jej mieszkańców, którzy potem ginęli na froncie. Po wojnie niemak w każdej wsi stawiano pomniki wojenne (niem. denkmall), ażeby upamiętnić poległych żołnierzy. Ze wsi Mortąg zginęło trzynaście osób:
Friedrich Schilling
Erich Lamke
Otto Lamke
Eugen Besemann
Ernst Sommerfeld
Otto Tempel
Oskar Pukowski
August Schurr
Karl Kroll
Eduard Kutzki
Hermann Kutzki
Wilhelm Schmidt
Heinrich Hinz
W 1925 roku społeczeństwo Mortąga ufundowało pomnik (denkmal) upamiętniający poległych żołnierzy. Uroczystość odsłonięcia pomnika odbyła się przy udziale wojskowego pocztu sztandarowego z Malborka. Pomnik stał jeszcze po II Wojnie Światowej na zakręcie do nowej leśniczówki. W latach powojennych mieszkańcy Mortąga postawili w tym miejscu drewniany krzyż. Do dzisiaj zachował się tylko murowany postument pomnika wojennego, tuż za postawionym krzyżem.
Pozostałości po pomniku wojennym wskazał mi wspomniany wyżej Kazimierz Duchniewicz
Drewniany krzyż ustawiony przed dawnym denkmalem
Wczesniejszy Mortąg (niem. Mortung) był dużą wsią, w której funkcjonował zajazd, była szkoła, budynki pracowników leśnych i rolników.
Mortąg, gasthaus Ehrig (zajazd). Lata 1925 - 1935. Za zajazdem, jako integralna część budynku, była piękna sala balowa
Własciwie domy mieszkalne we wsi nie uległy zniszczeniom wojennym i przetrwały do dnia dzisiejszego w niezmienionej formie, zbudowane z czerwonej cegły tak i przetrwał dawny zajazd z salą balową. Po wojnie był w nim np. sklep. Dzisiaj niestety jest ruiną, podobnie jak sala balowa.
Z prawej strony widoczna sala balowa
Dawna sala balowa
Sala balowa dawnego zajazdu - obecnie chyba wiejska świetlica
Jedna z ostatnich zamieszkałych drewnianych chat
Budynek dawnej szkoły pełni dzisiaj funkcje mieszkalne. Pierwotnie były w nim duże, piękne ramy okienne. Nowy właściciel budynku jedno z nich odrestaurował i dzisiaj jest lustrem w pokoju. Wprawdzie poniemieckie domy w Mortągu są murowane z czerwonej cegły to dawniej domy były tu drewniane, kryte słomianą strzechą. W wielkich pożarach, które nawiedziły wieś w 1842 r., 1866 r. i 1892 roku ogień strawił wiele sąsiadujących domostw w tym budynek leśniczówki. Już za panowania w Prusach Wschodnich Cesarza Wilhelma I a potem Cesarz Wilhelma II zaczęto budować typowe budynki z czerwonej cegły wg projektu zatwierdzonego przez Kanclerza Bismarcka. Szczególne domy pracowników leśnych, szkoły wiejskie, kolei były do siebie łudząco podobne.
Domy z czerwonej cegły dominują w Mortągu
Jeden ze starych, drewnianych domów w Mortągu zyskał "nowe życie". Zmienił on właściciela, który pieczołowicie przywrócił mu pierwotny blask i wygląd. Jest to jeden z niewielu budynków, który był i jest w całości z drewna.
Przed remontem
Piękny dom - obecnie Panstwa Gabrysiak
W latach 1383-1407 administratorem krzyżackim (tzw. prokuratorem, niem. Pfleger) był w Morteg - prawdopobnie dzisiejszy Mortąg, Urlich von Jungingen - od 1407 r. wielki mistrz zakonu krzyżackiego. Poległ w bitwie pod Grunwaldem 15 lipca 1410 r. W 1410 r. mistrzem rybackim w Mortągu był rycerz zakonny Simon Czobbe. Niedaleko wsi znajdowało się jezioro Mortąskie Łąki. Była to wieś, właściwie od zawsze związana, z gospodarką leśną. Do teraz istnieje tutaj leśnictwo z budynkiem leśniczówki. We wsi nie było kościoła ani kaplicy. Nic nie wiadomo o cmentarzu. Prawdipodobnie wierni uczęszczali do kościoła w pobliskim Starym Dzierzgoniu i tam byli chowani.
10. Myślice (niem. Miswalde)
Nazwa wsi wywodzi się od imienia Prusa Meysola. Na południe od wsi istniało pruskie grodzisko z okresu rzymskiego lub z okresu wczesnego średniowiecza. Wieś lokowana na prawie chełmińskim w 1316 r., przez komtura dzierzgońskiego Luthera z Brunszwiku, który nadał Piotrowi z pobliskiego Latkowa 56 włók, celem założenia wsi Meysilswalt. Osadnicy otrzymali 6 lat wolnizny, po których mieli płacić daninę w wysokości - grzywna od włoki rocznie. Wspomniany Piotr z Latkowa jako zasadźca i sołtys otrzymał oprócz dziesiątej części z włók przeznaczonych dla wsi, także prawo prowadzenia karczmy oraz dwóch sklepów z chlebem i mięsem. Dla przyszłego kościoła przeznaczono dwie włoki (na utrzymanie plebana). Kościół zbudowano jeszcze w okresie państwa zakonnego. W XVII i XVIII w. odbywały się polskie nabożeństwa.
Kościół w latach 1892 - 1914
Kościół w latach 1900 - 1910
Kościół w latach 1920 - 1925
Lata 1910 - 1915
Kościół w Myślicach. Lata 1892 - 1914
Konfesjonał 1982 - 1914 rok
Około roku 1400 we wsi istniał młyn wodny i kuźnia hutnicza (ale należały do wójtostwa w Przezmarku). Hutę po wyczerpaniu surowców zlikwidowano na początku XVI w. W księgach starostwa w Przezmarku w 1601 r. z Myślic wymieniani są m.in. mieszkańcy: Piotr Mazgaj, Balcer Gruba, Balcer Łajda. W roku 1782 we wsi było 32 "dymy" (domy, gospodarstwa domowe), w 1818 było już 49 dymów i 330 mieszkańców, w 1858 72 gospodarstwa domowe z 667 mieszkańcami. W 1939 r. wieś liczyła 194 gospodarstwa domowe z 735 mieszkańcami. W okresie panowania Krzyżaków powstała najstarsza budowla Myślic czyli kościół. Wybudowano go w połowie XIV wieku, a pierwsza wzmianka o proboszczu z Myślic pochodzi z 1399 roku. Był nim Andris Swoger.
Gospodarstwo w Myślicach
Dzięki przywilejom prawa chełmińskiego i korzystnemu usytuowaniu Myślice rozwijały się bardzo szybko. W 1400 roku funkcjonował stojący do dziś młyn i kuźnia hutnicza wytwarzająca żelazo z rud darniowych a zamknięta na początku XVI wieku po wyczerpaniu surowca.
W XVI stuleciu powstała przy plebani pierwsza szkoła, której nauczyciele musieli znać język polski i niemiecki. Pomimo położenia z dala od głównych teatrów wojny nie ominęły naszych terenów od początku tworzenia nowej cywilizacji na terenach zamieszkanych pierwotnie przez plemiona pruskie. Pobliski Przezmark, który był administracyjnie nadrzędną miejscowością zajmowany był dwukrotnie przez Krzyżaków i dopiero po stłumieniu II powstania pruskiego stał się stałą siedzibą Krzyżaków. Po bitwie grunwaldzkiej i w 1454 roku zdobyty przez wojska króla Władysława Jagiełły . W czasie pierwszej wojny szwedzkiej zamek zajęły wojska króla Gustawa Adolfa.
Zajazd lata 1910 - 1920
Gospoda 1895 - 1900
W 1525 r. w czasie reformacji w Myślicach powstała szkoła przykościelna. W roku 1588 młyn miał zapewniony dostatek wody, był modernizowany, przewidywano także ewentualną budowę tartaku. Wojna trzydziestoletnia (1618-1648 ) nie wyrządziła wielu szkód, ale wojska musiały być utrzymywane przez ludność, a szkody z tego tytułu wynosiły 1.289.893 talarów. Po wojnach szwedzkich w latach 1700-1721 przyszła dżuma. W latach 1709-1711 umarło bardzo wielu ludzi. Przy drodze z Myślic do Pronia znajdowało się pole zadżumionych - obóz i cmentarz dla ludzi chorych miejsce nazywane do 1945 r. „Pestfriedhof”. Pomimo burzliwych czasów Myślice jak na wieś rozwijały się szybko.
• w roku 1761 było 37 domów,
• w 1782?38 domów,
• w 1790 powstają plany rozbudowy kościoła w Myślicach,
• 1794 - zainstalowano za kwotę 100 guldenów nowe organy kościelne.
• początek XIX wieku - pierwsza poczta w Myślicach .
• rok 1807 to kolejny przemarsz wojsk tym razem Napoleońskich i spowodowane tym dolegliwości wojenne kontrybucje i inkwizycje.
• w 1818 roku mieszkańców Myślic było już 330 i 49 domów
• w 1848 roku 73 domy i 705 mieszkańców, w tym 700 ewangelików, 1 katolik i 4 Żydów .
• 1858 rok - 72 domy i 667 mieszkańców .
W 1861 roku przeprowadzono klasyfikację gruntów. Było wtedy 128 gospodarstw rolnych i 582 mieszkańców. Rok 1870 wprowadza Myślice w wielki świat, kosztem 30 tysięcy talarów za 1 milę zbudowano kolej. Szyny prowadziły do Olsztyna przez Morąg. Rok 1874 łączy się z poważnym remontem naszego ponad 500 letniego wtedy kościoła. W trakcie remontu dachu odkryto w gałce wieży nieuszkodzone dokumenty dotyczące remontu z 1844 roku. Rok 1893 daje połączenie z Malborkiem i Elblągiem. Wiek XX jest dalszym okresem rozwoju Myślic.
Pocztówka z końca XIX wieku
Okres międzywojenny cechuje niedobór mieszkań w 1925 roku oddano do użytku 8 rodzinny budynek mieszkalny co dało łączną liczbę 83 domów, 197 gospodarstw, 1614 hektarów ziemi uprawnej i 854 mieszkańców, w tym 805 protestantów, 38 katolików, 6 Żydów i 5 nieznanych. Myślice jako rozwijająca się wioska nastawiona była, ze względu na pobliskie jezioro, na turystykę i odwiedzających te tereny wysiedleńców dlatego w samym sercu Myślic znajdowała się restauracja i hotel. O rozwoju Myślic świadczył także młyn pracujący na trzy zmiany. Tutejsza mleczarnia przyjmowała 29000 kilogramów mleka z czego z 80 % wytwarzano ser, a z pozostałych 20 % wytwarzano markowe masło.
Mleczarnia w Myślicach. Fotografia z książki Kirchspiel Miswalde
Właściciel mleczarni w Miswalde (Myślice). Zdjęcia z ok. 1930 r. Widoczny na zdjęciu budynek - zachował się, ale jest w fatalnym stanie
Stan budynku po mleczarni w 2016 roku
W dzisiejszych mieszkalnych i nieistniejących już lokalach znajdowały się masarnie, piekarnie, stacje benzynowe. Przed II Wojną Światową w sercu Myślic znajdował się pomnik osób poległych w wojnach z Napoleonem niestety wojska rosyjskie zniszczyły go strzelając do niego. W okresie międzywojennym na dworcu w Myślicach odbywały się spędy bydła wysyłanego do Niemiec Zachodnich. Szewc, krawiec, kowal, stolarz pracowali przy kolei, przy której mieścił się także sklep budowlany. Fryzjer urzędował w budynku gospody. W Myślicach istniały niemieckie zakłady usługowe.
Pomnik wojenny - denkmal
Poczta i dworzec w 1915 r.
Myślice około 1943 roku
W trakcie wyzwalania tutejszych terenów zginęło około 11 Niemców, żołnierzy i cywilów. Styczeń - luty 1945r. pobyt armii rosyjskiej w Myślicach. W latach 1945 - 1946 wieś nazywała się Mieszwałd. Siedziba oficerów mieściła się w domu Burchardów, obecnie w budynku mieszkalnym i szkolnym. Wiosna 1945 r. armia rosyjska przy wykorzystaniu pracy jeńców niemieckich zdemontowała tory kolejowe linii kolejowych i dworca. W czerwcu 1945 roku Myślice stały się siedzibą gminy. Zaraz po wojnie spalone zostały budynek gospody, dom państwa Such, szkoła oraz parafia. 24 grudnia 1946 roku opozycyjne ugrupowania próbowały rozbroić posterunek Milicji Obywatelskiej, ponowny atak nastąpił 29 grudnia - dwóch milicjantów zostało rannych. W roku 1946 - 90 % budynków było zdewastowane lub opuszczone. Przez Myślice prowadziła trasa przepędu bydła do Małdyt i wywozu na wschód. W roku 1948 powstała w Myślicach Gminna Organizacja Samopomoc Chłopska. 1 maja 1948 roku ruszyły pierwsze wagony towarowe po wojnie w kierunku Małdyt. 1 maja 1949 roku w kierunku Malborka ruszyły pierwsze pociągi także towarowe. W roku 1949 poczta zostaje przeniesiona do budynku koło tutejszej kolei. Pierwsza placówka szkolna po wojnie znajdowała się naprzeciwko pomnika a obelisk mieścił się koło szkoły. Do roku 1950 w dzisiejszym Ośrodku Zdrowia mieścił się Posterunek Milicji. Rok 1951 - nastąpiła elektryfikacja Myślic. Lata 1950-1954 to walka społeczności Myślic o oświetlenie dróg, - udało się. W latach 1950-1954 kolej wyposażona była w kolejowy radiowęzeł.
W roku 1952 do Myślic przybył pierwszy po wojnie ksiądz katolicki - Stanisław Kruczek. 23 marca 1954 roku do parafii w Myślicach dołączony został kościół w Lubochowie. 25 września 1954 roku Myślice stały się siedzibą jednej z 30 gromad powiatu Morąg. Po roku 1954 radiowęzeł rozszerzony został na całą wieś istniał on aż do końca lat siedemdziesiątych. Od 1958 r. w Myślicach istniało kino. Szkoła w Myślicach w 1959 roku została przeniesiona do lokalu przy zlewni. W bloku poniemieckim w którym mieszkam mieściła się siedziba Urzędu Gromadzkiego dokładniej mówiąc w moim pokoju mieściła się sala rozpraw sądowych, a w mojej piwnicy areszt. Następnie Urząd przeniesiono do dzisiejszej remizy OSP, areszt do dzisiejszego sklepu. Posterunek Milicji znajdował się w budynku dzisiejszego Ośrodka Zdrowia. W roku 1960 Gromada Myślice jest najlepiej zmechanizowaną gromadą, 1 traktor na 113 hektarów użytków rolnych.
W 1964 roku rozpoczęła się budowa nowego budynku szkolnego w Myślicach. Pierwszymi nauczycielami w nowoczesnej szkole byli:
• Kapusta Feliks,
• Marianna Sieszputowska,
• Krystyna Perzanowska,
• Alaterowicz ,
• Bobkowska Maria,
• Zdzisław i Alicja Kraszewscy,
• Donat Łuszcz,
• Zenon i Zofia Mucha.
Rok 1966 - w Myślicach powstała Międzykółkowa Baza Maszynowa. W 1990 roku zlikwidowano Państwową Lecznicę dla Zwierząt. W 1999 roku rozpoczęła się rozbudowa budynku szkoły. W 2000 roku zlikwidowano kolej w Myślicach. Rok 2001 to kolejna likwidacja tym razem poczty, działa ona jedynie jako punkt podawczy. W Myślicach, ze względu na przepływającą przez nie rzeczkę Dzierzgoń, wybudowana została elektrownia wodna.
11. Przezmark (niem. Prussian Mark), (dawniej Pruski Targ, niem. Preußisch Mark)
Przezmark to jedna ze starszych wsi w dawnej Pomezanii. Już we wczesnym średniowieczu istniało tu pruskie grodzisko (ślady osadnictwa są jeszcze starsze). Grodzisko o charakterze obronnym usytuowane było na półwyspie między jeziorem Mołtawa Wielka a jeziorem Mołtawa Mała. Obok grodziska znajdowała się osada targowa, w dokumencie z 1305 zapisana jako Prutenicale forum, a w dokumencie z 1306 pod nazwą Pruysche Markt (później także jako Prusche Market i Preussisch Mark).
Historia
Pierwszy zamek krzyżacki w Przezmarku (Preußisch Mark) został wzniesiony z drewna w drugiej połowie XIII wieku. Jego pierwotna nazwa odnosi się do dokumentu z 1305 roku w którym określony był jako Prutenicale Forum, czyli Pruski Targ. Wznoszenie budowli murowanej w latach 1316 do 1331, zainicjował komtur dzierzgoński Luter z Brunszwiku, pełniący równocześnie obowiązki wielkiego szatnego zakonu. W zamku znajdowała się kolejno siedziba szafarza, od 1320 roku prokuratora, od 1359 roku wójta i w końcu od 1437 roku konwentu, przeniesionego tu po zniszczeniu zamku w Dzierzgoniu. W związku z podniesieniem rangi zamku, został on rozbudowany w 1359 roku, kiedy to wydłużono główny dom zamkowy i ponownie w 1437 roku, kiedy z kolei został podwyższony.
Widok zamku od strony płn-zach na rysunku z lat 1627-1628 wg A.Boota
Chociaż zamek położony był w bardzo dogodnym do obrony miejscu, w 1410 roku został przejęty bez walki przez wojsko Władysława Jagiełły. Król wydzierżawił go rycerzowi Mroczce, którego wysłał na zamek wraz z pisarzem w celu sporządzenia inwentarza majątku. W drodze powrotnej pisarz wraz z orszakiem zginął. O chęć przejęcia pokrzyżackich skarbów obwiniono rycerza Mroczkę, choć sprawy nigdy do końca nie wyjaśniono. Rok później zamek wrócił jednak do Krzyżaków na mocy I pokoju toruńskiego.
W 1414 roku w trakcie tzw. wojny głodowej Przezmark miał zostać ponownie zdobyty przez wojska polskie i mocno zniszczony, lecz ówczesne inwentarze raczej nie potwierdzają takich zdarzeń (między innymi nie zostało zrabowane wyposażenie kaplicy). Po odzyskaniu warowni Zakon dokonał poważnej rozbudowy i wzmocnienia zamku. W 1437 roku przeniesiono do niego z Dzierzgonia siedzibą komtura, którym był wówczas Walter von Kirskorf. Wraz z zastępcą Ulrichem von Dudelsheymem konwent liczył wówczas 18 członków.
W 1454 roku, gdy wybuchła polsko – krzyżacka wojna trzynastoletnia przerażony komtur domowy Gunter Hetzwald w tajemnicy przed garnizonem zamku zebrał wszystkie kosztowności ze skarbca i uciekł do Malborka. Tydzień później zamek zajęły oddziały elbląskie, którym przewodził Gabriel Bażyński, nowo mianowany przez króla polskiego wojewoda elbląski. Utrzymały się one do jesieni, kiedy to z powodu klęski pod Chojnicami zmienił się układ sił. Tym razem Bażyński uciekł do Elbląga, a pozostawiony dowódca, mieszczanin braniewski Jerzy von Berge, za cenę zachowania życia i mienia poddał zamek oddziałom krzyżackim. Niebawem do Przezmarku wrócił rozproszony konwent, podejmując działania na rzecz wzmocnienia zamku, który stał się kluczową obok Malborka warownią w regionie, strzegącą szlaku z Pomezanii do Pasłęka. Ostatecznie na mocy drugiego pokoju toruńskiego z 1466 roku Przezmark pozostał w granicach Prus Zakonnych, a wielki mistrz krzyżacki stał się lennikiem króla polskiego.
W XV wieku w Przezmarku wytwarzano na dużą skalę uzbrojenie dla rycerzy zakonnych, a w XVI stuleciu odlewano działa, ręczną broń palną i amunicję. Jednak na początku XVI wieku z powodu coraz gorszego stanu finansów państwa krzyżackiego, dobra przezmarskie przeszły w posiadanie biskupów pomezańskich (1508-1527), a następnie po sekularyzacji Przezmark stał się siedzibą starostwa. W związku z tym w latach 80-tych XVI wieku zamek przeszedł kolejną przebudowę, która miała uczynić z niego rezydencję w miejsce budowli typowo obronnej. Przez cały XVIII i XIX wiek obiekt, chociaż mieścił urząd ziemski, był poważnie zaniedbany, a proces jego popadania w ruinę został przypieczętowany, gdy pod koniec XVIII stulecia rozpoczęto rozbiórkę murów w celu pozyskania budulca na folwark i zbór ewangelicki.
Rekonstrukcja zamku średniowiecznego wg B.Januszewska, K.Wolska
Architektura
Przy budowie zamku w Przezmarku wykorzystano naturalne warunki terenowe, umieszczając budowlę w narożniku półwyspu, opadającego stromymi zboczami do jeziora Motława Wielka. Od przedzamcza oddzielała go szeroka, nawodniona fosa, przez którą przerzucono most oparty na dwóch masywnych ceglanych filarach. Za fosą usytuowano mur obronny o narysie zdeformowanego prostokąta z budynkiem bramnym i dwiema wieżami: okrągłą od zachodu i kwadratową, tzw. Jeniecką od wschodu. Tą drugą wybudowano około 1329 roku w ramach rozbudowy zamku prokuratorskiego. Osiągnęła wysokość 35 metrów i sześciu pięter. Jej elewacje ozdobiono wzorami z mocno wypalanej cegły zendrówki i wysokimi blendami. Budynek bramny zwieńczony był gotyckimi szczytami i najpewniej poprzedzony krótkim przedbramiem. Na dziedzińcu zamku średniego pierwotnie znajdowały się budynki pomocnicze, przystawione do kurtyn murów. Po przeniesieniu konwentu na zamek górny w 1437 roku usytuowano tu całe zaplecze gospodarcze. Między innymi na zachód od Wieży Jenieckiej funkcjonował młyn napędzany kieratem.
Zamek górny oddzielała od części środkowej głęboka i szeroka, sucha fosa o kształcie w planie litery L. Brzegi jej północnego odcinka stanowiły mury zamków średniego i wysokiego, odcinek zachodni prawdopodobnie obejmowały wały ziemne. Zamek górny otoczony był ceglanym murem obwodowym posadowionym na kamiennym fundamencie, o długości 73 metrów na linii północ – południe, szerokości 47 metrów (na linii wschód – zachód) i nieznanej wysokości. Do południowej strony kurtyny przylegała od zewnątrz ceglana, ośmioboczna wieża o średnicy 8 metrów, natomiast bramę na zamek górny poprzedzoną parchamem umieszczono w narożu północno – zachodnim. Zapewne z powodu warunków terenowych usytuowana była ona pod skosem. Od strony wschodniej, podobnie jak od północy, zamku bronił dodatkowy mur i międzymurze.
Główne zabudowania zamkowe początkowo składały się jedynie z wschodniego domu, otoczonego czworobokiem murów obronnych z dziedzińcem po jego zachodniej stronie. Ten niezwykle długi dom o wymiarach 12×61 metrów, był murowany z cegły na kamiennym cokole. Wraz z przystawionymi do niego krużgankami zajmował całą wschodnią część zamku górnego. Pierwotnie był trójkondygnacyjny i podpiwniczony. Do piwnic i pomieszczeń parterowych prowadziły wejścia z poziomu dziedzińca spod arkad krużganku, a na piętro dwie klatki schodowe umieszczone przy filarach krużganka. Piwnica była pojedynczą długą komorą (w XV wieku podzieloną na dwa pomieszczenia) zwieńczoną sklepieniem krzyżowym, podtrzymywanym przez rząd 11 granitowych filarów. Dostęp do niej prowadził z dziedzińca dwoma klatkami schodowymi: w południowej części oraz mniej więcej w 1/3 długości ściany od strony północnej. Pomieszczenia przyziemia także posiadały sklepienia, wyższe kondygnacje już tylko drewniane stropy. Wyróżniała się skrajnie południowa komnata przyziemia, której sklepienie oparto na pojedynczym granitowym filarze. Dostęp do niej prowadził podwójną arkadą z krużganka, oraz być może portalem z północnej komnaty. W północnej części skrzydła, w ryzalicie na trzeciej kondygnacji znajdowała się niewielka, wąska izdebka, nad i pod którą przestrzeń nie była dostępna (brak śladów otworu drzwiowego), a obok, we wschodnim murze obwodowym, znajdowało się wejście do drewnianego wykusza ustępowego. W pierwszej połowie XV wieku budynek powiększono o nową kondygnację, lecz nie podwyższono go, a jedynie skuto sklepienia by uzyskać przestrzeń pod nowy strop. W budynku wschodnim na piętrze mieściły się główne pomieszczenia zamkowe, takie jak refektarz, czy dormitorium, lecz wyjątkowo kaplicę św. Anny ulokowano na przedzamczu. Przeniesiono ją do zamku górnego dopiero po ulokowaniu w warowni konwentu w XV wieku. Izby w przyziemiu wzorem innych budowli krzyżackich pełniły rolę gospodarczą (kuchnia, piekarnia, spiżarnie). Zapewne od północy do budynku przylegała czworoboczna wieża. Być może znajdował się w niej skarbiec.
W południowej części zamku wznosiła się wspomniana wieża oktagonalna z którą sąsiadował dansker wysunięty w stronę jeziora. Dostęp do niego możliwy był po drewnianym ganku. Skrzydło północne zbudowano w dwóch fazach, w XV i w XVIII wieku. Budynek południowy był już natomiast dodatkiem XVII-wiecznym. Na zboczach zamku podobno założono ogrody, czy też sady, do których prowadziła południowa furta. Wiadomo, iż na terenie warowni oprócz niezbędnych dla konwentu pomieszczeń, funkcjonował także browar, spichlerz, słodownia, siodlarnia, stajnie, kuźnia i zbrojownia.
Głównym elementem zamku, który przetrwał do dzisiejszych czasów, jest tzw. Wieża Jeniecka, usytuowana na dawnym przedzamczu. Poza tym pozostały jedynie niewielkie fragmenty murów zewnętrznych, zarys położonej w skrzydle wschodnim sali opartej na granitowych filarach, czy relikty bramy wjazdowej.
Od roku 1249 całe Prusy Górne znalazły się pod panowaniem zakonu krzyżackiego, a Przezmark podlegał administracji komturii dzierzgońskiej. Stałe osadnictwo datuje się od 1274 (po zdławieniu drugiego powstania pruskiego). Na miejscu zburzonego pruskiego grodziska Krzyżacy wznieśli swój zamek, który od 1312 był siedzibą szafarza, a następnie miejscem rezydencji prokuratorów (1316–1331). Od 1359 w Przezmarku urzędowali wójtowie. Przez cały XIV wiek zamek był rozbudowywany (urządzono w nim także szpital). Zamek został zajęty przez polskie wojska po bitwie grunwaldzkiej oraz powtórnie w 1454. Rozbudowany został w latach 1414–1437, a od 1414 w zamku urzędował konwent komturstwa dzierzgońskiego. W czasie wojen szwedzkich Przezmark był zajęty przez Szwedów, a w zamku przebywał król Gustaw II Adolf. Od 1717 zamek był stopniowo rozbierany. Do czasów współczesnych zachowała się narożna wieża zamku średniego (przedzamcza), część murów obwodowych oraz piwnice zamku wysokiego. Od 2000 roku jest własnością prywatną (właściciel Ryszard von Pilachowski odbudował część zabudowań na przedzamczu). Historię zamku i jego budową cytuję prztaczając tekst obecnego właściciela zamku:
Historia odbudowy i rozbudowy zamku w Przezmarku, począwszy od czasów Zakonu NMP do końca XVIII wieku
Spisana na podstawie sprawozdania Konserwatora Zabytków Prus Wschodnich, podczas prac konserwatorskich z 1934 roku, przeprowadzonych na zamku w Przezmarku.
Autor oryginału: Karl Wunsch.
Tekst polski: Ryszard von Pilachowski.
„Zabezpieczenie ruin zamku krzyżackiego w Przezmarku rozpoczęto w 1931 roku. W kolejnych latach prace kontynuowano i na obszarze zamku głównego w większości zakończono. Na podstawie wykonanych prac odkrywkowych i zabezpieczających, prowadzonych przez Państwowy Urząd Budowlany (Staatshochbauamt Preussisch Holland) sporządzono dokumentację umożliwiającą uzupełnienie i poprawienie znanych do taj pory materiałów.
Mimo, że do tej pory istniało kilka opracowań dotyczących zamku w Przezmarku, wiele kwestii związanych z nowoodkrytymi murami wymagało dalszych poszukiwań naukowych. W tym celu przeprowadzono tego lata intensywne prace w archiwach w Berlinie i Królewcu, mając nadzieję na sporządzenie możliwie dokładnej dokumentacji naukowej. Niniejsze sprawozdanie opisuje rezultaty w/w poszukiwań w archiwach i jest uzupełnieniem opracowań Steinbrechta i Töpppena. Niestety nie znaleziono nowych materiałów opisujących zamek w czasach krzyżackich, musimy więc opierać się na tym, co do tej pory udało się udokumentować.
Rysynek zamku z 1750 roku
Zamek zbudowano z kamienia, na sztucznej wyspie na Singersee. Składał się z prostokątnego zamku głównego i zbudowanych na planie „haka” zamku przedniego. Powstał w latach trzydziestych XIV w. Najstarszym skrzydłem zamku głównego jest skrzydło wschodnie. Już w pierwszych latach istnienia zamku dobudowano do niego liczne budynki (zamek pobudował ok. 1320 r. Luter z Brunszwiku; dop. autora).
Wg. H. Plisa, opiekunami (pfelger - czytaj dowódcami), zamku w Przezmarku, z ramienia Zakonu NMP, byli kolejno rycerze – zakonnicy:
- Edhard – 1312 r.,
- Goczo von Salza – 1320 r.,
- Dietrich – 1332 r.,
- Heinrich – 1337 r.,
- Johan von Reichenbach – 1341 r.,
- Simon – 1345 r.,
- Wilhelm Sure – 1347 r.,
- Simon – 1350 r.,
- Konrad Zöllinger von Roteinstein – 1354.,
- Sieghard von Gerlachsheim – 1356 r.,
- Balrabe – 1358 r.,
- Tize – 1359 r.,
- Probist – 1363 r.,
- Gotfried von Growil – 1365 r.,
- Dietrich von Schonenburgh – 1369 r.,
- Fredrich von Sensow – 1372 r.,
- Kunz von Elze – 1376 r.,
- Peter von Ruthn – 1379 r.,
- Albrecht von Tuppow – 1385 r.,
- Ulrich von Isenburg – 1392 r.,
- Kunz von Buschek – 1394 r.,
- Eberhard Kezerdorf – 1399 r.,
- Heinrich von Stoube – 1404 r.,
- Konrad von Delem – 1410 r.,
- Georg von Teplizsch – 1477 r.,
- Heronimus von Gebesatiel – 1486 r.
Według źródeł historycznych, poza kaplicą na zamku wysokim, istniał na zewnątrz murów kościół pod wezwaniem św. Katarzyny. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1399 roku. Wiadomo również, iż między 1523, a 1533 rokiem, kościół ten przestał istnieć. W latach czterdziestych XV wieku przeniesiono do Przezmarku siedzibę Konwentu Krzyżackiego Komturstwa Dzierzgońskiego. Konwent tworzyli bracia-rycerze przy komturiach. Było ich 12 na wzór 12 apostołów. Ubiorem zakonnym był biały płaszcz z naszytym po lewej stronie czarnym, wąskoramiennym krzyżem. Białe płaszcze mieli prawo nosić tylko bracia-rycerze i księża. Bracia służebni nosili płaszcze szare. Wtedy to wybudowano kaplicę wewnątrz zamku, do tej pory kościół położony na zewnątrz wystarczał duchownym i świeckim członkom zakonu.
Po zniszczeniu Christburga (Dzierzgonia) w 1414 roku siedzibę Konwentu przeniesiono z Dzierzgonia do Przezmarku. Wiadomo, że w 1437 r. mieszkali tu: komtur, komtur zamkowy i 16 zakonników. W 1455 r. komtur zamkowy i 15 rycerzy zakonnych, w 1454 r. dwaj bracia zakonni. Dla tylu mieszkańców istniejące budynki były niewystarczające. Dlatego też na lata 1414 – 1434 zaplanowano rozbudowę zamku. Na cele mieszkalne przeznaczono skrzydło wschodnie i tam też prowadzono główne prace budowlane. M. in. podobnie jak w Soldau rozebrano sklepienie i zastąpiono je belkowaniem. Rozbudowany zamek odegrał znaczącą rolę w wojnie trzynastoletniej (wojna trzynastoletnia 1454-1466, wojna między zakonem krzyżackim a Polską, zakończona II pokojem toruńskim).
Od 1508 r. do października 1527 r. urząd i zamek w Przezmarku należały do Biskupstwa Pomezanii, które to było zobowiązane do uzgodnienia z Wielkim Mistrzem Zakonu wszelkich znaczących prac budowlanych, jak również do utrzymywania budynków w dobrym stanie technicznym. Niestety wydaje się, że ostatniego zobowiązanie nie przestrzegano.
Kilka lat po tym, jak ziemie, na których znajduje się zamek przejął książę Albrecht Hohenzollern, zamek i urząd, 25 czerwca 1534 r., kupili dwaj gdańszczanie: kasztelan Achatius von Zehmen i burmistrz Johann von Werben. Z 7 maja 1535 r. pochodzi podpisane przez króla polskiego (Zygmunta I Starego, przyp. autora) nadanie własności. Nowi właściciele kwestionowali jednak kilka punktów umowy i bogata korespondencja z tego okresu daje wiele informacji o stanie zabudowań. M. in. uważali oni, że zamek znajduje się w bardzo złym stanie i remont budynków pochłonie taką sumę, jaką nowi właściciele musieli zapłacić kupując urząd i zamek w Przezmarku ( 10 tys. marek). Wszystkie dachy, poza dachem nad kwaterą dowódcy zamku i dachem nad spichrzem zbożowym były tak uszkodzone, że nie można ich było zachować. Najbardziej zniszczone było przejście do zamku głównego. Warzelnia i piekarnia nie mogły być użytkowane, ponieważ uszkodzenia komina groziły pożarem. Studnia zamkowa była w dużej części zawalona. Poza tym niepokojący był stan budynków głównych i Werden obawiał się, że mury nie wytrzymają przebudowy i rozbudowy zamku.
Książę polecił poradzić się mistrza murarskiego Renzella, który mógłby pokierować pracami budowlanymi. Proponował założyć żelazne kotwy, które umocniłyby mury, a 9 kwietnia 1537 r. udzielił Werdenowi zgody na wykorzystanie cegieł i dachówki z klasztoru w Saalfeld. Z 8 lutego 1539 r. pochodzi książęcy dokument, pozwalający na wytwarzanie, w okolicy Przezmarku, smoły i dziegciu. Miały one być wykorzystane przy odbudowie zamku. Z dokumentu wynika, że planowano ponowne jego zasiedlenie.
Hans von Werden, 21 sierpnia 1541 r., stał się jedynym właścicielem urzęd . Achatius von Zehmen spłacił część swojego udziału i otrzymał wieś Altenstadt jako finansowe pokrycie pozostałej sumy. Prace budowlane, mające na celu utrzymanie zabudowań w dobrym stanie były prowadzone dalej przez Werbena, jednakże wydaje się, że nie były one zbyt intensywne. Można przyjąć, że właśnie z tego powodu, 13 lutego 1549 r., otrzymał on zezwolenie na odzyskiwanie materiałów budowlanych z kościoła św. Albrechta w Henrichsdorrf, z klasztoru w Saluelt i z wieży w Weinsdorf, „ponieważ wymagały tego prace budowlane w Przezmarku”.
W 1563 r. przywrócono działalność urzędu w Przezmarku i w związku z tym koniecznym stało się wznowienie mszy świętych. W tym czasie nie istniały już kościoły św. Katarzyny ani św. Albrachta, najbliższy w okolicy był oddalony o 5 km. Dlatego, 22.10.1575 r., Wysoka Rada ustaliła, że co 3 niedzielę duchowny z Liebwalde (Lubochowo) będzie odprawiał mszę w Przezmarku. W pozostałe 2 niedziele miały być odprawiane nieszpory. W zamian za to proboszcz otrzymywał 12 korców zboża i ryby w sieci workowej. Krótko potem zmieniono umowę na odprawianie mszy co drugą niedzielę.
Znacznie energiczniej potoczyły się prace przy odbudowie Przezmarku za czasów regenta margrabiego Georga Friedricha. Zlecił on nadzór nad rekonstrukcją swojemu mistrzowi murarskiemu Blasisusowi Bewartowi. Jego obecność w Przezmarku udokumentowana jest dwukrotnie w latach 1584 – 1585 pismami murgrabiego do pisarza okręgowego w Pasłęku (Preußisch Holland). Do dnia dzisiejszego zachowały się rachunki urzędowe i kwartalne (Luciae 1584), co pozwala zanalizować zakres i usytuowanie prac budowlanych. Wiadomo, że toczyły się one na obszarze nowych zabudowań przy najbardziej zewnętrznej bramie i spichlerzu. Niestety nie można z całą pewnością ustalić, po której stronie bramy znajdował się spichlerz. Można jednak przyjąć, że na szkicu Hermanna jest to budynek znajdujący się po lewej stronie (z punktu widzenia patrzącego) bramy przedzamcza. Później w budynku tym znajdowała się część kwatery kierownika urzędu.
Do omawianych zabudowań należałoby zaliczyć również tzw. wieżę średnią. W rachunkach z lat 1584 i 1585 nadmienia się, iż mistrz murarski Anders wyprowadził na wieży komin. Przypuszczalnie chodzi tu o wieże przedzamcza, której pomieszczenia w 1601 r. zostały połączone z nowym budynkiem „przejściem do wysokiej wieży”. Prawdopodobnie w okresie tym rozpoczęto również prace w obrębie zamku wysokiego, szczególnie intensywne w kościele zamkowym. Przy pracach w kościele zatrudnionych było 7 murarzy, którzy pracowali od półtora do dwóch tygodni każdy, i 3 cieśli pracujących dwa lub trzy dni w tygodniu. O wstępnych pracach toczących się na terenie zamku wysokiego świadczą rachunki z lat 1583 i 1584. Najpierw zlecono sortowanie i wypalanie wapna, zgarnianie i wypalanie cegieł (typu: mnich i mniszka oraz dachówki holenderskiej) oraz rozdrabnianie kamieni polnych. Następnie przygotowano odpowiednie drewno. Dokumenty pochodzące z późnej jesieni 1584 r. poświadczają toczące się prace murarskie, prowadzone przez pochodzącego z Francji lub Włoch Hansa Baptysta, który wg. Ehrenberga w latach 1583 do 1586 pozostawał w służbie księcia. Prace ciesielskie nadzorował miejscowy rzemieślnik mistrz Steffen. Zatrudniono również stolarzy, którzy mieli wykonać drzwi, okna i drewniane elementy wnętrza budynku. Byli to mistrzowie: Hans Imehl z Liebemühl, Jacob von der Schleue, Wilhelm Hennenbergk z Saalfeld i Dreger Ohm z Pasłęka. Dwaj ostatni otrzymali po 1 marce i 15 groszy za wykonanie ambony do kościoła zamkowego.
Rachunek urzędowy z lat 1600 i 1601 poświadcza, że część pomieszczeń przylegających do sal pisarzy w zachodnim skrzydle zamku głównego służących dotąd jako spichlerz, zamieniono na pomieszczenia mieszkalne. Mistrz murarski z Pasłęka, Dreger Heldt, wybił otwory drzwiowe i okienne, wybudował nowe kominy, wyłożył kamieniem podłogi i podstemplował stropy. Cieśla Peter Frim wybudował przejście z nowych pomieszczeń do już istniejących, a stolarze Peter Spiegelberg i Nikel Mast wykonali okna, drzwi i inne drewniane elementy nowych pomieszczeń. Prace te były początkiem zakrojonych na większą skalę planów wybudowania nowego skrzydła zamku głównego. Zakończenie rozbudowy planowano na 1602 r., ale z powodu epidemii dżumy przeciągnęła się ona do 1603 roku. Nowe skrzydło zamku stanęło prawdopodobnie na miejscu starej piekarni, która wcześniej została rozebrana. Znajdowała się na południowej stronie dziedzińca. Obok piekarni usytuowana była warzelnia. Nowe skrzydło stanęło na dwumetrowych fundamentach. Przy budowie skrzydła niewykorzystano starych fundamentów po piekarni i warzelni. Prace murarskie ponownie wykonał Dreger Heldt, prace ciesielskie Jacob Lendtner i Peter Firm, prace stolarskie Jacob Müller i Berndt Weiß, proporzec i głowicę na szczycie pomalował i pozłocił malarz z Pasłęka.
Makieta zamku wg Ryszarda von Pilachowskiego
Opisywane prace doprowadziły zamek zasadniczo do stanu, w jakim przetrwał do czasu, kiedy to uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. Świadczą o tym źródła pozostawione przez Boota, Dewitza, Krausego, Töppena, Boettichera, Hermanna. Drobne dobudowy w latach następnych nie zmieniły kształtu zamku.
W trakcie trwania drugiej wojny polsko – szwedzkiej (1655 – 1660), w której uczestniczyły Prusy, przedsięwzięto wiele działań mających na celu wzmocnienie i zabezpieczenie zamku. Zbudowano nowy most zwodzony nad szańcem przed zamkiem, jak również wzmocniono szaniec wybudowany w czasach pierwszej wojny polsko – szwedzkiej (1626 – 1629). Wykonano nasypy, palisady, nową bramę, postawiono „hiszpańskie kozły”, zamurowano zbędne okna i drzwi.
"Oblezenie zamku w Przezmarku przez wojska szwedzkie". Obraz Kazimierza Białka
Zabudowania zamkowe uległy nieznacznym zniszczeniom wskutek działań wojennych. Zniszczeniu uległy głównie dachy. Natomiast wieś Przezmark została zniszczona w trakcie jednej z potyczek. Z 1635 roku, czyli sprzed działań wojennych, pochodzą rachunki dokumentujące naprawę niszczejących murów. Uszkodzone miejsca naprawiano starannie, a w 1717 roku postanowiono wykorzystywać w tym celu materiały pochodzące z rozbiórki zniszczonych części zabudowań. Jeszcze w 1759 roku zamek był w tak dobrym stanie, że Rosjanie wykorzystywali go na szpital polowy i skład broni. W roku 1738, jeszcze przed zajęciem zamku przez Rosjan, mieszkanie kierownika Urzędu Ziemskiego przeniesiono z przedzamcza do skrzydeł północnego i wschodniego na zamku wysokim. Przetrwało ono w tym miejscu aż do 1776 roku, kiedy to zniszczenia skrzydła północnego były tak znaczne, że postanowiono skrzydło rozebrać. W protokołach sporządzanych od roku 1787 do 1793 mowa jest o tym, że zabudowania zamkowe znajdują się w bardzo złym stanie. We wrześniu 1793 roku Izba Królewiecka wydała zezwolenie na „upadek” (postępujące zniszczenie) grożącego zawaleniem się zamku z wyłączeniem niektórych, nadających się do wykorzystania, budynków. Zadanie to przypadło urzędnikowi Bornowi zgodnie z rozporządzeniem potwierdzonym przez gminę. Pozostawił on jedynie wysoką wieżę, mały budynek przylegający do północnego muru przedzamcza oraz mury główne i obronne.
Pod koniec XVII wieku, kiedy to największa ilość pomieszczeń zamkowych była wykorzystywana, a ich przeznaczenie było od dawna niezmienne, spacer po terenie zamku, siedziby urzędu elektorskiego mógłby przebiegać następująco:
Wchodząc na zamek mijamy zewnętrzną barierkę (szlaban), bramy palisadową i szańcową i dochodzimy do szlabanu na dużym moście. Przechodząc przez most dochodzimy do wielkich drzwi (groβe Türe) i do bramy głównej zamku, między którymi znajdowała się furta.
Jakim celom służył mały, pobliski most zwodzony i gdzie dokładnie się znajdował nie można dzisiaj dokładnie stwierdzić. Wiadomo, że istniał w 1653 r., a w latach 1658 i 1659 odbudowano go, i że miał związek z umocnieniem szańca. Jeszcze przez Boota opisywana obudowa bramy, została rozebrana w 1657 r. Od bramy głównej dochodzimy do tzw. placu przedniego zamkniętego z trzech stron zabudowaniami, otwartego natomiast na fosę zamkową w kształcie haka. Na północnej stronie, najlepiej umocnionej wznosiły się trzy wieże. Na wschodzie, istniejąca do dziś wieża wysoka, pokryta dachem siodłowym, dalej wieża średnia i położona na zachodzie wieża okrągła lub inaczej „wieża czarownic”. Podobnie jak w Schönbegu główne wejście do zamku znajdowało się bezpośrednio w sąsiedztwie średniej wieży, mowa tu wyżej wymienionej bramie głównej. Wg. Dewiza i Hermanna czwarta wieża znajdowała się na południowo – wschodnim krańcu przedzamcza, w pobliżu fosy zamkowej. Być może jest to, wielokrotnie wymieniana w innych źródłach, prochownia (wieża prochowa). Niestety informacje zaczerpnięte z ówczesnych rachunków są zbyt niedokładne by na ich podstawie móc stwierdzić czy chodzi o tę wieżę właśnie.
Spośród pozostałych budynków przedzamcza w najlepszym stanie przetrwał rozbudowany przez Bertwarta spichlerz, dlatego też Hermann opisał go dokładniej niż pozostałe części skrzydła północnego. Na parterze znajdowały się stajnie, powyżej pomieszczenia mieszkalne, a całość pokryta była spadzistym dachem siodłowym. Dojście do poszczególnych komnat, możliwe było dzięki krętym schodom i gankowi dowódcy, zwanym „kolorowym gankiem dowódcy zamku”, w którym to, w 1664 r. wstawiono szklane okna, by osłonić go przed kaprysami pogody. Na podstawie danych pochodzących z 1759 r., tożsamych ze źródłami z 1682 r., można stwierdzić, że znajdowały się tu następujące pomieszczenia: najdalej położony pokój z przylegającą do niego komorą, mała izdebka, pokój żony dowódcy zamku z przyległym kantorkiem i latryną, pokój dowódcy zamku z dobudowaną małą piwniczką i ciemna komora. Do tych pomieszczeń, od strony zachodniej, przylegały: przedpokój i „biała izba” położona nad przednią bramą, służyła od 1759 r. jako rosyjski kościół, spiżarnia dowódcy w środkowej wieży, połączona ze spiżarnią kuchnia, dodatkowa izba kuchenna, pokój dla służby i pomieszczenie z rusztem.
Obok zamku wyrosła osada. W 1387 były tu dwie karczmy. Jan von Beffard, komtur dzierzgoński, w 1397 ustanowił w Przezmarku kościół (wikarię pod wezwaniem św. Katarzyny). Kościół ten uległ zniszczeniu w czasie wojen z 1410 i 1414. W 1415 został odbudowany. Na potrzeby zamku w pobliżu założono wieś Folwark oraz folwark zakonny. Po sekularyzacji Prus, Przezmark stał się siedzibą starostwa powiatu górnopruskiego. Starostwo to obejmowało miasto Zalewo oraz parafie: Dobrzyki, Jarnołtowo, Lubochowo, Myślice, Stare Miasto, Stary Dzierzgoń, Wilamowo, Zajezierze. Od tego momentu Przezmark zaczął się intensywnie rozwijać.
Przekrój poprzeczny baszty. Rysunek z lat międzywojennych
Przezmark nazywany był miasteczkiem (m.in. ze względu na osiadłych tu kupców i rzemieślników oraz odbywające się tu targi i jarmarki), pomimo że nigdy praw miejskich nie uzyskał. W 1782 odnotowano w Przezmarku 71 domów. Rozwój miejscowości zatrzymały zniszczenia w czasie wojen napoleońskich. W 1817 liczba domów spadła do 47, w Przezmarku zanotowano jedynie 357 mieszkańców. Przed 1945 w Przezmarku istniała dwuklasowa szkoła, do której uczęszczały dzieci z Przezmarku, Wesołej Kępy i Danielówki. W 1939 gmina Przezmark liczyła 120 gospodarstw domowych i 437 mieszkańców.
Przezmark - 1905 rok
Przezmark - 1905 rok
Widokówka z 1905 roku
Baszta 1932 rok
Przezmark - 1936 rok
Przezmark - 1936 rok
Mieszkańcy Przezmarka w1936 r. Water i Frieda Jordan. Dzieci Kurt, Helmut i Gerda
Przezmark - 1914 rok
Obecnie właścicielami pozostałości po zamku są Państwo Jolanta i Ryszard von Pilachowscy, u których wielokrotnie bywałem. Przemili ludzie. Tak o nich pisałem w 2008 roku na łamach portalu Sztum -Nasze Miasto.
Jolanta i Ryszard Pilachowscy
Przezmark. Góralka i szlachcic kurlandzki tworzą nową historię zamku
ANDRZEJ CZAPLIŃSKI 27 stycznia 2008, 2:48
Ryszard i Jolanta von Pilachowscy ożywiają średniowieczny zamek. Fot. ANDRZEJ CZAPLIŃSKI
"Moja rodzina wywodzi się z Inflant, jestem potomkiem szlachty kurlandzkiej. A na zamku powinien mieszkać jakiś "von" - mówi ze śmiechem Ryszard von Pilachowski. Przezmark słynie z krzyżackiego zamku. Około 1320 roku postawił go komtur Luter z Brunszwiku. Można więc powiedzieć, że był to pierwszy właściciel warowni. Do dziś zachowały się tylko część baszty północnej, baszta wschodnia oraz ruiny pozostałych budowli. Po 680 latach burzliwej historii stały się one własnością Ryszarda von Pilachowskiego.
Posiadanie zamku gotyckiego to moje życiowe marzenie - opowiada. - W 2000 roku postanowiliśmy wspólnie z małżonką Jolantą osiąść na stałe w Przezmarku. Mieszkając podówczas w Warszawie, państwo Pilachowscy dowiedzieli się, że miejscowy samorząd chce sprzedać resztki warowni. Po burzliwych konsultacjach rodzinnych zapada decyzja o kupnie i przeprowadzce do wymarzonej przez głowę rodziny historycznej budowli.
Początki były trudne - wspomina pani Jolanta. - Zaczęliśmy od prac porządkowych, wywózki śmieci i nasadzeń roślinności. Trzeba było też gdzieś mieszkać. Po wojnie na terenie zamku funkcjonował ośrodek wypoczynkowy, obok była prywatna kawiarnia.
To właśnie na jej ruinach zaczęliśmy budowę naszego domu - ciągnie opowieść Ryszard Pilachowski. - W średniowieczu na tym miejscu stał budynek przykuchenny. Z zachowaniem quasi gotyckiego stylu odbudowaliśmy nasz dom. Powstała brama wejściowa. Cały czas trwały też prace na przedzamczu. Wskrzesiliśmy dawną zakonną kuchnię, odkopaliśmy fosę oddzielającą przedzamcze od wyspy, na której stał kiedyś zamek główny. Niestety, prace przerwał konserwator zabytków.
Ta część historii nadaje się jednak na zupełnie inną opowieść. Zapał właściciela zetknął się z "Polską urzędniczą".Na moje pytanie, skąd "von" przed nazwiskiem, pan Ryszard odpowiada: - Moja rodzina wywodzi się z Inflant. Jestem potomkiem szlachty kurlandzkiej. Nie widzę żadnego powodu, żeby tego się wstydzić. Poza tym, na zamku powinien mieszkać jakiś "von" - dodaje ze śmiechem.
Małżonka też pochodzi ze znanego rodu. Urodziła się w zakopiańskiej rodzinie Trzebuniów z Niebies. W taki oto sposób góralka i szlachcic kurlandzki tworzą współczesną historię zamczyska w Przezmarku. Tworzą dosłownie i dopisują nowe karty.
Cała posesja położona na dawnym przedzamczu jest przepiękna. Odżywa i odsłania swoje średniowieczne korzenie. Cały czas trwają prace remontowe. Oczywiście, nad wszystkim góruje słynna baszta, ale marzeniem Ryszarda von Pilachowskiego jest odbudowanie całego przedzamcza, przerzucenie mostu nad fosą i zrealizowanie wielu innych projektów. Dom państwa Pilachowskich pełen jest pięknych, zabytkowych przedmiotów, głównie ze średniowiecza. Gospodarze to przemili ludzie. Pełni życzliwości, przyjmujący gości z uśmiechem. Zamek jest otwarty dla wszystkich.
Kontynuując opowieść, pan Ryszard, przenosi się jakby do XIV wieku. Widać gołym okiem, że kocha swój zamek, kocha całe średniowiecze i tą miłością chce podzielić się z innymi. Pani Jolanta trochę żartobliwie narzeka, że czuje się tutaj jak "biała dama" uwięziona w zamczysku. Lecz jest to współczesne wcielenie, bo z... Internetem. Komputer to jej ostatnia miłość. Zamek w Przezmarku znowu żyje. Marzenia pana Ryszarda powoli stają się rzeczywistością.
I jeszcze jeden artykuł, tym razem z Dziennika Bałtyckkiego:
Zamek w Przezmarku. Jego tajemnice czekają na odkrycie. Gdzie podziało się krzyżackie złoto i dlaczego sam Himmler nadzorował archeologów
Dziennik Bałtycki, Dorota Abramowicz 17 czerwca 2021 r.
"Do końca nie wiadomo, co w tej opowieści jest ciekawsze – historia zamku w Przezmarku, w której co rusz przewija się opowieść o złocie ukrytym przez Krzyżaków przed bitwą pod Grunwaldem, poszukiwanym przez rycerzy Jagiełły, a później przez nazistowskich archeologów, czy też jego obecni właściciele? – Tu wszystko wyglądało tak jak na filmie o przygodach Indiany Jonesa – mówi Ryszard von Pilachowski, właściciel pozostałości XIX-wiecznej warowni, wzniesionej przez komtura Lutera z Brunszwiku.
Ryszard von Pilachowski i jego żona opowiadają, jak się żyje w zamku.
Zamek w Przezmarku kryje wiele tajemnic. Czy Krzyżacy ukryli tam skarb?
Heinrich Himmler nadzorował prace archeologiczne w zamku w Przezmarku
Zamek w Przezmarku. Kim są właściciele?
Jak zostać właścicielem krzyżackiego zamku?
„Kiedy tu przyjechaliśmy, były tu tylko stropy i schody. Wyniosłem stąd kilkaset butelek po alkoholu. Śmierdziało moczem. Rodzina sugerowała nawet, że nie kupiłem obiektu zabytkowego, tylko melinę”.
– Tu wszystko wyglądało tak jak na filmie o przygodach Indiany Jonesa – mówi Ryszard von Pilachowski, właściciel pozostałości XIX-wiecznej warowni, wzniesionej przez komtura Lutera z Brunszwiku. – Ruiny, pokrzywy i chwasty.
Zanim kupił w 2000 roku zamek, pojechał do Berlina, by sprawdzić, kto przed wojną był jego właścicielem. Tak na wszelki wypadek, by za jakiś czas nie pojawił się w Przezmarku dalekipotomek pana na zamku z kompletem dokumentów, pozwalających na prawo do spadku. Odetchnął z ulgą, kiedy dowiedział się, że prawa do warowni miała III Rzesza.
– Jolu – powiedział do żony. – Możemy tu spokojnie inwestować pieniądze.
– Raczej je topić – odpowiedziała Jolanta, od urodzenia realistka.
Dobrali się jak w korcu maku. Ona – warszawianka o artystycznej duszy z góralskimi korzeniami. Matka pochodziła z zakopiańskiego rodu Trzebuniów. Do jej przodków, Krupów, należała Dolina Krupowa. Dziś jej środkiem wiodą zakopiańskie Krupówki.
On – potomek kurlandzkiej szlachty. Ojcu, adwokatowi Włodzimierzowi Pilachowskiemu po wejściu hitlerowców zaproponowano „powrót do niemieckich korzeni”. Kiedy odparł, że jest Polakiem, został wysłany na roboty do Wuppertalu. Tam spotkał piękną Walentynę, Rosjankę z Taganrogu. Jej rodzina przed rewolucją miała spory majątek, więc zesłano ich na Syberię. Walentyna miała ogromny talent do nauk ścisłych, przed wojną ukończyła technikum budowy samolotów.
Ryszard przyszedł na świat w 1944 roku.
Ryszard von Pilachowski
– Gdy Amerykanie wyzwolili obóz, pojawiła się szansa na wyjazd do Australii, USA, Kanady – wspomina Ryszard von Pilachowski. – Mama bardzo namawiała ojca na Kanadę, ale ten się uparł na powrót do Polski, do rodzinnego majątku w Radziejowie Kujawskim.
Kiedy po wielkich perturbacjach rodzina z dwojgiem dzieci, Lilą i Ryszardem, dotarła wreszcie w 1947 roku do Radziejowa Kujawskiego, udało im się spędzić tam zaledwie jedną noc. Nad ranem pod dom zajechali umundurowani ludzie. Wręczyli im dokument o nacjonalizacji i nakaz opuszczenia majątku w 24 godziny.
Ta opowieść na długo pozostała w rodzinie. Może dlatego Ryszard już w latach 90. ubiegłego wieku zaczął szukać starego domu-dworu, by tam osiąść z rodziną? Jasne, ale dlaczego od razu kupować krzyżacki zamek?
Przy oddalonym o 42 kilometry zamku w Malborku pozostałości warowni w Przezmarku prezentują się raczej ubogo. Na półwyspie wdzierającym się w wody jezior Motława Wielka i Motława Mała wznosi się 35-metrowa, dobrze zachowana wieża, pozostałość strategicznej twierdzy komturii dzierzgońskiej, która miała stanąć na drodze potencjalnym wrogom, idącym na Malbork. Swoją siedzibę miał tu najpierw prokurator, a następnie wójt krzyżacki.
W 1410 roku zamek bez walki przejęło wracające spod Grunwaldu wojsko Władysława Jagiełły. I z tym właśnie wydarzeniem historycznym wiąże się rozpalająca wyobraźnię opowieść.
– Nasze rycerstwo było przekonane, że łatwo im z Przezmarkiem nie pójdzie – mówi Ryszard von Pilachowski. – A to ze względu na rzekomo ukryty tu duży skarb, w tym 3 tysiące złotych florenów. Jak pisał w swoich kronikach Jan Długosz, „Opowiadano o tym zamku, że ukryto w nim pewne bardzo ważne rzeczy oraz mnóstwo skarbów”. Dlatego Jagiełło został zaskoczony deklaracją Krzyżaków, że ci chcą poddać zamek.
Z kronik Długosza dowiadujemy się, że Jagiełło zatrzymał się w pobliżu Przezmarka. Wysłał do warowni delegację, w skład której wchodził rycerz Mroczko z Wielkopolski i pisarz koronny Jan Socha, by ci przeprowadzili inwentaryzację obiektu. A sam ruszył na Malbork.
– Po zakończeniu prac, Jan Socha wybrał się do króla – opowiada Ryszard. – Wówczas doszło do tragedii. Długosz pisał: „Zginął w drodze zamordowany z całym swoim orszakiem, nie wiadomo, czy przez swoich, czy przez wrogów”. Mroczko ocalał i to jego oskarżono o zbrodnię. W kronikach niemieckich można wyczytać, że rycerz ten został osądzony w Gdańsku, skazany na śmierć i stracony.
Z kolei Długosz twierdzi, że, wprawdzie do procesu doszło, ale Mroczko złożył przysięgę rycerska, że nie miał nic wspólnego z mordem i go uniewinniono. Po jakimś czasie jednak krewni pana Sochy, którzy nie dali wiary przysiędze Mroczka, usiekli go w jakiejś karczmie.
Skarbu jednak nie znaleziono i wokół krzyżackiego złota zaczęła narastać legenda. W 1935 roku pojawili się w Przezmarku niemieccy archeolodzy. Nie byli to zwyczajni naukowcy. Nadzór nad wykopaliskami sprawowała jednostka SS, a Heinrich Himmler miał osobiście interesować się wynikami badań. Ten sam Himmler był twórcą Ahnenerbe – nazistowskiej organizacji badawczej, której celem było udowodnienie fantastycznych teorii naukowych o prymacie rasy aryjskiej.
– Archeolog w mundurze obersturmbannführera, który dowodził ekspedycją, uczestniczył m.in. w wyprawie hitlerowskich badaczy do Tybetu, jeździł na zlecenie Himmlera po całym świecie – mówi Ryszard von Pilachowski. – Mój syn, mieszkający w Niemczech, dotarł nawet do jego teczek. Okazało się, że był zaciekłym nazistą, a jego legitymacja NSDAP nosiła numer 35. Wieść o zbliżającej się klęsce III Rzeszy dotarła do niego w Grecji. Wysłał list do Hitlera, a następnie zabił rodzinę i popełnił samobójstwo. (mowa tutaj o Hansie Schlaifie. Tym samym, który przeprowadzał badania grodziska pruskiego w starym Dzierzgoniu - dop. A. Czaplinskiego). Wracając do skarbu – wyprawa archeologów spod znaku swastyki prawdopodobnie także skończyła się niepowodzeniem. W każdym razie źródła na temat odkryć złota milczą.
Jak zostaje się właścicielem krzyżackiego zamku?
Początek lat 60. XX wieku. Rysiek Pilachowski, syn toruńskiego mecenasa i szanowanej w mieście pani inżynier, po oblanym egzaminie na prawo, kończy policealną szkołę budowlaną. Pewnego dnia zauważa tłum młodych ludzi, stojących przed księgarnią koło ratusza w Toruniu. Młodzi słuchają przebojów z pocztówek dźwiękowych. Wytłoczone na laminowanej warstwie tworzywa sztucznego rowki z analogowym zapisem dźwięku kręcą się na gramofonie Bambino.
– Ale biznes! – myśli Rysiek.
Kiedy w domu głośno zastanawia się, jak można coś takiego wyprodukować, siostra Lila mówi o niejakim Dzidku, narzeczonym koleżanki. Szwagier Dzidka pracuje w prywatnej firmie w Warszawie, produkującej pocztówki.
Dalsza część tej historii to gotowy scenariusz na film akcji z happy endem. Rysiek z Dzidkiem wyruszają do Warszawy, tam udaje mu się wejść do prywhuty Warszawa był mój teść - Klemens Liebert - dop. A. Czaplińskiegoatnej fabryczki. W toalecie, z pamięci, rysuje projekt maszyny. Potem „załatwia”, jak to za PRL bywało, z pracownikami Huty Warszawa, że skonstruują mu po godzinach takie cudo. (tym pracownikiem był mój teść - Klemens Liebert - dop. A. Czaplińskiego).
Pieniądze na interes daje matka, porwana entuzjazmem syna. Zaczynają od czterech płyt. Jak jednak zdobyć rynek, opanowany przez ponad 30 prywatnych firm? Dwudziestolatek zabiera płyty, matkę i jadą na Targi Poznańskie. Na stoliku wykładają kilkanaście wzorów pocztówek. Obok, na profesjonalnych stoiskach, swoją ofertę – setki egzemplarzy pocztówek z najnowszymi szlagierami – prezentują potentaci branży pocztówkowej.
– Nie mamy szans – macha ręka matka. – Idę się przejść.
Kiedy wraca, przed Ryszardem leżą dwie umowy: na dostawę 5 tys. i 2,5 tys. pocztówek. Pierwsza z nich podpisana przez panie prowadzące księgarnię koło ratusza w Toruniu. Interes rozwija się do końca lat 60. Wówczas władze decydują, że monopol na nagrywanie płyt będą miały tylko Polskie Nagrania. Jeszcze do 1972 r. firma Ryszarda wyprzedaje zapasy magazynowe– Nikt na szczęście nie zauważył, że na pocztówkach z magazynu nagrywane były całkiem nowe przeboje – śmieje się Ryszard.
W 1972 r. przedsiębiorca (i równocześnie ceniony pracownik firmy architektonicznej w Toruniu) bierze udział w rajdzie samochodowym po Jugosławii. Poznaje tam sympatycznego wiedeńczyka i jego żonę Czeszkę. Podczas powrotu do Polski, jego ford taunus koło Bratysławy skręca na zachód. Nie zna języka, ale decyduje się zaryzykować. W Wiedniu Kurt z żoną zajmują się nim serdecznie. Nie znajduje jednak pracy. Jedzie więc do Niemiec.
– Kiedy znalazłem się w Bremen, przypomniałem sobie mój sen sprzed wyjazdu – wspomina właściciel zamku. – Te same domy, ulice. Miałem wrażenie, że już tu kiedyś byłem.
W tramwaju słyszy nagle soczyste „k..a” wypowiedziane przez niezbyt trzeźwego mężczyznę. To Gerard, rodak żyjący na obczyźnie. Zaprasza do domu, proponuje najpierw pracę w charakterze pomocnika na budowie, a potem dokera. Ryszard, który pojawił się na nabrzeżu ubrany w garnitur, koszulę i krawat, wywołuje niebotyczne zdziwienie.
– Gdzieś ty pracował? – pyta szef dokerów. – W biurze projektów – tłumaczy odpowiedź Gerard.
Niemiec gdzieś dzwoni. Potem daje adres firmy projektowej. Ryszard zaczyna jako kreślarz, po latach zostaje asystentem projektanta już w dużej, państwowej firmie. Równocześnie zaczyna rozkręcać prywatny biznes. Prowadzi szrot samochodowy, otwiera autokomis.
Jego pierwsze małżeństwo się rozpada. Poznaje Jolę, która prowadzi sklep w Warszawie. Pod koniec lat 80. decyduje o powrocie do Polski. Zakładają rodzinę. I zaczynają szukać miejsca do życia. Sprzedają mieszkania, Jola dokłada spadek po ojcu.
Po nieudanych próbach kupna posiadłości na Dolnym Śląsku, Ryszard – przypadkiem – na trasie między Kwidzynem a Elblągiem, zauważa wznoszącą się nad Przezmarkiem wieżę.
Dokładnie przed 21 laty, po wygranym przetargu i uzyskaniu zgód wojewódzkiego konserwatora zabytków, Jolanta i Ryszard von Pilachowscy zostają właścicielami krzyżackiego zamku.
Zamek w Przezmarku. Kasa w krzakach
– Łatwo nie było – mówi Jolanta. – Początkowo z 11-letnią córką mieszkaliśmy w baraku. Syn pozostał w Warszawie, gdzie kończył liceum. Siedzimy w domu, wybudowanym z cegieł obok wieży zamkowej. Przed wejściem napis „Prutenicale Forum”, czyli „Pruski Targ”, nawiązujący do przedkrzyżackiej nazwy pruskiej osady handlowej. Na kominku wyryto łacińskie zawołanie rodu von Pilachowskich z XV wieku: Animus regni, spicula hostibus, co znaczy: "Dusza królowi, strzała wrogowi".
W pokoju rozstawiono barwne, soczyste obrazy pędzla Jolanty. Widać w nich fascynację rozbuchaną przyrodą, tutejszą architekturą i krajobrazem. Rozmowę przerywa szczekanie psów. Przyjechali kolejni goście, chcący obejrzeć pozostałości krzyżackiego zamku.
Ryszard pełni rolę przewodnika. Otwiera drzwi do sześciopiętrowej wieży, wybudowanej przed ośmioma wiekami.
– "Kiedy tu przyjechaliśmy, były tu tylko stropy i schody" – mówi. "Wyniosłem stąd kilkaset butelek po alkoholu. Śmierdziało moczem. Rodzina sugerowała nawet, że nie kupiłem obiektu zabytkowego, tylko melinę".
Pod naszymi nogami znajduje się siedmiometrowy loch. Niektórzy nazywali wieżę „jeniecką”. Ponoć Krzyżacy zawieszali nad lochem, głowami w dół, swoich wrogów, którzy tak wisieli aż do okrutnej śmierci. Zwiedzamy kolejne piętra. Ze starymi meblami, salą biesiadną. Mijamy zbroje rycerskie, na ścianach wiszą kusze, topory, na stole leży replika ciężkiego miecza. Kilimy przedstawiają sceny z życia rycerzy. Na jednym z wyższych pięter urządzono kaplicę z ustawioną na ołtarzu Matką Boską. Z okien rozciąga się widok na jezioro, wieś, lasy, drogi. Na jednej ze ścian wisi stary portret rycerza, wyjątkowo podobnego do gospodarza.
– Przodek? – pytam. – Nie, to ja! – śmieje się Ryszard. – Pojawiła się u nas ekipa filmowa, to pamiątka po tamtej wizycie. Zamek ściąga od lat filmowców i dziennikarzy zafascynowanych tym miejscem. Ryszard von Pilachowski był jednym z bohaterów programu Discovery „Kup pan zamek” z 2016 roku, w innym dokumencie zagrał nawet rolę komtura.
– Miałem ogromną tremę – wspomina gospodarz. – Film powstawał z okazji 700-lecia odtworzenia Kanału Dobrzyckiego. Siedziałem za stołem, a statyści przebrani za mieszczan prosili mnie o zgodę na przekop kanału. Moja kwestia brzmiała „Ja. Gut” Poszło gładko.
Turyści z Tczewa z zadowoleni opuszczają teren zamkowy. Gospodarze biletów nie sprzedają, mają tylko skarbonkę. Jeśli komuś spodoba się oprowadzanie, wrzuca do niej pieniądze. Na pomysł postawienia skarbonki wpadła Jolanta.
– "Stałam przy kuchni, gotując obiady, a mąż biegał oprowadzać gości. Wracał, biegłam podgrzać zupę, a tu przyjeżdżają kolejne osoby. I robota od nowa. To mówię – postaw chociaż jakąś skarbonkę, by zwróciło się za moją robotę" – wspomina.
Ryszard przywiózł więc skarbonkę, nazwaną szybko ze względu na kolor i kształt „strażą pożarną”. Co ciekawe, najpierw umieścił ją głęboko w krzakach przy bramie – mówi z uśmiechem żona. Stała tam długo, niezauważona przez gości, do przyjazdu znajomych. Spytali, po co skarbonka, skoro jej nie widać? Pomogli ją przenieść.
Wcześniej mąż wymyślił inny biznes. Ktoś przyjechał z firmy Coca-Cola z propozycją wstawienia lodówki. Była u nas trzy lata, do pierwszej większej awantury. Dlaczego awantura? Co tydzień, dwa tygodnie za 300-400 złotych kupowałam wsady, ale jakoś nic się nie zwracało. Okazało się, że Ryszard częstował napojami gości. Wychodził z założenia, że ludzie powinni się domyślać, że po tym jak ich poczęstuje, mogą sami kupić coca-colę. Nie domyślali się, niestety.
Tam skarb twój, gdzie serce twoje
Opowieści o zamku i ludziach toczą się kolejną godzinę. Jolanta stawia na stole ciasto, potem obiad, a my wsłuchujemy się we wspomnienia i anegdoty. Ryszard wyciąga z teczki rysunki, przedstawiające część ogrodu ze stojącym na środku obiektem jako żywo przypominającym UFO.
"To mój projekt" – mówi. – "Zaplanowałem, by naszą historię podzielić na trzy etapy – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Chciałbym utworzyć u nas komorę normobaryczną. Terapia w takiej komorze, czego dowodzą badania naukowe, może być zbawienna dla zdrowia. A poza tym UFO przy zamku może stać się kolejną atrakcją turystyczną".
Główną atrakcją pozostają jednak nadal historyczne ruiny i towarzysząca im legenda o skarbach. Przezmark inspirował także pisarzy, w tym Zbigniewa Nienackiego, twórcę serii przygodowej o Panu Samochodziku. W jednej z jego książek czytamy o pozostałościach krzyżackiego zamku w Złotym Rogu. Miał on wznosić się na wzgórzu przy półwyspie obrośniętym starymi drzewami, nad którymi dominowała na wpół zrujnowana wieża. Wokół rozciągał się ośrodek wypoczynkowy. Podobnie jak w Przezmarku, gdzie na terenie wokół zamku ustawiono domki campingowe jednego z zakładów w pracy.
No właśnie, a co z tymi skarbami ukrytymi w 1410 roku przez zakon? Czy mogą się do dziś kryć w lochu pod wieżą lub w sieci podziemi?
"W lochach byłem kilka lat temu" – mówi Ryszard. – "Pojawiła się tu ekipa naukowców z Olsztyna, poszukująca nietoperzy. Otworzyliśmy płytę, wszedłem z nimi. Zobaczyłem piękne fundamenty, ogromne głazy. Znaleźliśmy tylko jednego nietoperza, ale skarbów tam nie było. Naukowcy nadal badają przeszłość krzyżackiego zamku. Archeolodzy przyjeżdżają tu co roku. Z badań wykonanych georadarem wynika, że pod ruinami Zamku Wysokiego rozciągają się lochy".
– Zresztą, gdzie ich nie ma – twierdzi Jolanta – Ale w większości zostały zasypane. W rzeczywistości prawdziwym skarbem tego miejsca pozostają ludzie i ich pasje. Ogród mozolnie tworzony naprzeciw domu, ze ścianą utworzoną z setek cegieł. Stara lipa, która ma już 320 lat. Obrazy pani na zamku. Kolejne pomysły i plany gospodarza.
Na razie Jolanta i Ryszard żyją na zamku tylko we dwoje. Córka Wiktoria mieszka w Warszawie, syn Roland w Gdyni. Chociaż Roland o rycerskim imieniu mówi, że chciałby tu żyć. Bo jak napisał w „Panu Samochodziku i templariuszach" Zbigniew Nienacki, wykorzystując cytat z Ewangelii Mateusza „ubi thesaurus tuus, ubi cor tuum”. Tam skarb twój, gdzie serce twoje.
Zamek z lotu ptaka
12. Skolwity (niem. Skollwitten)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z około roku 1400, jako wieś pruska na 13 włókach. Pierwotna nazwa Scholewythen najprawdopodobniej wywodzi się od imienia Prusa - Sklave. W 1782 roku we wsi odnotowano 7 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w 7 gospodarstwach domowych było 71 mieszkańców. W latach 1937–39 było 140 mieszkańców.
13. Stare Miasto (niem. Altstadt)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1312, jako wieś czynszowa na 40 włókach. Pierwotna nazwa Aldenstat. W 1782 roku we wsi odnotowano 31 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w 31 gospodarstwach domowych było 308 mieszkańców. W latach 1937–39 było 364 mieszkańców. Historia kościoła i wsi opisana jest w zakładce "Kościół w Starym Mieście".
14. Tabory (Taabern)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1306, jako wieś czynszowa na 40 włókach. Pierwotna nazwa Taberna najprawdopodobniej wywodzi się od łacińskiego słowa tabernay, oznaczającego karczmę. W księgach starostwa w Przezmarku w 1601 r. z wsi wymieniani są m.in. mieszkańcy: Kostkowie - dwóch Krzysztofów i Marcin. W 1782 roku we wsi odnotowano 31 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w 46 gospodarstwach domowych było 397 mieszkańców. W latach 1937-39 było 327 mieszkańców.
Inne wioski w gminie to:
Adamowo (niem. Adamshof)
Wieś wzmiankowana w 1736 roku jako folwark szlachecki na 19 włokach. W 1782 roku było tu 5 gospodarstw domowych, natomiast w 1858 r. w trzech domach mieszkało 61 osób. W latach 1937–1939 było tu 89 mieszkańców.
Bartne Łąki (dawna nazwa - Bienertwiese)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z 1711 roku, jako wieś szkatułowa na 5 włokach. W 1782 r. we wsi odnotowano 3 domy (dymy), natomiast w 1858 r. w dwóch gospodarstwach domowych było 34 mieszkańców. W latach 1937-39 było 32 mieszkańców.
Bądze (niem. Bensee)
Wieś powstała dopiero pod koniec XVIII w. Najstarszy zapis o osadnictwie w tym miejscu pochodzi z 23 lutego 1786 r., który mówi o pozwoleniu Johannowi Schipplicke na uprawianie rybołówstwa. W 1794 r. mieszkańcy wsi otrzymali prawo dzierżawienia ziemi, którą 30 kwietnia 1795 r. przyznano im na własność dziedziczną. Były to grunty nazwane „Scheffelplätze”, co oznacza pola uprawne uzyskane po wykarczowaniu lasu. Wieś otrzymała nazwę jeziora, nad którym została założona. Nazwę tego jeziora wymienia dokument krzyżacki z 1294 r. przy opisie granicy między komturią dzierzgońską a biskupstwem pomezańskim. Przebiegała ona wzdłuż tego jeziora oraz miejsca o nazwie Notec/Motec identyfikowaną z dzisiejszym Mortągiem. Nazwy te są pochodzenia pruskiego.
Droga przez wieś nadal jest wybrukowana kamieniami
W roku 1973 wieś należała do powiatu morąskiego, gmina Stary Dzierzgoń, poczta Jerzwałd. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa elbląskiego.
Zabytkowa leśniczówka w Bądzach. We wsi istniało i istnieje leśnictwo Dębina
Wieś wymieniona w dokumentach z 1294 r., jako leżąca w "Puszczy Pruskiej" nad jeziorem Banse (jezioro Bądze). Nazwa jeziora wywodzi się z języka staropruskiego. W wieku XVI nad jeziorem istniała osada rybacka. Wieś ponownie została założona na "karczowiskach leśnych" dopiero w XVIII w. Według spisu z 1782 r. liczyła 12 "dymów" (gospodarstw domowych) i zamieszkana była przez drwali i rybaków. W roku 1858 wieś liczyła 15 domów z 112 mieszkańcami, a areał wsi wynosił 24 ha.
Dawniej szkoła w Bądzach
Według danych z 1939 r. wieś miała jednoklasową szkołę (założona jeszcze w XIX w.), 32 gospodarstwa domowe i 124 mieszkańców. 80 z nich utrzymywało się z rolnictwa lub leśnictwa, 30 z pracy w przemyśle lub rzemiośle, trzech z pracy w handlu. 11 gospodarstw rolnych mieściło się w klasie powierzchni 0,5-5 ha, dwa w klasie 5-10 ha, trzy w klasie 10-20 ha.
Białe Błoto
przysiółek wsi Stary Dzierzgoń
Danielówka
Osada leśna w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń na obszarze Parku Krajobrazowego Pojezierza Iławskiego i nad południowym brzegiem jeziora Motława Wielka. Osada wchodzi w skład sołectwa Przezmark. W roku 1973 jako leśniczówka Danielówka należała do powiatu morąskiego, gmina i poczta Stary Dzierzgoń.
Leśniczówka w Danielówce
Kielmy (niem. Vortwerk Köllmen)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z 1353, jako wieś pruska na 13 włókach. Pierwotna nazwa Kelmem najprawdopodobniej wywodzi się języka pruskiego, w którym "kelmis" oznacza kapelusz. W 1782 roku we wsi odnotowano 6 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w pięciu gospodarstwach domowych było 53 mieszkańców. W latach 1937–1939 populacja liczona była łącznie z miejscowością Prakwice.
Dwór w Kielmach
Kołtyniany (niem. Kolteney)
Część wsi Lipiec. Kołtyniany wzmiankowane są w dokumentach z roku 1285, jako wieś pruska (później jako wieś szlachecka) na 11 włókach. Pierwotna nazwa Coltenyn. W roku 1782 we wsi odnotowano 9 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w 12 gospodarstwach domowych było 86 mieszkańców. W latach 1937-39 było 425 mieszkańców.
Szkoła w Kołtynianach - 1928 rok
Królikowo (niem. Königsee)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z 1305 roku, jako wieś czynszowa na 40 włókach (potem jako folwark szlachecki). Pierwotna nazwa wsi brzmiała Konygisze. W 1782 r. we wsi odnotowano pięć domów (dymów), natomiast w 1858 r. w czterech gospodarstwach domowych było 77 mieszkańców. W latach 1937-39 było 62 mieszkańców.
Latkowo (niem. Löthen)
Nieznana rodzina przed domem w Latkowie - 1915 rok
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1285, jako wieś pruska na 16 włókach. Pierwotna nazwa Lethen najprawdopodobniej wywodzi się od imienia Prusa – Lete. W roku 1782 we wsi odnotowano 9 domów (dymów), natomiast w 1858 r. w 6 gospodarstwach domowych było 79 mieszkańców. W latach 1937–39 było 96 mieszkańców. W latach 1945–46 miejscowość nosiła nazwę Lutno.
Monasterzysko Wielkie (niem. Groß Münsterberg)
Miejscowość wzmiankowana w dokumentach z lat 1131 i 1132 jako wieś czynszowa na 60 włókach. W 1782 r. odnotowano w miejscowości 22 domy (dymy), natomiast w 1858 r. w 16 gospodarstwach domowych mieszkały 234 osoby. W latach 1937–1939 w Monasterzysku Wielkim mieszkały 273 osoby. W 1933 r. w miejscowości mieszkało 320 osób, a w 1939 r.– 271.
Dwór w Monasterzyskach Wielkich
W Monasterzysku Wielkim istniał majątek, który w roku 1717 nabył Joachim Friedrich Krug van Nida, bogaty mieszczanin z Gdańska. Następnie, w roku 1746, właścicielem został Franz George von Kameke, po nim (od roku 1765) rodzina von Katzler. Prawdopodobnie oni wybudowali późnobarokowy dwór, który gruntownie przebudowano w około połowy XIX wieku, z inicjatywy Otto von Schroedera (posiadacz dóbr od 1836 roku). Od 1910 roku majątek był w rękach rodziny Osińskich.
Kaplica grobowa
Monasterzysko Wielkie (Groß Münsterberg) (kaplica par. Stary Dzierzgoń) – wieś wymieniono przy okazji lokacji Starego Miasta w 1312 r. oraz Cieszymowa w 1323 r., co wskazywałoby, że parafia mogła tutaj powstać po 1310 r., jak przyjmuje G. Mortensen. W księgach podatkowych odnotowano, że parafia była dotowana pięcioma włókami ziemi1. Również ta parafia stała osierocona w połowie XVI w., wiadomo, że do 1721 r. stał tutaj kościół parafialny, a potem kaplica. Jeszcze w 1638 r. potwierdzono istnienie czterech włók kościelnych. W okresie protestanckim parafia Stary Dzierzgoń i Monastyrzysko należały do diecezji morąskiej. Po wojnie, w latach pięćdziesiątych XX w. na potrzeby służby Bożej zaadoptowano grobowiec, który obsługuje ksiądz ze Starego Dzierzgonia .
Najatki
Najatki - mała osada w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa elbląskiego. Wieś wchodzi w skład sołectwa Myślice.
W 1973 roku jako osada Najatki należały do powiatu morąskiego, gmina Stary Dzierzgoń, poczta Myślice. Na mapie z 1966 roku zaznaczone były 4 siedliska. W 2009 roku, po jednym z siedlisk zostały tylko fundamenty i roślinność ruderalna, a dawna droga w kierunku północnym była już całkowicie zarośnięta.
Piaski Morąskie (niem. Sandhof)
Osada w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń. Nazwa Piaski Morąskie została wprowadzona Zarządzeniem nr 74 Prezesa Rady Ministrów z dnia 10 grudnia 1966 r. w sprawie zmiany i ustalenia nazw niektórych miejscowości i zastąpiła poprzednią nazwę kolonii Piaski, w powiecie morąskim.
W roku 1973 jako majątek Piaski Morąskie należały do powiatu morąskiego, gmina i poczta Stary Dzierzgoń. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa elbląskiego. Wieś wchodzi w skład sołectwa Stary Dzierzgoń
Podwiejki (niem. Podweiken)
Część wsi Kornele. Podwiejki wzmiankowane są w dokumentach z roku 1354, jako dwór szlachecki na 7 włókach, pod nazwą Baudewithen. W roku 1782 odnotowano 7 domów (dymów), natomiast w 1858 w pięciu gospodarstwach domowych było 37 mieszkańców. W latach 1937-39 było 48 mieszkańców.
Pogorzele
Mała osada w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń. Wieś wchodzi w skład sołectwa Lipiec. W roku 1973 jako majątek Pogorzele należały do powiatu morąskiego, gmina Stary Dzierzgoń, poczta Stare Miasto. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa elbląskiego.
Popity (niem. Popitten)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1331, jako wieś pruska na 13 włókach. Pierwotna nazwa Poypiten wywodzi się z języka pruskiego, gdzie puope oznacza "górka na mokradle". W roku 1782 we wsi odnotowano 10 domów (dymów), natomiast w 1858 w 8 gospodarstwach domowych było 77 mieszkańców. W latach 1937-39 było 78 mieszkańców. W roku 1973 jako osada Popity należały do powiatu morąskiego, gmina Stary Dzierzgoń, poczta Myślice.
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1329, jako wieś pruska na 15 włókach, pod nazwą Ladeyne. W roku 1782 we wsi odnotowano 9 domów (dymów), natomiast w 1858 w 7 gospodarstwach domowych było 106 mieszkańców. W latach 1937–39 było 126 mieszkańców.
Porzecze (niem. Lodenhnen)
Porzecze (niem. Lodehnen) – mała osada w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń nad rzeką Dzierzgoń. Osada wchodzi w skład sołectwa Lipiec.
Wieś wzmiankowana w dokumentach z 1329 roku, jako wieś pruska na 15 włókach, pod nazwą Ladeyne. W wiekach XVII i XVIII polska rodzina szlachecka Pawłowskich posiadała dobra Porzecze, Lipiec i Pudłowiec. W roku 1782 we wsi odnotowano 9 domów (dymów), natomiast w 1858 w 7 gospodarstwach domowych było 106 mieszkańców. W latach 1937–39 było 126 mieszkańców. W 1973 roku jako osada Porzecze należało do powiatu morąskiego, gmina Stary Dzierzgoń, poczta Myślice.
Dwór w Porzeczu 1925 r.
Dzisiejsze Porzecze. W krzakach z prawej strony stał powyższy dwór
Pronie (niem. Prohnen)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1376, jako wieś pruska na 10 włókach. Pierwotna nazwa Pyron najprawdopodobniej wywodzi się od imienia Prusa – Pyrona. W roku 1782 we wsi odnotowano 12 domów (dymów), natomiast w 1858 w 6 gospodarstwach domowych było 80 mieszkańców. W latach 1937–39 było 88 mieszkańców.
Pronie (niem. Prohnen) przed II Wojną Światową było samodzielną wsią, której właścicielem był Willi Klempnauer i jego żona Lucie. Byli też właścicielami Schönfelde, wsi na zachód od Preußig Mark, obecnie Przezmark.
Prawdopodobnie w tym domu mieszkal ostatni właściciel Pronia Willi Klempnauer. Widok współczesny po wielu remontach i przebudowach. Po II Wojnie Światowej było tutaj biuro PGR, świetlica, itp.
Pronie były folwarkiem o powierzchni około 285 ha, po raz pierwszy odnotowaną w dokumentach niemieckiego zakonu rycerskiego (Krzyżaków) w Marienburgu (Malborku) w 1320 roku.
Pronie (Prohnen), mleczarnia, kotłownia, stajnie, inspektor Waschinski - 1926 rok
Pod koniec II Wojny Światowej Pronie były dobrze funkcjonującym gospodarstwem z 200 sztukami krów mlecznych, pokaźnym stadem koni trakeńskich, owiec rasy merynosów i hodowli trzody chlewnej.
Farma mogła istnieć i funkcjonować tylko dzięki zdolnej sile roboczej 18 rodzin, które wiodły dobre i satysfakcjonujące życie w tej posiadłości. Osiemnastu członków tego majątku straciło życie w czasie II Wojny Światowej lub zostało wywiezionych do Rosji. Właściciele mieszkali w Proniu lub okolicach do sierpnia 1945 roku, kiedy zostali wydaleni z Polski.
Prońki (niem. Feilschmidt)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1591 pod nazwą Klein Prohnen, jako dwór szlachecki na 7 włókach. W roku 1782 we wsi odnotowano cztery domy, natomiast w 1858 w trzech gospodarstwach domowych było 35 mieszkańców. W latach 1937–1939 było 58 mieszkańców.
Protajny (niem. Prothainen)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z 1296, jako wieś pruska na 10 włókach. Pierwotna nazwa – Protheyne wywodzi się z języka pruskiego. W 1782 roku we wsi odnotowano siedem domów, natomiast w 1858 w sześciu gospodarstwach domowych było 94 mieszkańców. W latach 1937–1939 było 198 mieszkańców. We wsi znajduje się parterowy dwór z początku XX w. otoczony pozostałościami parku, w pobliżu zabudowania folwarczne.
Dwór Protajny 1925 - 1935
Protajny stajnie
Mathes Schattner szef hodowli koni w majątku Protajny od 1892 do 1919 roku
Pudłowiec (niem. Paudelwitz)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1563, jako folwark szlachecki na 9 włókach. W roku 1782 we wsi odnotowano 4 domy, natomiast w 1858 w 5 gospodarstwach domowych było 57 mieszkańców. W latach 1937–39 było 97 mieszkańców.
Pudłowiec datuje swój początek na drugą połowę XVI wieku kiedy to, w ramach poszerzania dawnych dóbr rycerskich Lippitz założono w odległości 2,5 kilometra od wsi Lipiec folwark Paudelwitz. Pierwsza wzmianka w oficjalnych dokumentach dotyczących Pudłowca pojawia się w 1563 roku i określa wielkość folwarku na 9 włok. W 1782 roku na terenie folwarku funkcjonują cztery gospodarstwa. W 1858 roku wymienione zostaje pięć gospodarstw zamieszkiwanych łącznie przez przez 57 mieszkańców, tuż przed drugą wojną światową w latach 1937-39 ilość ludności sięgnęła 97 mieszkańców.
Od czasu powstania do początku XVIII wieku folwark funkcjonował jako integralna część majątku Lippitz. W wiekach XVII i XVIII Pawłowscy posiadali dobra Porzecze, Lipiec i Pudłowiec. Przełom stuleci przyniósł zmianę obecnego statusu i uniezależnienie się folwarku, który na ten czas przeszedł w ręce braci Dreher. W wyniku śmierci braci którzy umarli nie pozostawiając żadnych spadkobierców folwark przechodzi w posiadanie rodziny Popławski. Rok 1860 przynosi ślub córki właścicieli folwarku Amelii Popławski z lekarzem, Ernstem Jeimke. Pod ich wspólnym zarządem folwark wchodzi w swój złoty okres czego znamienitym podkreśleniem jest budowa pięknego pałacu rodzinnego która została zapoczątkowana na początku lat 60-tych XIX wieku. W 1884 roku jedyna córka Amelii i Ernsta Jeimke, Margarethe bierze ślub z Viktorem Fehlauerem, od tego momentu aż do 1945 roku zarówno pałac jak i folwark pozostają w posiadaniu potomków Margarethe i Viktora.
Pałac w Pudłowcu został wybudowany w stylu modnego na tamten czas nie tylko w Prusach ale i Niemczech angielskiego neogotyku. Budynek pałacu składa się z dwóch i pół kondygnacji ozdobionych wieżą. Ściany zewnętrznej strony pałacu w dużej mierze nadal wieńczą zdobienia w postaci laskowań w kształcie żerdek i przegródek. Samotna wieża górująca nad bryłą budynku ściąga wzrok i wraz ze strzelistymi zwieńczeniami skrzydeł budynku nadaje budowli wyrazistości. Ta wyjątkowa budowla choć obecnie podniszczona zarówno przez człowieka, czas i warunki atmosferyczne nadal promieniuje dawną świetnością, echem zatartego piękna a także i atmosferą melancholii podszytej duchem XIX-wiecznych gotyckich opowieści tak często towarzyszącej starym, zapomnianym ruinom.
Tuż za pałacem rozciąga się park dworski o zachwianej już co prawda kompozycji, bogatej jednakże w starodrzewy pośród których najbardziej reprezentatywne są ogromne, przeszło dwustuletnie dęby posadzone ku pamięci braci Dreher, którzy choć zmarli nie pozostawiając po sobie potomków i tym samym nie przedłużając rodu zostali uczczeni w ten symboliczny sposób.
Wartule (niem.Fahrentholz)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z około 1800, jako folwark szlachecki na 10 włókach. W roku 1858 w 5 gospodarstwach domowych było 67 mieszkańców. W latach 1937-39 było 69 mieszkańców.
Budynek dworca w Wartulach
Wesoła Kępa
Część wsi Przezmark w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Stary Dzierzgoń[2][3]. Wchodzi w skład sołectwa Przezmark. W latach 1975–1998 Wesoła Kępa administracyjnie należała do województwa elbląskiego. W roku 1973 jako kolonia Wesoła Kępa należała do powiatu morąskiego, gmina i poczta Stary Dzierzgoń.
Zakręty (niem. Sakrinten)
Najwcześniej wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1624, jako folwark szlachecki na 12 włókach. Pierwotna nazwa wsi – Sakrenten. W 1782 roku we wsi odnotowano trzy domy, natomiast w 1858 w trzech gospodarstwach domowych było 59 mieszkańców. W latach 1937-39 było 29 mieszkańców.
Zamek (niem. Schlosshof)
Wieś Zamek w gm. Stary Dzierzgoń została włączona do Starego Dzierzgonia. Funkcjonuje tam obecnie jedno gospodarstwo rolne. Przed wojną było tam ok. 100 hektarowe gospodarstwo z rozbudowanym majdanem i przyległym w pobliżu domem dla zatrudnionych w tym gospodarstwie. Obecnie po głównym przedwojennym gospodarstwie pozostał plac z śladami kamieni i cegieł. Ten plac z kamieniami i cegłami to pozostałości po budynku inwentarskim, prawdopodobnie stajni, w którym podczas prac archelogicznych przeprowadzanych w 1936 roku na górze zamkowej urządzono tymczasową wystawę znalezionych artefaktów. Odwiedził ją sam Himmler.
W kapelusiku i okularach Himmler
Pradopodobnie widziane zabudowania to stajnia, o której piszę wyżej.
W domku mieszkał przed II WjnA Światową wójt Starego Dzierzgonie, który popełnił samobójstwo przed wejściem Rosjan zabijając swoje dzieci i żonę. Ocalała tylko jedna córka ponieważ wtedy nie przebywała w domu. Sama opowiedziała mi tę historię, kiedy odwiedziła to miejsce w 1996 roku.
Wieś Zamek w gm. stary Dzierzgoń została włączona do Starego Dzierzgonia. Funkcjonuje tam obecnie jedno gospodarstwo rolne. Przed wojną było tam ok. 100 hektarowe gospodarstwo z rozbudowanym majdanem i przyległym w pobliżu domem dla zatrudnionych w tym gospodarstwie. Obecnie po głównym przedwojennym gospodarstwie pozostał plac z śladami kamieni i cegieł. Prawdopodobnie zawieruszył się tam, w końcówce wojennych działań, jakiś niewielki niemiecki oddział i sowiety za karę spalili zabudowania.
Gisiel (niem. Geisseln)
Wieś wzmiankowana w dokumentach z roku 1329, jako wieś pruska na 9 włókach. Pierwotna nazwa Gestalieye najprawdopodobniej jest pochodzenia pruskiego. W roku 1782 we wsi odnotowano 16 domów, natomiast w 1858 w 16 gospodarstwach domowych było 126 mieszkańców. W latach 1937–39 było 166 mieszkańców.
Dwór Gisiel - Rittergut Geisseln - Alexander Duncker, litografia z drugiej połowy XIX wieku
"Dwór rodziny von Reibnitz za czasów swej świetności uchodził za jeden z najbardziej reprezentatywnych dworów w Prusach i w związku z tym wielokrotnie służył za źródło inspiracji dla innych posiadaczy ziemskich. Spoglądając na litografię Alexandra Dunckera nie sposób nie przyznać owemu dworowi tak klasy jak i swoistego majestatu. Warto zaznaczyć, iż sam dwór nie był pierwotnie zbudowany przez rodzinę von Reibnitz, a przez ówczesnego pana na włościach - Hansa Christopha von Natzmera, który to na ten czas był w posiadaniu Gisiela (należącego notabene wcześniej do von Reibnitzów). Von Reibnitzowie byli nader prominentną rodziną mającą swe odnogi nie tylko w Prusach, gdzie dostali nadanie ziemskie w postaci sąsiednich Kiersit już w XV wieku, lecz także na Śląsku (skąd się wywodzili), Kurlandii i w wielu częściach Niemiec. Pruska odnoga familii miała w posiadaniu spory areał ziemski, który w latach 30-tych wynosił 518 hektarów. Do czasu odkupienia od von Natzmera Giśla, główną siedzibą rodową von Reibnitzów były położone nieopodal Kiersity - Kiersyty (niem. Kerschitten).
Dwór w Kiersitach - litografia Alxandra Dunckera
Budynek dworski w Gisielu, w stylu późnobarokowym wzniesiono w 1783 roku na polecenie wspomnianego wcześniej Hansa Christopha von Natzmera, człowieka, któremu jak się wydaje nie brak było tak wyobraźni, jak i funduszy. W 1795 roku Gisiel został odkupiony od von Natzmera przez oberlejtnanta Johanna Georga von Reibnitza i w przeciągu następnych lat wspaniały dwór szybko stał się główną siedzibą rodową zastępując tym samym Kiersity. Johann Georg von Reibnitz został właścicielem sąsiedniej miejscowości Geisseln (do której później należało gospodarstwo Charlottenhof (Giślinek). Kerschitten (Kiersity) i Geißeln (Gisiel) pozostawały w posiadaniu rodziny von Reibnitz do 1945 roku. Jako żołnierz zawodowy Johann Georg von Reibnitz osiągnął stopień generała. Z powodu wykonywanej pracy kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania i nigdy nie mieszkał w Kerschitten. Miał administratora Kurta Walzera, któremu udzielił ogólnego pełnomocnictwa i to on kierował majoratem.
Wedle skąpych źródeł wnętrze dworu musiało zaiste budzić podziw, ogromne, dębowe schody prowadziły na poszczególne piętra, a dworskie pokoje były zdobione wyszukaną sztukaterią. Po śmierci Johanna Georga von Reibnitza włości przeszły w posiadanie jego córki Wilhelminy Dorothei von Reibnitz, a następnie w 1860 r. pod opiekę jej bratanka. Ostatnim właścicielem majątku był Ernst Albrecht von Reibnitz, który zarządzał majątkiem do swej śmierci, która zastała go w jego włościach w ponurych okolicznościach stycznia 1945 roku.
Zabudowania folwarczne
W drugiej połowie XIX wieku dzięki zmyślnemu gospodarowaniu i na przekór problemom ekonomicznym trapiących rodzinę von Reibnitz udało się znacznie zmodernizować majątek. Wybudowano zabudowę folwarczną, a także dom zarządcy. Do dziś dnia z zabudowy folwarcznej uchował się tylko wspomniany wcześniej dom zarządcy i potężny budynek gospodarczy z 1904 r. ulokowany na prawo od ruin rezydencji.
Dom zarządcy w 2003 roku
Poza inwestycjami praktycznymi dokonano również tych o charakterze reprezentatywnym. Zagospodarowanie otoczenia dworu zlecono prominentnemu projektantowi ogrodów i parków - Johannowi Larassowi, który to miał na swym koncie kilka setek projektów wykonanych na terenie Prus (projekty parku dworskiego w Gisielu przetrwały do naszych czasów i znajdują się w zbiorach Archiwum Państwowego w Olsztynie). W pobliżu dworu zasadzono park wraz z piękną altaną oraz utworzono staw.
Ostatnim właścicielem był Ernst Albrecht von Reibnitz. Jak wyglądały jego ostatnie mroczne godziny, gdy śmierć zbliżała się do drzwi rodzinnego gniazda von Reibnitzów, którego on był ostatnim opiekunem? Na te pytania już nikt nigdy nie odpowie, a nędze pozostałości dworu rodziny von Reibnitz w przeciągu 10 lat zanikną doszczętnie".
Dwór z poł. XVIII w.
"Gisiel w XVII wieku należał do wpływowej, pruskiej rodziny von Reibnitz, której dominującym ośrodkiem były Kiersyty W 1783 roku nowy właściciel majątku, Hans Christoph von Natzmer zbudował w Gisielu późnobarokowy dwór.
Wspaniała rezydencja została otoczona parkiem krajobrazowym, a obok zostały wzniesione zabudowania folwarczne. Po kilkunastu latach Gisiel powrócił do rodu von Reibnitzów i stopniowo zyskiwał na randze. Po pewnym czasie stał się on główną siedzibą rodową, odsuwając w cień Kiersyty.
Jednocześnie architektura dworu stała się wzorem do naśladowania dla właścicieli pobliskich majątków. Obecnie z dawnej świetności niema prawie śladu. Dwór jest w kompletnej ruinie i tylko patrzeć jak zniknie z powierzchni ziemi.
Budynek murowany, wzniesiony w stylu późnobarokowym, jedna z najważniejszych budowli rezydencjonalnych na terenie Prus Wschodnich, wzór dla licznych pałaców i dworów (między innymi w Wysokiej, Topolnie Wielkim, Marwicy, Powodowie).
Park, zachowany w dość dobrym stanie, częściowo (od wschodu) pielęgnowany, z rozległym stawem i klarowną kompozycją zieleni wysokiej, Dawna oficyna (oficyna oznacza wolnostojący budynek, najczęściej na planie prostokąta, znajdujący się nieopodal pałacu lub dworu, świadczący usługi bezpośrednio dla budynku głównego (pralnie, kuchnie, piekarnie, pomieszczenia służby, potem siedziba przedszkola, obecnie obiekt nieużytkowany, murowany, z końca XIX wieku, dawny lamus (budynek do przechowywania niepotrzebnych rzeczy, rupieciarnia) nad stawem, murowany, z początku XX wieku, trzy budynki gospodarcze, murowane i kamienne, z końca XIX wieku, ogrodzenie na grobli przy stawie, murowano-metalowe, z początku XX wieku".
tekst: Mariusz Dolhan 2011
Dwór w kształt litery „E” o mansardowej konstrukcji dachu (dach mansardowy – typ dachu łamanego, w którym każda z połaci składa się z dwóch części: górnej - o mniejszym kącie nachylenia oraz dolnej - stromej, co zwiększa możliwości użytkowania poddasza) zbudowano w drugiej połowie XVIII wieku. Na przedniej część elewacji znajdował się ryzalit z trójkątnym szczytem z okulusem, czyli okrągłym okienkiem w polu. Po bokach te same ryzality w mniejszym formacie. Wnętrze z wysokim na dwie kondygnacje holem z unikalnymi podrzeźbionymi dębowymi schodami. Schody, stolarka głównych drzwi utrzymane były w stylu empire. Sufity zdobiły sztukaterie. Dwór zmienił się w całkowitą ruinę. Otoczony był parkiem, w części wschodniej znajdywał się staw. Park był regularny, przekształcony w krajobrazowy w drugiej połowie XIX wieku według projektu Johanna Larassa. Z obecnego założenia parkowego zachowały się jedynie stare drzewa. Większość założeń gospodarczych datowanych na lata 1854-1908 pozostały w dobrym stanie ale dzisiaj jest w ruinie.
Ruiny dworu w 2003 rok
Ruiny zabudowań folwarcznych
Materiał z zasobów internetowych: Autor: Von Preussen, "Architektura Pomezanii: Majątek rodziny von Reibnitz w Giślu (Geisseln)", 31 lipca 2015
Giślinek (niem. Charlottenhof)
Mała osada w Polsce wzmiankowana w dokumentach z XVIII w., jako folwark szlachecki na 6 włókach. Pierwotna nazwa Charlottenthal. W roku 1782 we wsi odnotowano jeden dom, natomiast w 1858 w dwóch gospodarstwach domowych było 30 mieszkańców. W latach 1937-39 było 58 mieszkańców.
W opisaach dworu w Gisielu autorzy opisów podaję, cytuję "Budynek murowany, wzniesiony w stylu późnobarokowym, jedna z najważniejszych budowli rezydencjonalnych na terenie Prus Wschodnich, wzór dla licznych pałaców i dworów (między innymi w Wysokiej, Topolnie Wielkim, Marwicy, Powodowie)". Warto więc zapoznać się bliżej z tymi dworami, które leżą na terenie sąsiedniej gminy Rychliki I mają związek z naszą historią. Zacznijmy od Powodowa, z którym mam osobiste wspomnienia.
Powodowo (niem. Powuden)
"W zapisach, księgach czynszowych Zakonu, nazwa wsi pojawia się jako Powonden, Powiden, Powunden, Bawonden, Babvunde oraz Pobunden. Niewątpliwie nazwa ma związek z leżącym niedaleko jeziorem Drużno, które w średniowieczu miało o wiele szerszy zasięg. Nazwa jest też pochodzenia staropruskiego, gdyż prefix "po" w ten języku znaczy "przy", a "wundan - woda", czyli dosłownie "przy wodzie". Historia Powodowa sięga średniowiecza, kiedy istniał tu cyplowy pruski gród obronny (X - XII wiek). Resztki tego grodziska czytelne są w tutejszym parku.
Pierwszy kontrakt lokacyjny dla tej osady pochodzi z 1 lipca 1285 roku, kiedy to w Pasłęku Mistrz Krajowy Zakonu Krzyżackiego - Konrad von Tierberg wydał dokument (Handfeste) nadający dwóm Prusom - Kantergirdowi i Zwieniennowi "pole Powodowo" (Feld Powunden). W zamian za to zobowiązani zostali oni do powinności na rzecz Zakonu - stawania na wyprawy wojenne, budowania umocnień wraz z podległymi im chłopami ("mit ihren Leute"). Chłopi zaś winni byli dziesięcinę i wszelakie służby dla Krzyżaków, od których "Kantergirde i Zwienienn oraz ich synowie i bracia byli zwolnieni".
Ciekawostką jest fakt, iż wśród dłużników Zakonu z terenu Powodowa w 1393 roku wymieniany jest także Polak (Kuneke Polan). Nie tylko wspomniany Polak nie zapłacił czynszu, gdyż w 1399 roku wymienia się 17 mieszkańców Powodowa zalegających z opłatami, a byli to prawdopodobnie tylko Niemcy, gdyż w 1408 roku podkreśla się, że Powodowo jest wsią niemiecką (war Powunden ein Deutschen Dorf).
Według rejestru czynszowego z 1437 roku wieś miała 31 i pół łana, z czego tylko 8 łanów było obsadzonych, a 23 i pół to "pustki" (wüsten). W dniu 4 października 1427 roku Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego Henryk von Richtenberg, dokumentem wydanym w Królewcu, nadał Peterowi Koberseh wieś Powodowo z 29 łanami ziemi, powiększone następnie w 1474 roku o pół łana. Tego typu nadania dóbr pozostających dotychczas w wyłącznej gestii Zakonu, dla bogatych rodzin rycerskich, nasiliły się w drugiej połowie XV wieku w wyniku trudnej sytuacji materialnej Zakonu, spowodowanej wojnami prowadzonymi z Polską.
W latach 1608 - 1618 jako właściciel Powodowa figuruje Fabian von Zehmen, mający także sąsiednie Stankowo (Stühmswalde). Ród von Zehmen osiadły na pograniczu Prus Wschodnich i Zachodnich, przeszedł w połowie XVII wieku pod władzę polską - spolszczeni jako "Czema".
W czasie wojen polsko - szwedzkich na uwagę zasługuje znamienny epizod, jakim był jednodniowy pobyt w Powodowie króla Polski - Zygmunta III Wazy (1566 - 1632). Król przebywał wtedy na Warmii, by w dniu 19 czerwca 1623 roku stanąć w Pasłęku, a dwa dni potem - 21 czerwca 1623 roku przybył do Powodowa, gdzie w tutejszych dobrach rycerskich podejmowany był prawdopodobnie przez von Zehmenów. Spędził tu jeden dzień, a następnie przez Fiszewo udał się do Malborka.
Od 1638 roku do końca XVII wieku w Powodowie wymieniani są Kerssensteinowie (także: Kirschenstein), od których dobra przeszły w ręce rodu von Brederlow. Przodkowie tego rodu pochodzili z Saksonii i Hannoweru, natomiast linia występująca w Prusach i na Pomorzu pochodziła z okolic Pyrzyc.
W latach 1697 - 1757 dziedzicem w Powodowie był podporucznik Joachim Ludolf von Brederlow, w jakiś sposób zasłużony dla kościoła w Jelonkach, gdzie miał swoją inskrypcję ("dziedzic na majątku Wysoka, Powodowo i Małdyty, przeżył 60 lat, 8 miesięcy i 10 dni").
Według Goldbecka w 1785 roku Powodowo to "folwark szlachecki i wieś mająca 38 dymów", a właścicielem jest "von Brederlow - pan na Małdytach". Tenże nie miał szczęścia do ważnych wydarzeń historycznych, gdyż jego dobra znacznie ucierpiały podczas kwaterunku wojsk napoleońskich w latach 1807 - 1812. Sytuacja powtórzyła się podczas przemarszu "Wielkiej Armii" na Moskwę w 1812 roku, jej odwrotu oraz dwukrotnego przemarszu wojsk rosyjskich. Majątek tak znacznie ucierpiał, że został przekształcony na fideikomis (dobra powiernicze), a sam właściciel zmarł w 1815 roku.
Około roku 1820 Powodowo na krótko należało do dwóch synów i córki generała Scharnhorsta - tragicznego bohatera kampanii antynapoleońskich. Od 1851 roku dobra przechodzą w ręce majora Adolfa von Bessera, późniejszego oficera wojny francusko - pruskiej 1870 - 1871. Przewodniczył on organizacji kombatantów (Kriegsverein), skupiającej weteranów z całego powiatu, z reguły uczestników kampanii toczonych przez Prusy w drugiej połowie XIX wieku. Adolf von Besser kierował galą sztandarową w czasie uroczystości odsłonięcia pomnika kajzera Wilhelma I, 29 września1897 roku, w Pasłęku, przy okazji sześćsetlecia założenia miasta. W czerwcu 1864 roku uruchomiono we wsi fabrykę cementu portlandzkiego, do której doprowadzono wodę specjalnie wykopanym rowem - od strony Starego Dolna. Do majątku należały folwarki Besserode - zwany tak od 1851 roku od wspomnianego właściciela, leżący między Włosieńcem i Powodowem, Damenhof - notowany już w 1790 roku, a w 1853 roku sprzedany dziedzicowi z Rejsyt - Schlubachowi, składał się tylko z jednego budynku i znajdował się na płd. od Nowego Dolna: Bühlau - położony na północ od Powodowa, nie znane jest pochodzenie jego nazwy.
Prawdopodobnie po przeprowadzonej w Prusach tak zwanej komasacji i rozgraniczenia gruntów (Separation) - powstały tu dwa majątki: Nowe Powodowo (Neu Powunden) - dla części wsi położonej na lewo od wjazdu z kierunku Wysokiej i Dobra Szlacheckie Powodowo (Adlig Rittergut Powunden), położone w kierunku jeziora Druzno. W dalszej kolejności właścicielami majątku szlacheckiego byli: major von Besser, który w 1880 roku przeszedł do sąsiedniego Topolna, a następnie von Neumann i Conrad Mekelburg. Obszar dóbr liczył wtedy 750 ha plus 25 ha stawów. Hodowano głównie konie rasowe i świnie oraz ... karpie.
W tym czasie w Nowym Powodowie był niejaki Kist, a od 1903 roku Georg von Heyer gospodarzący na 407 ha i hodujący głównie bydło i konie szlachetnej rasy trakeńskiej (Trakehner). W 1871 roku we wsi było także 18 gospodarstw przyzagrodowych i mieszkało łącznie 48 rodzin (251 osób), ludność wyznania ewangelickiego, przynależna do parafii w Kwietniewie. Być może po pierwszej wojnie światowej całość majątku we wsi i okolicy przejął ziemianin Otto Zimmermann, a około roku 1922 przekazał "stare Powodowo" córce Wandzie. Sam pozostał z żoną Margarethą w Nowym Powodowie na 1.000 morgach.
Dwór w Powodowie w 1921 r.
Dawny pokój goscinny dworu w Powodowie
Około 1936 roku w Nowym Powodowie wybudowano kilka domków dwurodzinnych dla pracowników zatrudnionych w dobrach. Mimo trwającej wojny realizowano spore inwestycje, budując nowoczesne i obszerne obiekty inwentarskie. Wanda Zimmermann, później Bochert (jej mąż był majorem Luftwaffe w pobliskim Królewie Malborskim (Königsdorf), była ostatnią dziedziczką obu majątków liczących w sumie 3.000 mórg. Późną jesienią 1944 roku do wsi napłynęły rzesze uciekinierów ze wschodnich rubieży Prus, a część pozostała na stałe, nie zważając na okrutną sławę, jaką cieszyli się żołnierze sowieccy. Do dzisiaj mieszka tu pani Zalewska z domu Führer, pochodząca spod Insterburga (obecnie Czerniachowsk w Obwodzie Kaliningradzkim). Bochertowie ewakuowali się w nocy z 20 na 21 stycznia 1945 roku w kierunku Jegłownika, a obecnie część tej rodziny zamieszkuje w Hohenggelsen koło Hildesheim i w Swakomund (RPA)".
Posłużyłem się opisem wielkiego znawcy historii Rychlik i okolic historyka mgr Lecha Słodownika
Dwór został wybudowany na terenie wsi Powodowo (niem. Powunden), w środkowej części dawnego zespołu, w otoczeniu parku i w pobliżu kompleksu gospodarczego (w części wschodniej). Wieś położona jest w powiecie elbląskim, w gminie Rychliki, około 18 km na południowy zachód od Pasłęka.
Główny budynek majątku Powunden od strony parku; właściciel Borchert; druga połowa XVIII wieku, jednokondygnacyjny budynek otynkowany na planie litery E, w fasadzie trójkątna ściana szczytowa, wewnątrz rzeźbiona poręcz schodów
Majątek ziemski istniał w tej miejscowości już w 1427 roku, a jego właścicielem, z nadania wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Henryka von Richtenberga, został Peter Koberseh. W latach 1608-1618 właścicielem Powodowa był Fabian von Zehmen (nazwisko spolszczone w późniejszym okresie jako „Czema”). Od 1638 roku do końca XVII wieku znajdowała się tu siedziba rodziny Kerssenstein, a następnie – do początków XIX wieku – rodu von Brederlow. Obecny dwór datuje się na drugą połowę XVIII wieku, więc najprawdopodobniej został wzniesiony dla tej ostatniej rodziny. W 1851 roku właścicielem dóbr (które liczyły wówczas 750 ha) został major Adolf von Besser, a następnie von Neumann i Conrad Mekelburg. W 1917 roku majątek przejął ziemianin Otto Zimmermann, którego córka Wanda wyszła za mąż za Kurta Bocherta. Oni byli ostatnimi właścicielami dóbr przed 1945 rokiem.
Główny dom mieszkalny majątku rycerskiego – szlacheckiego Powunden od strony ogrodu; właściciele: Margarete i Otto Zimmermann
Po drugiej wojnie światowej na terenie majątku utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne, natomiast pomieszczenia dworu zaadoptowano na mieszkania. Po likwidacji PGR-ów w 1990 roku, przez jakiś czas budynek stał opustoszały. Obecnie znów jest własnością prywatną.
Odrestaurowany dwór w Powodowie
Dwor stan obecny
Jest to dwór późnobarokowy o cechach klasycyzujących. Wzniesiono go jako budowlę parterową, przekrytą wysokim dachem mansardowym. Jego elewacje zostały podzielone trzema symetrycznymi, obustronnymi ryzalitami, zwieńczonymi wysokimi, trójkątnymi szczytami. Od strony ogrodu znajduje się taras z szerokimi schodami i balkonem wspartym na filarach. Elewacje ozdobiono szerokim gzymsem meandrowym. We wnętrzu zachowała się oryginalna stolarka wraz z wewnętrznymi okiennicami, a także fragmentarycznie kominki. W otoczeniu dworu znajduje się park ze stawami. Niegdyś na jego terenie usytuowany był cmentarz rodowy właścicieli majątku (zachowany szczątkowo).
• W dniu 21 czerwca 1623 roku w rezydencji w Powodowie gościł król Polski, Zygmunt III Waza, odpoczywający tu w drodze z Pasłęka do Malborka.
• Ostatni właściciel majątku, Kurt Bochert był lotnikiem, majorem w Luftwaffe. Zrobił on wiele zdjęć lotniczych Powodowa. Część z nich, datowana na 1944 rok, zachowała się do dnia dzisiejszego.
Widok od strony wsi wzgl. od strony szosy Alt Dollstadt (Stare Dolno) – Hohendorf (Wysoka)
na majątek Powunden (Powodowo); bardziej w lewo tuczarnia, środkowy wyższy budynek - powozownia, całkiem po lewej stajnia przy powozowni; aleja lipowa znajdująca się z tyłu prowadzi do domu gościnnego, w tle obniżenie z jeziorkiem zewnętrznym - fot. Kurta Bocherta
Zdjęcie lotnicze z widokiem na majątek ziemski Powunden i na wieś oraz drogę Alt Dollstädt - Hohendorf
• Majątek w Powodowie był prowadzony bardzo nowocześnie, istniały tu imponujące, częściowo zmechanizowane budynki inwentarskie i gospodarcze.
Z Powodowem mam osobiste wspomnienia. W czasach pegeerowskich w dworku, który był wowczas także biurem gospodarstwa urzędował jako dyrektor majątku mój dobry kolega i myśliwy Eugeniusz Kogut. Pola przyległe do dworu były jednocześnie łowiskiem Wojskowego Koła Łowieckiego "Żubr" w Elblagu, w którym wówczas polowałem. Tam przeżyłam wiele przygód łowieckich. Będąc młodym myśliwym strzelałem do pierwszego w życiu dzika ... haniebnie pudłując. Z Gienkiem Kogutem często biesiadowaliśmy po polowaniach goszczeni przez jego wspaniałą żonę Werę. W jego obecności strzeliłem słusznego dzika z nowego i pierwszego sztucera marki Saues 200 S i to z otwartych przyrządów celowniczych. Nie posiadałem jeszcze wtedy lunety celowniczej. Było mnóstwo innych, zabawnych przygód lowieckich ponieważ mój towarzysz z Powodowa jest świetnym myśliwym i człowiekiem. Wpawdzie nie mieszka obecnie w Powodowie ale cieszy mnie niezmiernie, że dwór, z ktorym wiążą mnie wspomnienia, nie poszedł w ruinę tak jak wiele innych.
Pierwszy z prawej kol. Eugeniusz Kogut podczas polowania zbiorowego dla seniorów WKŁ. "Żubr" w Elblągu. Też tam byłem
Wysoka ( niem. Hohendorf)
"Nazwa wsi określa jej położenie względem jeziora Drużno ("zejście z Oberlandu na Żuławy"). Usytuowanie osady sprecyzowane jest także w zapisie lokacyjnym wydanym 12 maja 1244 roku w Toruniu przez mistrza krajowego Zakonu Henryka von Weida, który sprzedał Dietrichowi von Brandeis 60 łanów późniejszej wsi Wysoka. Obejmowały one dobra, które wcześniej otrzymał do osadzenia chłopami Gebhard Ślepy (Cecus) i przyległą wieś pruską, leżącą nieco wyżej. Zapisano tu również miejsca dwóch młynów (to jest zniszczonych w czasie pierwszego powstania pruskiego) nad Brzeźnicą i strugą Wysoka (niewykluczone, że nad Marwicką Młynówką).
Nowy posiadacz otrzymał prawo zbudowania kościoła parafialnego, a z całości dóbr miał płacić czynsz rekognicyjny (osobisty) i stawać zbrojnie na każde wezwanie. W przywileju lokacyjnym wystawionym 6 stycznia 1321 roku przez komtura dzierzgońskiego Lutera z Brunszwiku dla Mikołaja von Sevelt, po raz pierwszy wymienia się nazwę wsi Hohendorf. Lokacja odbyła się na prawie chełmińskim, obejmowała dobra liczące 40 łanów, przy czym sołtysowi i jego prawnym dziedzicom przekazano 10 łanów (sołeckich). Wzmiankowana jest karczma, a młyn na Brzeźnicy jest jeszcze niedokończony. Jest to późniejszy młyn w Grądowym Młynie.
W czasie wojen polsko - szwedzkich toczonych w XVII wieku wieś poniosła znaczne straty, a tylko w 1629 roku była trzykrotnie plądrowana przez maruderów z polskich oddziałów stacjonujących pod Pasłękiem.
W przebiegu dziejów właścicielami dóbr w Wysokiej były znane rody wschodniopruskiej szlachty - von Kunheim, von Zehmen (Czema), von Lehwald, von Brederlow i von Below. Według Goldbecka - w 1785 roku wieś liczyła 16 "dymów", oprócz dóbr rycerskich i folwarku.
W 1785 roku majątek w Wysokiej przeszedł w ręce Emiliusa Fryderyka Magnusa hrabiego Rzeszy von Deonhoff (zmarłego 12 maja 1824 roku), z linii Doenhoffów z Friedrichstein nad Pregołą. Doenhoffowie mieli już wówczas dobra w Kwitajnach. Nowy właściciel Wysokiej zasłynął jako budowniczy pałacu (1803 - 1806) i sprowadzenia sekty religijnej - gichtelianów. Nazwa sekty pochodziła od nazwiska jej założyciela - Johanna Georga Gichtela (urodzonego 1638 roku w Regensburgu, zmarłego w 1710 roku w Amsterdamie), holenderskiego sekciarza i mistyka, adwokata z zawodu. Członkowie tej sekty nazywani byli także bezżeńcami (niem. Ehelosigkeit), braćmi anielskimi (niem. Engelsbruder), celebsami. Przez dłuższy czas liczni byli w Holandii i północnych Niemczech. W myśl założeń sekty - "tylko nieżonaci lub od żon uwalnieni mogą zostać braćmi", stąd też potępiali instytucję małżeństwa. Każdy przełożony sekty był wobec władz prawnym właścicielem wspólnego majątku. Mówiono wówczas, że "kto do tej sekty się zapisze, biedy nie ucierpi".
Członkiem sekty i propagatorem poglądów Gichtela był także Aleksander Ewald von Below - Hohendorf (1801 - 1882), właściciel tutejszych dóbr w latach 1843 - 1882. Wszechstronnie wykształcony (ukończył uniwersytet w Dorpacie) i przygotowany do życia gospodarczego i politycznego, do Wysokiej przybył z majątku Redęcin na Pomorzu, po tym jak Paul von Doenhoff zapisał mu tutejsze dobra. Below należał do czołowych polityków wschodniopruskich. W 1867 roku został wybrany posłem z pasłęcko - morąskiego okręgu wyborczego do parlamentu Związku Północno - Niemieckiego. Przypisywano mu przeforsowanie powszechnego i równego prawa wyborczego. W Wysokiej gospodarzył z dużym powodzeniem, aktywnie wspierał lokalne inicjatywy społeczne. Po pożarze Pasłęka z 16 maja 1845 roku, przekazał miastu 100 talarów na rzecz poszkodowanych. W 1877 roku zakupił za dużą sumę płaskorzeźbę wykonaną w drzewie dębu przez pastora Wilhelma Grzybowskiego z Rychlik - "Głowa Chrystusa w koronie cierniowej" (Ecce Homo!), nagrodzoną na wystawie dzieł sztuki w Paryżu w 1867 roku i podarował ją rychlickiemu kościołowi. Dzieło to jest do dzisiaj jednym z cenniejszych kościelnych utensyliów.
Below - tradycjonalista i zwolennik monarchii, pozostawał przez dłuższy czas w kręgu najbliższych przyjaciół Ottona Bismarcka (1815 - 1898). Już jako poseł w Sankt. Petersburgu (styczeń 1859 - maj 1862), a następnie jako kanclerz, Bismarck wielokrotnie odwiedzał von Belowa w Wysokiej - "lubił przesiadywać na pagórku położonym niedaleko cmentarzyka familijnego i romantycznej kapliczki" . Wzniesienie 31,1 m npm, położone na wschód od parku dworskiego, nazwano później "Pagórkiem Bismarcka" (Bismarckhügel) - rozciąga się stąd piękny widok na jezioro Druzno, Elbląg i Wysoczyznę Elbląską.
Pobyt Bismarcka jesienią 1859 roku u Belowa w Wysokiej przedłużył się nieoczekiwanie, gdyż zachorował na zapalenie płuc. Pozostał więc do marca 1860 roku, a opiekę lekarską nad nim sprawował pasłęcki lekarz - doktor Karl Benjamin Beck (1814 - 1895), pierwszy honorowy obywatel tego miasta.
Po śmierci von Belowa majątkiem ziemskim zarządzali kolektywnie kapitan Pirch i Edmund Poyda, a następnie Rudolf Menthal i Otto Michaelis (1882 - 1896). W latach 1896 - 1922 zarządcą był Gustav Skirl, który położył znaczne zasługi w odwadnianiu naddruzeńskich łąk. Ich łączna powierzchnia osiągnęła wówczas poziom 600 ha. Prace odwadniające prowadzono na trzech polderach i ukończone je w 1912 roku. Wspierał finansowo Dom Małego Dziecka w Nowym Dolnie, a przy jego znacznej pomocy finansowej wybudowano w Pasłęku w latach 1920 - 1922 halę gimnastyczną z zapleczem (obecny Pasłęcki Ośrodek Kultury). Skirl przewodniczył także pasłęckiej ochotniczej straży pożarnej, której podarował w 1906 roku trzystopniową - rozsuwaną drabinę amerykańską, długości 18 metrów. Większość obszernych i funkcjonalnych zabudowań gospodarskich, istniejących częściowo w Wysokiej, została przez niego wybudowana.
Ostatnią zarządzającą majątkiem była w latach 1922 - 1945 Zofia Thon, znana z dobrotliwości, szacunku dla podległych robotników i nieustającej pomocy dla potrzebujących (podobno z takich cech słynęli gichtelianie). Po 1933 roku, gdy na podstawie ustawodawstwa hitlerowskiego rozwiązano wszystkie sekty, Wysoka weszła w skład tak zwanej Fundacji Ericha Kocha - gauleitera Prus Wschodnich (E. Koch - Stiftung). Przechowywano tu między innymi łupy gauleitera, zrabowane na terenach wschodnich. Z tego też powodu pałac został wysadzony w 1945 roku, przy czym są różne wersje co do sprawców zniszczenia.
Gichtelianie pozostali tu do końca wojny, a Zofia Thon w wieku 90 lat zmarła podczas ucieczki przed wojskami sowieckimi w styczniu 1945 roku. Majątek miał wtedy 1.628 ha, w tym 303 ha lasu leżącego w okolicy Starego Dolna, zwanego Lasem Wysoka (Hohendorferwald) - zatrudniano tu leśniczego, dwóch stałych robotników leśnych i trzech sezonowych. W latach 1945 - 1990 Wysoka była Państwowym Gospodarstwem Rolnym, później własnością Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, obecnie znajduje się w rękach prywatnych".
Opracował i udostępnił historyk mgr Lech Słodownik
Około roku 1773 majątek ziemski w Wysokiej przeszedł z rąk rodu von Brederlow w ręce Emiliusa Fryderyka Paula hr. Rzeszy von Dönhoff, wywodzącego się z Dönhoff’ów z linii Friedrichstein nad Prtegołą.
Zasłynął on jako budowniczy pięknego pałacu w Wysokiej w latach 1800-1806 oraz sprowadzeniem tutaj sekty religijnej gichtelianów. Wybudowany przez niego pałac był jednym z ładniejszych w ówczesnych Prusach Wschodnich. Nawiązywał w swej architekturze do stylu klasycznego a przy budowie wykorzystano założenie pierwotne, sięgające jeszcze czasów krzyżackich. Była to masywna, dwupiętrowa budowla, poszerzona o cztery skrzydła, z których wyprowadzono tylko trzy. Szczególne wrażenie robił imponujący portyk wejściowy, zadaszony, wsparty na czterech kolumnach w stylu doryckim. W hallu wejściowym znajdowały się dwubieżne schody w stylu empire. Wnętrze pałacu obrazowało przejście z baroku do empire. Gmach główny nakryty był dachem siodłowym a pawilon dachem mansardowym. Obiegający pałac gzyms kordonowy był w formie trójwrębu (Triglyphenfries).
Pałac w Wysokiej
Całość uzupełniało piękne założenie parkowo-ogrodowe z licznymi stawami. Ze względu na doskonałość klasycystycznych form pałac w Wysokiej znalazł swe wierne naśladownictwo w wybudowanym w 1924 r. pałacu rodziny Stein von Kamienski w Grażymach, w gminie Gietrzwałd. Nazwa wspomnianej sekty gichtelianów wywodziła się od jej założyciela Johanna Georga Gichtela (1638-1710). Jego zwolennicy przez dłuższy czas byli licznie reprezentowani w Holandii i Północnych Niemczech. W myśl założeń sekty „tylko nieżonaci lub od żon uwolnieni mogli zostać braćmi”. Stąd też odrzucali instytucję małżeństwa. W różnych krajach mieli odmienne nazwy – bezżeńcy, celebsi, bracia anielscy, (Engelsbrüder, Ehelösigkeit). Sekta ta przetrwała w Wysokiej do 1945 r., chociaż w latach 30. jej działalność została zakazana, a tutejszy majątek przejęła Fundacja Ericha Kocha (Erich Koch-Stiftung).
Topolno Wielkie (niem. Groß Tippeln)
Wieś niesołecka położona w województwie warmińsko–mazurskim, w powiecie elbląskim, w gminie Rychliki. W latach 1975–1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa elbląskiego. W 2010 roku liczyła 383 mieszkańców.
Pierwsza wzmianka dotycząca wsi pochodzi z 12 marca 1582 roku. Wówczas potwierdzono prawa Fabiana von Zehmena do dóbr w Gisielu, Topolnie i Wysokiej. W lutym 1629 roku wieś została splądrowana przez maruderów polskich. W 1785 roku istniał tu folwark i wieś. W 1818 roku folwark w Topolnie należał do majątku w Wysokiej. 4 listopada 1841 roku pożar zniszczył Topolno Wielkie; spłonęły stodoły, obory, przechowywane zboże i sprzęt rolniczy. W 1859 roku ówczesnym właściciel majątku był Adolf von Besser. Besser rozpoczął budowę młyna wodnego w pobliżu tutejszego stawu. W 1875 roku Topolno Wielkie było zamieszkane przez 128 mieszkańców. 1 czerwca 1881 roku Topolno wraz z Wysoką, Grądowym Młynem, Stankowem, Nowym Kępniewem i Topolnem Małym, przyporządkowano do parafii ewangelickiej w Rychlikach.
Pod koniec XIX wieku majątek przeszedł w ręce niejakiego Williama Schmidta, który był jego właścicielem do 1925 roku. Od tego czasu aż do końca II Wojny Światowej gospodarzył tu Maksymilian Worczewski z żoną Marią - dotychczasowy dzierżawca dóbr Dohnów w Ławkach. W tym czasie majątek obejmował obszar 343 ha ziemi, liczył 60 koni i 80 krów.
Dwór Topolno Wielkie
W czasie II Wojny Światowej w majątku Worczewskich pracowało między innymi dziewiętnastu polskich robotników przymusowych, pięciu francuskich jeńców wojennych oraz – pod koniec wojny – kilkunastu jeńców włoskich. Latem 1944 roku niektórych z nich, w tym też Polaków, wywieziono w okolice Królewca, gdzie kopali okopy. Kilku zmarło na krwawą biegunkę. Ewakuacja wsi nastąpiła 22 stycznia 1945 roku w kierunku Starego Dolna. Konwój uciekinierów został rozwiązany 26 lipca 1945 roku w Söhlde koło Hannoweru. Po wojnie majątek zajęty był przez dłuższy czas przez Armię Czerwoną. Tutaj zastrzelono za niesubordynację przy pracy ostatniego naczelnika Rychlik - Otto Schwarza.
Tak przed wojną wygladał dwór Topolnie Wielkim
Losami okazałego pałacu interesowała się Marianne Hasse z domu Worczewski, córka ostatnich właścicieli dóbr, która zmarła w 1996 roku. W 1995 roku w niewyjaśnionych okolicznościach pałac uległ zniszczeniu w następstwie dwóch podpaleń.
Marwica (niem. Marwitz)
Wieś sołecka położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie elbląskim, w gminie Rychliki. Miejscowość w 2012 roku liczyła 277 mieszkańców. W skład sołectwa wchodzą wsie: Marwica, Topolno Wielkie.
Według profesora J. Powierskiego osada ta istniała co najmniej jedno pokolenie przed 1303 rokiem. Na północny wschód od Wysokiej, nad Marwicką Młynówką, zapewne na terenie dzisiejszej Marwicy, leżała w 1244 roku posiadłość Alberta Starepiwo, niewątpliwie Słowianina, jak słowiańskiego pochodzenia była nazwa pola i posiadłości Marwice. Następnie była to posiadłość Jana z Marewicz (Marzewice?). Objęła też jedno z czterech sąsiednich pól, wraz z polami Utekin, Wadekin i Smansvelde (Stankowo) nadane grupie Sudowów w 1312 roku (później Groß Marwitz, dziś Marwica Wielka). Pozostałe z wymienionych pól miały nazwy wskazujące na imiona wcześniejszych pruskich posiadaczy. Prawdopodobnie z Marwicą można wiązać ślady osadnictwa pruskiego związanego z cmentarzyskiem w Jelonkach. W przebiegu dziejów różnie układały się losy posiadłości w Marwicy. U schyłku XIX wieku Marwica Mała należała do majątku Frankensteina w Barzynie. Było tu wtedy 637 ha. Następnie dobra przeszły w posiadanie rodziny Krieg z pobliskich Jelonek. W 1932 roku wymienia się tu jako właścicieli Marwicy Małej (637 ha) i Marwicy Wielkiej (150 ha) hrabiego von Schwerin i barona Willingshausena. W 1929 roku została sprzedana państwu, które odprzedało ziemię okolicznym chłopom i ponownie zasiedlona. Trzy gospodarstwa chłopskie powstały wówczas na kolonii Marwicy Małej. W dworze Waltera Kriega (dzisiejszy Dom Dziecka "Orle Gniazdo") urządzono "dom spokojnej starości", a następnie dom dzieci wysyłanych na wieś. Na uwagę zasługiwał też młyn Ernsta Schön´a nad Marwicką Młynówką, oryginalnie zaplanowany, posiadający małą siłownię wodną. W głębokim wąwozie tej rzeczki, w kierunku folwarku Bartlewo, funkcjonowała cegielnia.
Dwór w Marwicy, w którym usytuowano Dom Dziecka
Będąc już w wieku, który sprzyja refleksjom i podsumowanio swojego życia nagle sobie uzmysłowiłem jak wiele miejscowości było ważnymi w moim życiu, pomimo tego, że dzisiaj to miejsca niewiele znaczące a jednak posiadające historyczne rodowody zupełnie nieznane swoim obecym mieszkańcom. Pewnie nikt nie przeczyta tego co napiszę ale ja mam ogromny sentyment do nich, tym bardziej, że w pewnych okresach mojego życia mieszkałem w dworach z historycznymi rodowodami.
Balewo (niem. Baalau)
Osada w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Mikołajki Pomorskie, misjscowości położonej nad Jeziorem Balewskim. Było to miejsce mojej pierwszej pracy zawodowej w latach 1976 - 1977. Byłem tam zootechniekiem w Zakładzie Rolnym, który wtedy był częścią PGR Dworek. Tam mieszkałem z dziewczyną, teraz swoją żoną Elżbietą w dworku, który istnieje do dzisiaj. Wprawdzie po przebudowach jest nie do poznania ale istnieje, podobnie jak samo gospodarstwo, które teraz jest częścią Cieszymowa.
W tym dworku mieszkałem w latach 1976 - 1977. Pełnił wtedy rolę budynku administracyjno - mieszkalnego
Teodorczyk Sztango w 1288 r. otrzymał od zakonu Dzierzgońskiego wieś Balewo z Jeziorem Balewskim dołączając do dóbr Sztembarskich. Po jego śmierci dobra Sztembarsko-Balewskie przeszły w ręce Michała z Lniska i jego rodziny spokrewnionych ze Sztango. Sprzedane Konradowi Wallenrodowi.
Przystań nad Jeziorem Balewskim
Kolejni właściciele Balewa:
- Rogala von Bieberstain (1384 r.)
- Jan Świnka (1418 r.)
- Bażyńscy (1440 r.)
- Kostkowie z Rostkowa (1471 r.)
- Ród Schack von Wittenau (1582 - 1787r.)
- Graf von Rittberg (1787 - 1870 r.)
Od lat 70 XIX w. dobra Balewskie podlegają dzierżawie:
- 1870 r. - Wilhelm Wellman.
- 1918 r. - 1945 r. - Arthur Zimmermann.
Gr. Baalau - Balewo oraz Hofchen - Dworek są w posiadaniu Grafa von Rittberga, lecz ukazuje się pierwsza wzmianka z 1870 r. o (Amtmann - dzierżawca dóbr państwowych) jest nim Wilhelm Wellman. Tak więc od tego czasu gospodarstwa te nie są w pełni własnością Rodziny Graf von Rittberg.
Balewo - dawny dworek, później budynek administracyjny - stan obecny po przebudowach
Historyczne nazwy: polska Kołpino (1296 r.), Balowe (1294 r.), Balaw (1296 r.), pruskie Balon i Balou (1319 r.), Balow (1326–1403 r.), Balewo (1518–1772 r.) i Baalau (od 1772 do 1945 r.). 12 lutego 1948 r. ustalono urzędową polską nazwę miejscowości – Balewo.
Balewo - widok na miejscowość i gospodarstwo rolne położone nad jeziorem
Balewo - dwór z parkiem przydworskim z polowy XIX w. (z lewej) oraz magazynem zbożowym (z prawej)
Skoro jesteśmy przy Balewie to warto też opisać niedalekie Cieszymwo posiadające bogatą historię i pobliskie Stążki z pięknie odbudowanym dworem.
Cieszymowo Wielkie (niem.Teschendorf)
W przeszłości Cieszymowo podzielone było na dwie części: Gross (część północna) i Ober (południowa). Część północną stanowiły dobra rycerskie o powierzchni 475 ha. (258 ha roli ornej, 38 ha łąk, 114 ha lasu). W 1885 roku dziedzicem był tam Alfred Komorowski. Część zwana Ober była też dobrami rycerskimi, lecz o mniejszej powierzchni 389 ha. (234 ha roli uprawnej, 24 ha łąk i 122 ha lasu). Istniał tam niegdyś dwór, zniszczony podczas ostatniej wojny.
Nieistniejący pałac w Cieszymowie
Nieistniejący pałac w górnej części Cieszymowa (dawniej Ober Teschendorf) został zbudowany w latach 80 XIX wieku. Rodziną, która zamieszkiwała najdłużej ten budynek była rodzina Zeppke. Erich Zeppke wraz z Lilly Zeppke, dwoma synami oraz synową z dwójką dzieci mieszkali tam ponad 40 lat od 1902 do 1945 roku, czyli do roku w którym na teren Cieszymowa wkroczyła Armia Radziecka. Wówczas pałac został spalony. Rodzina Zeppke po długotrwałej ewakuacji osiedliła się na terenach dzisiejszych Niemczech. Za mienie utracone na terenach (Prusach Wschodnich) otrzymali odszkodowanie od władz niemieckich.
Erich Zeppke zmarł w 1956 roku już na terenie Niemiec (a nie jak niektóre źródła wskazują w Cieszymowie, podczas natarcia Rosjan). Żona Ericha Zeppke, Lilly zmarła w 1974 roku, a ich najstarszy syn dwa lata później. Synowa Ericha i Lilly (Fredrika, ur. 1919 r.) w 2016 roku jeszcze żyła, mając 97 lat. Wnuk Ericha i Lilly - Horst Zeppke, który urodził się w Cieszymowie 30 października 1944 roku zmarł w 2014 roku.
Rodzina Zeppke na niemieckich terenach prowadziła hodowlę koni. Hodowla przez lata pozostaje w rodzinnych rękach. Obecnie prowadzi ją Anna Zeppke, córka Horsta Zeppke, a prawnuczka Ericha Zeppke - ostatniego właściciela spalonego przez Armię Radziecką pałacu w Ober Teschendorf (Cieszymowie Górnym).
W II połowie XIX wieku za sprawą polityki Królestwa Pruskiego tak wielkie gospodarstwa szlacheckie jak Teschendorf były zobligowane do częściowego podziału swoich ziem. W związku z tym między 1860 a 1890 rokiem powstały dwa osobne gospodarstwa rolne. Był to początek utworzenia dwóch osobnych miejscowości. Gross Teschendorf, którymi zarządzała w początkowych latach po podziale rodzina Komorowskich (następie od 1907 roku Alfred Gronau, a od 1917 roku rodzina Randolf) oraz Ober Teschendorf, którym zarządzał początkowo Walter Heine (a od 1902 Erich Zeppke). Z ziem Teschendorf wydzielono również na część Klein Teschendorf (Cieszymek) w którym znajdowało się kilka rodzinnych gospodarstw rolnych, a jedno z nich należało do 1945 roku do Alberta Kunza i jego licznej rodziny.
Pałac w Cieszymowie (Gross Teschendorf) był budowany w latach 70. i 80 XVII wieku, jeszcze przed podziałem miejscowości na Ober i Gross.
Jak czytamy w kwartalniku turystyczny "Jantarowe Szlaki" z 1983 roku to "pałac barokowy z drugiej połowy XVII wieku, w części zasadniczej na rzucie prostokąta, dwukondygnacyjnych, podpiwniczony o sklepieniu beczkowym. Wejście główne prowadzi przez wysunięty nieco ku przodowi portyk, nad którym znajduje się odkryty taras. Dach czterospadowy, kryty jest dachówką holenderską w nim jest rząd świetlików [...]"
Wraz z zmianami właścicielskimi ziem cieszymowskich zmieniali się jego mieszkańcy, którzy rozbudowywali tę wieś. W I połowie XIX wieku po raz pierwszy zrobił to Alexander Komorowski. Z kolei w II połowie tego samego wieku do rozbudowy przytępił jego syn – Alfred Komorowski. To za Komorowskich i ich około 120 letnim pobycie na ziemiach cieszymowskich wieś się bardzo rozwinęła.
Rodzina Komorowskich posiadała własną cegielnie co ułatwiało im rozbudowę swojego pałacu i wsi. To z ich cegielni transportowano materiał na budowę drugiego pałacu w Cieszymowie – w Ober Teschendorf. O zamożności i przedsiębiorczości tej rodziny świadczył również fakt, że Alfred Komorowski posiadał swój statek do przewozu towarów o nazwie Vorwärts (tłum. „naprzód”). Cumował w porcie elbląskim.
Przy wybudowanym przez ród von Wittenau pałacu jeszcze przed jego kolejnymi przebudowami realizowanymi przez rodzinę Komorowskich w jego bezpośrednim sąsiedztwie postawiono również niewielką stajnię dla koni wraz z wybiegiem. Wybieg był równie imponujący jak pałac. Był on bowiem ogrodzony ceglanym i grubym murem. Do dziś zachowało się zaledwie kilka metrów tego charakterystycznego ogrodzenia.
Kolejnymi mieszkańcami cieszymowskiego pałacu była rodzina Grunau. W 1907 roku głowa rodu Wilhelm Grunau kupiła bowiem dobra cieszymowskie (wówczas już Gross Teschendorf). Majątkiem zarządzał jego syn Alfred wraz z żoną Elsą von Menges. Alfred Gronau zginął podczas I Wojny Światowej. Po jej zakończeniu, jego żona Elsa wyszła za mąż za Geralda Randolfa, zmieniając nazwisko na nazwisko męża. W Gross Teschendorf wiodąca role gospodarczą miała Elsa Randolf. Randolfowie zarządzali cieszymowskim majątkiem do 1945 roku. Wtedy wkroczyła Armia Radziecka. Niemieccy mieszkańcy Gross Teschendorf i towarzyszących wsi musieli uciekać. Na szczęście charakterystyczny pałac ocalał w trakcie natarcia i stoi do dziś.
Po 1945 roku obiekt ten był w posiadaniu głównie gospodarstwa rolnego i jego zarządcy. Najpierw Państwowych Gospodarstw Rolnych, następnie po 1989 roku kilku firm prywatnych, aż do 2004 roku, kiedy stał się własnością spółki Fortune Cieszymowo.
W XVII wieku majątek Cieszymowo (Teschendorf) posiadała Rodzina Schack v. Wittenau rezydująca w Stążkach (Stangenberg). Schach von Wittenau właściciel Baalau (Balewo), Teschendorf (Cieszymowo) i Stangenberg (Stążki). W 1728 r. pobudował w Cieszymowie budynek gospodarczy do przechowywania i naprawy uprzęży końskich.
Poprzez małżeństwo w 1780 r. z Sophie Caroline Schach von Wittenau (1759 -1796) r.. z Karlem Antonem Ferdinandem, Graf von der Goltz (1760 -1837) r. został właścicielem Cieszymowa (Teschendor). Po śmierci pierwszej żony Sophie Caroline na starych fundamentach w roku 1797 pobudował budynek gospodarczy o konstrukcji szachulcowej, znajdujący się naprzeciwko dworu, na planie ośmioboku kryty namiotowym dachem. Budynek ten spełniał rolę uprzężalni (przechowalnia uprzęży) oraz rymarni (naprawa osprzętu końskiego), zarówno koni roboczych jak i wyjazdowych.
Od lat 30 XIX w. pełnił też funkcję stolarni - Stellmacherel (warsztat stolarski kołodzieja).
W latach 70/90 XX w. obiekt ten pełnił funkcję porannej dyspozytorni pracy, oraz miejsca zebrań. Z początkiem lat 90 obiekt ten przekazano kościołowi. Obecnie pełni funkcję kaplicy modlitewnej.
Na przełomie XIII/ XIV w. wzniesiono w Teschendorf Gotycki Kościół Katolicki, w średniowieczu istniała tutaj parafia, ponieważ istniejący kościół posiadał dotacje w postaci czterech włók ziemi co świadczy o lokacji krzyżackiej. Kościół powstał przy drodze Matule - Cieszymowo Dolne po prawej stronie drogi Pachutki – Jakubowo. W czasie działań wojennych Potopu Szwedzkiego w latach 60. XVII w. kościół uległ zniszczeniu. W Cieszymowie istniał cmentarz katolicki, przekazany w 1695 r. do Zboru Luterańskiego w Rodowie.
Z publikacji Alphabetisches Ortschafts-Verzeichniss für den Regierungs-Bezirk Marienwerder 1859 r. wynika że w Cieszymowie w latach 60 XIX w istniała gospoda, zajazd, mleczarnia oraz młyn, był to młyn wiatrowy - (spełniał również funkcję tartaku). Była też linia kolejowa ze stacją. Była to część trasy Prabuty - Myślice istniejącej w latach 1916 -1945.
Tuż po II Wojnie Światowej Rosjanie zdemontowali i wywieźli tory kolejowe. Budynek stacji po wojnie był zamieszkały przez pracowników PGR. W początkach lat 70-tych został rozebrany.W Cieszymowie działała szkoła podstawowa, oraz ochronka dla dzieci ubogich i sierot. Znajdowała się remiza strażacka oraz straż ogniowa. Ewakuacja ludności nastąpiła w dniu 22.01.1945 r. wraz z nadchodzącą Armia Radziecką. Kres wędrówki nastąpił 31.03.1945 r. na terenie Niemiec.
Stążki (niem. Stangenberg)
Wieś Stążki znajduje się na południowym krańcu ziemi sztumskiej, pomiędzy jeziorami Balewskim i Dzierzgońskim. Nazwa Stangenberg pojawiła się po raz pierwszy w dokumencie z 10 kwietnia 1285 r., dotyczącego dóbr Rodau - Dakaeur (rodowsko- gdakowskich). W tym dniu przybyły z Miśni rycerz Dietrich Stange zawarł umowę z kapitułą pomezańską w Kwidzynie. Otrzymał znaczne ziemie od kapituły w zamian za rezygnację z dotychczasowego zarządu dominium biskupim. Kapituła w zamian za 50 grzywien długu oddała także Dietrichowi 50 włók ziemi w Gdakowie i Rodowie. Tym negocjacjom pośredniczył mistrz krajowy zakonu krzyżackiego Konrad von Tyrberch. Dwa tygodnie później 26 kwietnia ten sam mistrz krajowy nadał Dietrichowi Stange w Elblągu w dziedziczne posiadanie, według prawa chełmińskiego „castrum Stangenberc” wraz ze 100 włókami i jeziorem Balewskim. Ten zapis świadczy o istnieniu w Stążkach zamku, który Dietrich Stango wybudował w latach 1275 - 1277 na miejscu grodu pruskiego. Nazwał go swoim nazwiskiem- Stangenberg i uczynił stolicą rozległych włości.
Dietrich Stange przybył do Prus w ramach akcji kolonizacyjnej Pomezanii organizowanej przez Krzyżaków, którzy powierzali przybyłym rycerzom zagospodarowanie tych terenów. Prędzej podczas powstań pruskich zarządzał grodem kwidzyńskim i bronił go przed atakami Prusów w latach 1260 - 1273.
Za dworem wznosi się dawne wzgórze zamkowe porośnięte starodrzewem. Od dworu oddziela je wąwóz, dalej otacza je dawna rzeka młyńska oraz staw. Wzgórze jest najlepiej dostępne od strony południowej. W XIX wieku prowadzono w tym miejscu prace archeologiczne. Znaleziono wtedy skorupy garnków oraz fragmenty wałów. Ciekawym znaleziskiem były niewątpliwie ostrogi rycerskie z czasów krzyżackich.
Zamek zbudowano prawdopodobnie jako założenie o konstrukcji drewniano- ziemnej, możliwe, że także z elementami architektury murowanej. Na pewno w obrębie wałów znajdował się budynek mieszkalny - domostwo Dietricha, a także stajnie i budynki gospodarcze. Wały mogły wzmacniać typowe dla warowni z tego okresu podboju Prus drewniane wieże.
Dietrich Stango zmarł ok. 1313 roku. Jego spadkobiercy wybudowali istniejący do dzisiaj dwór, a zamek opuścili. Drewniano - ziemna warownia stała się mieszkaniem zapewne dość prymitywnym. W dokumencie z 1453 r. wymieniony jest już sam dwór z wsią. Zachowany zabytek, posiada ślady swojej pierwotnej, średniowiecznej architektury w postaci gotyckiej piwnicy datowanej na XIV w., znajdującej się w części wschodniej budowli. Piwnica składa się z dwóch pomieszczeń i posiada sklepienia: krzyżowe i beczkowe. Średniowieczny dwór zniszczyli Szwedzi podczas „Potopu”. Do dnia dzisiejszego zachowały się jeszcze zdobnicze motywy wykonane z terakoty, pochodzące z lat późniejszych.
Kolejnymi właścicielami Stążek byli w XV w. Bażyńscy, po nich Kostkowie, następnie dobra Stangenberg przeszły w ręce rodu Schack von Wittenau. Przedstawiciel tego rodu Albrecht Schack von Wittenau wybudował na wschodnim stoku pagórka w 1676 r. kolejny, reprezentacyjny dwór, charakteryzujący się wyśmienitym wyposażeniem wnętrz. Dwór ten został niestety zniszczony podczas II Wojny Światowej.
Pod koniec XVIII w. Stążki przeszły w ręce niemieckiego rodu Rittbergów. W 1874 roku zarządzał majątkiem Heinrich Graf von Rittberg, a następnie rodzina von Goltz. W 1913 roku dobra należą do majora grafa von Rittberg, w 1914 roku do nadinspektora Faßmann, a w 1945 roku do gospodarza ze Stążek Regnera. Po II Wojnie Światowej majątek zamieniono na PGR.
Zamek wybudował Stange w latach 1275-1277, zaraz potem jak władze kościelne przekazały mu majątek w zamian za administrowane przezeń dobra biskupie. Rycerz doczekał się też szybko drugiego nadania ziemskiego - tym razem z rąk krzyżaków, stając się wkrótce właścicielem zasobnego, liczącego prawie 3 tysiące hektarów folwarku. Stolicą dóbr stał się zamek, który od swojego nazwiska nazwał Stangenberg.
Stange żył w zamku długo, bo prawie czterdzieści lat. Gdy zmarł jego potomkowie wybudowali stojący do dzisiaj, choć wielokrotnie przebudowywany, dwór obronny. Zamek istniał do początków wieku XV nie był już jednak zamieszkały. Pozostawiona samej sobie budowla popadała w ruinę. Upadek przypieczętował pożar, który strawił resztki warowni. Do dzisiaj nic z niej nie zostało, ale prace archeologiczne pozwoliły ustalić położenie i przypuszczalny wygląd warowni. Znaleziono także sporo artefaktów - wyroby ceramiczne, podkowy, elementy średniowiecznej broni, a nawet służącą do gry kostkę z bursztynu z naciętymi cyframi oraz pionek do gry w szachy.
Niewiele więcej zachowało się drugiej zabytkowej budowli w Stążkach - barokowego dworu, położonego na wschodnim stoku wzgórza zamkowego, a wybudowanego w 1676 roku przez Albrechta Schacka von Wittenau. Dwór spłonął stosunkowo niedawno, bo w 1945 roku. Z dawnej szlacheckiej siedziby zostały jedynie ukryte po ziemią piwnice i fundamenty.
Dobrze zachował się natomiast dwór postawiony przez potomków rycerza Dietricha Stange. Choć, jak już wspomnieliśmy, był on wielokrotnie przebudowywany, do dzisiaj zachował elementy pierwotnego wyglądu. Najlepiej widać to w gotyckiej piwnicy, pochodzącej z XV wieku. Co ciekawe, w piwnicy można znaleźć także elementy wcześniejszego od gotyku stylu romańskiego.
Kres pierwotnemu, średniowiecznemu wyglądowi dworu przyniósł szwedzki "potop". Wcześniej, bo jeszcze w XV wieku pożegnali się z własnością potomkowie rycerza Stange. Bogate dobra ziemskie wraz z dworem trafiały kolejno do rąk tak znanych polskich rodów jak Bażyńscy i Kostkowie. Potem przejął je ród Schack von Wittenau. Pod koniec XVIII wieku dwór stał się własnością rodziny von Rittberg.
W 1866 roku właśnie za sprawą von Rittbergów dwór w Stążkach zyskał swój obecny wygląd. Magnacką rezydencję przebudowano wówczas w stylu włoskiego renesansu.
Jest to teraz piętrowa budowla, wzniesiona na planie wydłużonego prostokąta, nakryta czterospadowym dachem. Otynkowany dwór posiada od strony elewacji frontowej wysoką, pięciokondygnacyjną wieżę, nakrytą czterospadowym daszkiem. Wieża jest poprzedzona arkadowym podjazdem, dźwigającym balkon. Z prawej strony wieży znajdują się obok siebie dwa dwupiętrowe ryzality, zwieńczone trójkątnymi szczytami. Wschodnia, podpiwniczona część dworu kryje w piwnicach szczątki gotyckiego dworu zniszczonego przez Szwedów.
Po wojnie cały majątek von Rittbergów, w tym też i dwór został przejęty przez Państwowe Gospodarstwo Rolne. W dawnej szlacheckiej rezydencji mieściły się biura PGR i mieszkania pracownicze. Obecnie dwór znajduje się w rękach gminy, której staraniem, w 2011 roku, został w znacznej części wyremontowany. Wymienione zostało wówczas pokrycie dachu, wykonano obróbki blacharskie i orynnowania, wymieniono stolarkę okienną oraz drzwiową, odnowiono także elewację budynku, naprawiono schody wewnętrzne i zewnętrzne, wykonano renowację powierzchni posadzki oraz wykonano remont ganku.
Nowiny (niem. Neuburg, Neuhof)
Nowiny – wieś w Polsce, w województwie pomorskim, w powiecie sztumskim, w gminie Dzierzgoń, przy trasie drogi wojewódzkiej nr 515. W latach 1975–1998 miejscowość położona była w województwie elbląskim. Historia majątku i dworu Nowiny (niem. Neuburg, Neuhof). Nazwy historyczne - Do 1897 r. Neuburg. Potem Neuhoff. Włączony do gminy wiejskiej Neuhöferfelde (Nowiec) w 1928 r.
Okres średniowieczny – panowanie Zakonu Krzyżackiego
Wieś ma metrykę średniowieczną; pierwsza wzmianka pochodzi z 31 grudnia 1302 r. w dokumencie ustalającym granice pomiędzy komturią dzierzgońską i malborską. Nowiny były w tym czasie folwarkiem domeralnym (czyli administrowanym bezpośrednio przez Zakon) i należały do komturii dzierzgońskiej. Spośród znaczących miejscowości w komturii dzierzgońskiej wymieniono właśnie majątki Gȕter Neuburg (Nowiny) i Lautensee (Jasna). W czasach krzyżackich znajdował się tutaj folwark zakonny podległy komturom dzierzgońskim.
Hodowano tu trzodę chlewną i konie oraz ryby. Konie „schweikeny” były protoplastą znanego konia trakeńskiego (koń trakeński - rasa konia pochodzenia pruskiego, którego przodkiem jest schweiken – silny pruski kuc, wyhodowany przez zakon krzyżacki). Zakon używał tych koni do pracy, przewozu ładunków i poczty. Ryby hodowano w siedmiu stawach położonych na tym obszarze nazywanym „Kleinen Grund”.
Okres Prus Królewskich
Od 1466 roku, na mocy II pokoju toruńskiego miasto Dzierzgon i jego folwarki zostało przyłączone do Polski. Miasto stało się siedzibą starostwa. W 1631 roku król Zygmunt III nadał Dzierzgoniowi statut miasta królewskiego.
Po wojnie trzynastoletniej Nowiny utrzymały status folwarku domeralnego tym razem związanego ze starostwem dzierzgońskim. Ich właścicielami była najpierw rodzina Cemów, a od 1611 r. pieczę nad nimi sprawowali kolejni starostowie dzierzgońscy, którzy jednocześnie byli wojewodami malborskimi. Ostatnim starostą dzierzgońskim i właścicielem majątku Nowiny w Prusach Królewskich był Michał Czapski.
Michał Czapski (ur. 1702, zm. 25 października 1796) – wojewoda malborski, starosta kiszporski (dzierzgoński) w latach 1756–1772. Był trzykrotnie żonaty. Posiadał rozległe dobra także poza obszarem Prus Królewskich. Był ostatnim w Rzeczpospolitej przedrozbiorowej wojewodą malborskim. Po I rozbiorze Polski osiadł w dobrach rodowych poza Prusami.
I rozbiór Polski – cesja terytorium Rzeczypospolitej Obojga Narodów dokonana w 1772 roku na rzecz Królestwa Prus, Monarchii Habsburgów i Imperium Rosyjskiego. Pierwszy z trzech rozbiorów Polski, do których doszło pod koniec XVIII wieku. W jego wyniku Prusy anektowały Warmię i Prusy Królewskie (Pomorze Gdańskie w tym Elbląg i Malbork) a także Dzierzgoń i jego okolice.
Królestwo Prus - czasy porozbiorowe
Po pierwszym rozbiorze w 1772 roku tereny gminy zostały wcielone do Prus. Pod panowaniem pruskim miasto Dzierzgoń (Christburg) stało się siedzibą wielkiego powiatu dzierzgońskego i nadal rozwijało się.
Od 1772 r. dobra w Nowinach przejęła rodzina Rohrbeck, która wybudowała tu barokowy pałac, a Nowiny przekształciła z folwarku domeralnego w prywatny majątek szlachecki. Po włączeniu Prus Zachodnich do Królestwa Prus w trakcie pierwszego rozbioru Polski, w 1772 r. Neuhof stał się siedzibą dominium (jednostka podziału administracyjnego) christburskiego (dzierzgońskiego), obejmującego 17 wsi, przyległe zakłady i młyny. „Urzędnikiem królewskim (pruskim) w ówczesnych Nowinach został mianowany Johann Friedrich von Schimmelpfennig.
W 1818 zlikwidowany został powiat w Dzierzgoniu i powołany powiat sztumski. Taki stan przetrwał do dnia dzisiejszego.
"W 1905 roku właścicielka Schillinsky z domu Kluth sprzedała Gut Neuhof (Nowiny) rodzinie Brandów i przeprowadziła się z córką do Berlina, gdzie straciła fortunę ze sprzedaży Nowin podczas inflacji panującej w Cesarstwie Niemieckim”.
Powyższe dane zaznaczone w cudzysłowie pochodzą z niemieckiej strony Internetowej „ostpreussen.net” - według źródeł prawnuka Christopha Pawlika, (z dnia 4 lutego 2014). Wynika z tego, że Nowiny były nie tylko w posiadaniu rodziny Rohrbeck ale ostatni właściciel Nowin nazywał się Ludwig Rohrbeck. Na razie dla mnie jest to zagadka (por. A. Czapliński).
Podczas kampania wrześniowej II Wojny Światowej, w 1939 r. we dworze zamieszkał generał Guderian.
Heinz Wilhelm Guderian (ur. 17 czerwca 1888 w Chełmnie, zm. 14 maja 1954 w Schwangau) – generał pułkownik Wehrmachtu, Generalny Inspektor Wojsk Pancernych, szef sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, teoretyk wojskowości, autor sformułowanej w książce Achtung – Panzer! koncepcji „blitzkriegu” polegającej na toczeniu wojny metodą błyskawicznych ataków dużych związków pancernych wspieranych natarciem z powietrza.
Gen. Heinz Guderian
Ostatni niemiecki właściciel Nowin, radny okręgowy ds. rolnictwa, Ludwig Rohrbeck, zdołał jeszcze pogodzić się ze zwycięskimi Rosjanami i zarządzał majątkiem Nowiny jeszcze w latach 1945-1946 , ale nie zdołał też uniknąć późniejszego wypędzenia przez Polaków, prawie wszystkich Niemców z Nowin. Do tego prawdopodobnie osobiście przyczyniła się Magdalena Figur urodzona w 1912 roku w Nowinach, późniejsza traktorzystka PRL-u. W swojej biografii wspomniała, że od dziecka pracowała u bauera. Czyżby to był Ludwig Rohrbeck? Może tak się „zemściła się” na bogatym właścicielu gospodarstwa. Wszak Nowiny (Neuhof) były jednym z dobrze zarządzanych majątków w Prusach Wschodnich w okresie międzywojennym.
Historię o wypędzeniu niemieckiego właściciela Nowin opowiedział mi nieżyjący już krewny Magdaleny Figur Pan Karol Wegner, który w przeciwieństwie do propagandy PRL-u nie miał dobrego zdania o „przodowniczce pracy socjalistycznej”.
Dwór w Nowinach – projektant i budowniczy nieznany
Pierwszy dwór miał zupełnie inny wygląd niż dzisiejszy. Wybudowano go wzorując się na formie architektonicznej i rozplanowaniu zastosowanymi w innych, okolicznych miejscowościach położonych w Prusach Wschodnich. Z dawnego dworu niektóre części przetrwały do dziś: w piwnicy zachowały się oryginalne sklepienia, ściany w przyziemiu były niezwykle grube, a okna znajdowały się w niszach.
Dwór w Nowinach przed 1905 rokiem
W XIX i XX wieku do murów tych dobudowano dwukondygnacyjną nadbudowę z podwyższonym środkiem, zwieńczoną mansardowym dachem i odtąd nazywano go pałacem. Prawdopodobnie zbudowano go przed 1905 rokiem, w latach 20. XX wieku pałac przebudowano – najważniejsza zmiana polegała na umieszczeniu na poddaszu wielu pomieszczeń mieszkalnych. Inicjatorem przebudowy był Ludwig Rohrbeck.
Dwór w Nowinach 1905 - 1916
Dwór w 1945 roku
Widok z balkonu dworu na budynki gospodarcze majątku Nowiny - ok. 1930 - 1939 roku
Ludwig Rohbreck żył w latach 1868 – 1952 i do końca życia przedstawiał się jako właściciel ziemski i dziedzic. Podobno był kawalerem i zmarł w Niemczech bezpotomnie.
Późnobarokowy pałac pochodzi z II połowy XVIII wieku, jest to budynek piętrowy ozdobiony lukarnami w mansardowym dachu i pilastrami tworzącymi na fasadzie nieznaczny ryzalit, który jest zamknięty frontonem. Przypałacowy park pochodzi z poł. XIX wieku. Zachowany spichlerz z początku XX wieku.
Pałac w Nowinach w 1981 roku
Spichlerz w Nowinach ok. 1985 roku
Obecny pałac Obecnie to piętrowa, podpiwniczona budowla z użytkowym poddaszem, wzniesiona na planie prostokąta, nakryta mansardowym dachem z licznymi facjatami. W dziewięcioosiowej elewacji frontowej usytuowano niesymetrycznie dwuosiowy ryzalit wejściowy, zwieńczony trójkątnym szczytem z półokrągłym oknem. Główne wejście jest poprzedzone trójfilarowym gankiem, dźwigającym balkon pierwszego piętra. Przed frontem pałacu znajduje się okrągły podjazd. Całość jest otoczona parkiem. Obecnie obiekt pełni funkcje mieszkaniowe.
Widok od frontu - 2019 rok
Pałac od strony parku
Po 1945 roku budynek zaadoptowano na biura PGR, przedszkole, świetlicę, przedszkole potem stołówkę pracowniczą i mieszkania. Póżniej znalazł się w zasobach mieszkaniowych Gminy Dzierzgoń jako socjalne zasoby mieszkaniowe i odtąd systematycznie niszczeje, pomimo pełnienia funkcji mieszkalnych. Niestety przyczyniają się do tego jego mieszkańcy.
Niszczejące zabytkowe schody wewnątrz pałacu. Widniejące drzwi prowadziły do mojego biura
Wszystko pomalowane na ohydny kolor
Samo gospodarstwo wchodziło w skład Kombinatu Rolnego „Powiśle” w Czerninie jako część PGR Bruk – Ferma Krów Mlecznych w Nowinach. Od 1981 roku jako samodzielny Zakład Rolny Nowiny. Po sprywatyzowaniu, od 1993 r. jako Przedsiębiorstwo Produkcyjno – Usługowo – Handlowe „Nowiny” istnieje do dnia dzisiejszego.
Zachowana tzw. stara obora pamiętająca jeszcze przedwojenne i pegeerowskie czasy
Poza dworem zachował się park przydworski. Charakteryzuje się pięknie zadrzewionym parkiem położonym przy pałacu, który obecnie pełni funkcję mieszkaniową. Zespół parkowo- pałacowy jest wpisany do Rejestru Zabytków. Największych spustoszeń i wycięcia najcenniejszych okazów dokonano w latach 70-tych. Rosną tam: lipy drobnolistne, jesiony wyniosłe, robinie akacjowe, dęby szypułkowate, topole czarne i balsamiczne, świerki pospolite (martwe) oraz drzewa owocowe. Na szczególną uwagę zasługuje klon zwyczajny oraz buk zwyczajny o obwodzie pnia 3,28 centymetra i wysokości 30 metrów. W Nowinach znajdują się gniazda bociana białego. Miejscowość posiada atrakcyjnie położoną aleję lipową nieopodal parku i przerzedzoną aleję jabłoniową przy szosie Bągart – Nowiny. Przeważającą część obszaru wsi zajmują pola uprawne.
Resztki park przydworskiego
W Nowinach zachował się dwór, park, budynki gospodarcze, czworaki utraciły swoje historyczne walory. Do grupy obiektów architektury i budownictwa o wartościach kulturowych należy również murowany budynek szkoły z 1921 roku. Obecnie pełni funkcję świetlicy wiejskiej sołectwa Nowiec. Jest pięknie wyremontowany przez Gminę Dzierzgoń.
Stara szkoła. obecnie świetlica wiejska
Nowiny są często kojarzone z Nowcem czyli gminą wiejską w Prusach Wschodnich Neuhöferfelde, do której zostały włączone w 2927 roku. Dzisiejszy Nowiec to wieś sołecka, w skład której wchodzą Nowiny i Nowa Karczma.
W 2001 roku ks. Jan Czajkowski, proboszcz dzierzgoński, przekazał do Archiwum Diecezji Elbląskiej spuściznę archiwalną swej parafii. Wiele dokumentów parafialnych, zostało zniszczonych i rozproszonych po zajęciu Dzierzgonia przez wojska sowieckie w 1945 roku. Wprawdzie ówczesny proboszcz dzierzgoński ks. Bernard Poschmann pozostał w mieście aż do swej śmierci, która nastąpiła w 1947 roku, jednak w trakcie działań wojennych i tuż po ich zakończeniu ukrywał się w klasztorze poreformackim. Kościół parafialny i plebanię proboszcz pozostawił otwarte, aby uchronić je przed dewastacją drzwi lub podpaleniem.
To wówczas została zniszczona i rozproszona znaczna część archiwum parafialnego. W zachowanych dokumentach parafii jest zapis pochodzący z 1678 roku „Copia commisionis reggae” mówiący że "Komisarze króla polskiego proboszczowi i wikariuszom Dzierzgonia przyznają roczną pensję 500 zł, a dla parafii trzy łany ziemi (ok. 50 hektarów) z folwarku Nauhof (Nowiny").
Drugi dokument a lat 1858–1879 mówi o „Schule zu Neuhoff” (szkole w Nowinach) i są to „Akta szkoły w Nowinach” i „Personalia nauczycieli i listy uczniów”. Wynika z tego że, szkoła katolicka istniała już Nowinach w 1858 roku. Prawdopodobnie była to jednoizbowa szkoła tylko dla chłopców, w której uczono podstaw pisania, podstaw arytmetyki i głównie religii i modlitw.
Inna ciekawostka mówi że, w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, w trakcie przeprowadzanych prac archeologicznych w okolicach wsi Nowiny i Mokajny odkryto starożytne pomosty. Dwa z nich znajdują się w okolicach Bągartu i są datowane na 1000 lat. Trzeci biegnie na linii Nowiny- Mokajny, jego wiek określa się na ponad 2500 lat.
Najsłynniejszą postacią w powojennej historii Nowin jest śp. Magdalena Figur. Posłużę się opisem znalezionym w Internecie:
Magdalena Figur
„Magdalena Figur-Mulart (figurka jak ją potocznie nazywano) urodziła się w 1927 roku w Nowinach, zmarła 17 sierpnia 2007 roku w Kwidzynie – polska traktorzystka, szefowa pierwszej brygady traktorzystek w Błotniku na Żuławach, przodowniczka pracy.
W 1946 roku
W 1949 roku
Figur otrzymała w lutym 1949 roku możliwość uczestniczenia w kursie dla traktorzystów. Uczestniczyło w nim 40 mężczyzn oraz dwie kobiety, z których kurs ukończyła tylko Figur. Zdjęcia jakie zrobiono uśmiechniętej dziewczynie w mundurze Związku Młodzieży Polskiej, siedzącej na traktorze marki John Deere w maju 1949 roku w Wilanowie, posłużyły do całej serii publikacji propagandowych PRL, między innymi socrealistycznych plakatów „Kobiety na traktory”, czy „Młodzieży. – Naprzód do walki o szczęśliwą socjalistyczną wieś polską”, firmujących sojusz robotniczo-chłopski.
Magdalena Figur zmarła w 2007 roku w samotności. Ostatnie lata życia spędziła u sióstr elżbietanek w Domu Świętej Elżbiety w Kwidzynie. Na jej pogrzebie zjawiło się bardzo mało osób”.
Inny tekst autorstwa Pana Marcina Ślaskiego (Gdańsk) pochodzący z filmu. Magdalena Figur chociaż była ikoną PRL-u nigdy dobrze nie mówiła językiem polskim. Była Niemką urodzoną w ówczesnych, niemieckich Nowinach. Tekst oryginalny Magdaleny Figur:
„Ja do mechanizacji, to już byłam od młodości – mówiła w filmie dokumentalnym Dziewczyna z Plakatu zrealizowanym przez Ewę Piętę w 2001 roku. - Jak ojciec tam coś zaczął robić i tego, to ta już jemu na ręcach tak spojrzałam, a czy tam już rower rozbierać i szykować, to ja już nie potrzebowałam nikogo, to ja już sobie sama zrobiła. Jak ja poszłam do ojca śniadanie na pole zaniosłam i w tym czasie to wzięłam te konie orałam, a zauważyłam z daleko tam traktor, jak to tak można tu trzeba za pługiem chodzić i chodzić te kilometry robić a tam wleci ciągnik i można siedzieć. I to mnie tak interesowało, i mówi – ten zawód muszę zdobyć. W 1941 roku czasie wojny musiała pójść do pracy u miejscowego bauera (prawdopodobnie był to ostatni właściciel Nowin Ludwig Rohbreck). Mężczyźni poszli na wojnę. Wsiadła do lanz buldoga na kolczatkach, jako pomocnik traktorzysty. Spodobało się jej... Poszła nawet na kurs, kiedy kończyła się ta straszna wojna”.
Polska przyszła do Nowin. Magda znalazła pracę w Państwowych Stacjach Traktorowych i Maszyn Rolniczych – czytamy w tekście Janusza Ryczkowskiego w Dzienniku Bałtyckim z 28 sierpnia 2007 roku.
W ramach weryfikacji narodowościowej w październiku 1947 r. rodzina Figurów została zmuszona do wyjazdu za Odrę i opuszczenia tych ziem. Ojciec Magdaleny Paweł – był miejscowego pochodzenia, a matka Elżbieta z domu Jastrzębska pochodziła z Kaszub. Mimo wstawienia się za nimi dyrektora miejscowego PGR powiatowe władze partyjne odmówiły im polskiego obywatelstwa. Latem 1948 r. M. Figur wraz ze swoją kuzynką Urszulą podjęła decyzje o ucieczce z Polski do Niemiec Zachodnich. . Po sforsowaniu Nysy natrafiły na polską strażnicę graniczną. Mimo tego, że osoba pełniąca służbę nie chciała ich słuchać i zamknęła w areszcie, to na skutek zaangażowania dowódcy wartownika, uzyskały one od sądu granicznego papiery, dzięki którym mogły tymczasowo powrócić w rodzinne strony – znalazły się u ciotki z Mleczewa koło Sztumu. Zostały jednak ponownie aresztowane, bo ktoś życzliwy doniósł władzom, że uciekły z transportu do Niemiec.
Ostatecznie Figur udało się uzyskać polskie obywatelstwo dla siebie i dla całej rodziny i mogli oni powrócić do Polski, a ona sama rozpoczęła pracę w PGR. W dniach od 31 stycznia do 26 lutego 1949 r. wzięła udział kursie kierowców fordsonów, ursusów, farmalli, który ukończyła z wynikiem bardzo dobrym, w wyniku czego mogła podjąć pracę jako traktorzystka. Kilka miesięcy później została skierowana do Centralnej Szkoły Administracji Rolniczej w Elblągu na szkolenie brygadzistów traktorowych, gdzie poznała jedną koleżankę - Bronkę Pestkównę z Wejherowa – jednak to ona jako jedyna z kobiet ukończyła ten kurs. Sama Figur po latach wspominała to tak: [pisownia oryginalna – przyp.aut]
„I poszłam na kurs traktorzystek w 49-tym roku w lutym, no i zdałam z kategorie druge bardzo dobrym wynikiem, no i to dalej się jechało, między czterdzieści chłopów, to byli, było dwa kobiety ja i Peskówna z Wejherowa, ale Peskówna po tym kursie zrezygnowała i już dalej nie jeździła, i do tej pory nie wiem co się stało…”.
W miejscowości Błotnik za Żuławach organizowano pierwszą brygadę traktorzystek. Magdalena Figur została jej kierowniczką. Janusz Ryszkowski pisze, że „… traktorzystki kradły łożyska z poniemieckich czołgów pilnowanych przez milicję, żeby mieć części do swoich traktorów. Narażały się by, maszyny były tylko na chodzie. Pilnowały też swoich traktorów, by nikt nie „pożyczał” sobie z nich części. Spały więc przy nich”. Magdalena Figur w filmie E. Pięty tak wspominała ten okres swojej pracy: - „Zorganizowali takie brygady z każdego majątku jeden ciągnik i na likwidacje odłogi na Żuławy. To dali mnie 13 kobiet, a traktorzyści byli za pomocniki. Wszystkie te traktorzystki pracowali na Żuławy miesiąc czas, a jak się poznali wszystka się pożeniła i już niektóra nie chciała na traktor, i się została ta pojedyńcza sama…”.
Dożynki 1952 r. W środku Magdalena Figur
Z okazji Święta Plonów w 1952 r. Figur odebrała gratulacje pod pierwszego prezydenta PRL Bolesława Bieruta. Całość uwieczniono w Kronice Filmowej. Jak stwierdza Dominik Wiśniewski – dla ówczesnej klasy pracującej było to wyróżnienie porównywalne z audiencją u imperialistycznej królowej angielskiej. Magdalena Figur oglądając kronikę po latach stwierdziła z nieukrywaną dumą: „Tak, Bierut…prezydent Bierut. Aby ścisnąć prezydentowi Bierutowi ręce – dodaje po chwili - no to już trzeba świecić przykładem, co ja zasłużyłam, aby mogłam się witać z prezydentem. Tak, to było wyróżnienie, wtedy w naszych stron tutaj Gdańskie to obejrzeli, ale masz zaszczyt – mówi – z Prezydentem się witałaś…”.
Magdalena Figur ściska rękę Bolesławowi Bierutowi
Gdy Figur miała 22 lata, została udekorowana Orderem Sztandaru II klasy. W artykule – „Racjonalizatorka tow. M. Figur – przodująca traktorzystka stwierdzano” – „Przodownica pracy w województwie gdańskim wykonała w ostatnim etapie współzawodnictwa 150 % normy, bijąc wielu swoich kolegów – mężczyzn (…). Opracowała również projekt zastosowania specjalnej pokrywy, zabezpieczającej silnik traktora przed piaskiem. Pomysł jej został zaakceptowany przez komisję i wprowadzony w wielu zespołach PGR”. Prawdziwą miłością M. Figur był traktor.
„Ciągnik to dla babki jest wszystkim, no nie dałaby pojeździć bo by się bała że jej popsuję go” – stwierdzał pasierb Magdaleny Figur. Według słów wnuka Macieja Figura – „babcia była osoba upartą i zawziętą, ale to ona nauczyła mnie jeździć traktorem gdy byłem mały”. Sołtys Bągartu Józef Kania w 2001 roku mówił że, „Figur widząc jak ktoś na polu coś robi i ona widzi, że to nie jest tak, to ona jest w stanie pójść i zwrócić uwagę, że to nie jest tak jak ona by chciała, że to on ma zrobić tak, tak, tak, i żeby to było dobrze". - "Ona za traktor to by zginęła, nikomu nie dała, tylko dla swojego męża, potem to ja dostałam ten traktor” – mówi członek rodziny Magdaleny Figur.
„Jak pamiętam, to piąty raz w życiu mam spódnicę ubrana, jak młoda byłam chodziłam na zabawy” – mówi Magdalena Figur. – „A jak zaczynałam na tych traktorach jeździć to już mi się nie chciało przebierać, a chłopaki mnie znali to i mnie lubili i w spódnicach, wtedy nie było kieszeni, nie było nic, no a teraz jak nie raz na pogrzeb no to ubieram, a tak ja się nie czuje dobrze w spódnicy dlaczego nie ma tych kieszeni, nie ma gdzie wsadzić i takie te życie jest…”.
Kolejne lata upłynęły Magdalenie Figur na pracy w PGR-ach. Solidna i dokładna praca była jej znakiem rozpoznawczym. Pozostało jej to do późnej starości. Bartek Figur, jej wnuk, mówił że, „babcia nie lubiła tego kiedy na przykład, nikt nie pracuje. Nie lubiła także widoku pól niezaoranych, leżących odłogiem”. Była szefową grupy traktorzystów, do których potrafiła niekiedy odnieść się w bardzo ostrym stylu. Sama wspominała to tak po latach: - „Wiecie co, miałam pod sobie 40 chłopów, to ja musiałam z motorkiem, z tym komarkiem małym oblecieć to wszystkich, kontrolować, jaki robi robotę czy gra, to już oni krzyczeli, mówili, o już znowu, przyjdzie nam da po d...ie, tedy ja przyszłam i widziałam to po macoszemu robione, ja mówię kto tu orał na tym polu?, - ja, a jak to świnie to ryli, czy to jest orka. Teraz tak po męsku trochę rozmawiam, wtedy całe życie z chłopami robiłam, wiecie ja kiedyś jak byłam na traktorze, to się nauczyłam po kieliszki wziąwszy z tymi chłopakami, i jak zawsze byłam na polu z więcej traktorzystami, to mnie nie nudziło to sobie śpiewałam, a jak ja nieraz sama w nocy orałam, to mi zimno było, to wzięłam łyk na pole, aby ten organizm grało i moja robota grało. Jak ja miałam tyle mężczyzny przy sobie, po prostu kochają się, a ja w tej chwili nie byłam jeszcze do kochania i nie miałam czasu patrzeć aby tam jakiś narzeczony, ja lubiłam więcej ten traktor” – wspominała M. Figur.
Pierwszy narzeczony w Nowinach
„Ja pierwszy narzeczony to miał w Nowinach, taki pracowity… pracował i wszystko robił jak on się potem zaczął rozpić, to potem byłam już i w ciąży myślę nie cholera, jeden wychowam, ale jak dziesięć od pijaka - nie wychowam i rzuciłam to w cholerę, potem było sąd, on chciał to dziecko zebrać, ale ja powiedziałam tak, ja się zrzekam alimentów, ale to dziecko jest moje no i sędzia mówi dziecko do matki i koniec” – wspominała w filmie E. Pięty.
Ten ranny ptak już tam chodzi
„Ja zawsze byłam prędzej na podwórku jak te chłopaki, to już zawsze mówili ten ranny ptak już tam chodzi. Ja musiałam zobaczyć czy te traktory są umyte, czy oni mieli swoje paliwo stankowane, aby na czas wyjechać i jak tam jakiś traktor nie stał w porządku to gnałam aby to w rząd stało, aby to nie było tak dzisiaj przynieś i jutro jeździsz, nie, jak ja by ringów nie trzymałam to by mi na głowie tańcowali, ja to i dyrektorowi nie raz po łacinie przyklepiąłam po łacinie, a dyrektor mówi, to się nie zwyczajcie, ona taka już jest…” - stwierdzała Magdalena Figur w 2001 roku w filmie E. Pięty „Dziewczyna z plakatu”.
My chcemy Figur mieć do orki
Magdalena Figur pracowała później przez rok czasu jako kierowniczka PGR w województwie koszalińskim. Po roku, w wyniku zatargu z kierownikiem wróciła na rodzinne tereny. Nie tolerowała nieróbstwa i niechlujstwa – w ten sposób zyskiwała uznanie kierowników PGR-ów i stała się osobą rozpoznawalną. Magdalena Figur zainteresowanie swoją osobą i swoją rozpoznawalność wśród miejscowej ludności tak: - „My chcemy Figur mieć do orki, no i dyrektor mówi, czego baby chcecie zawsze mieć. Ona nam rowy nie orze, ona nam miedzy nie przeorze, mówi jak ja byłam nauczona dokładnie to by dokładnie i tak ja dzisiaj swoich wnuków nauczę (…) Przyszłam z powrotem znowu do Waplewa, z powrotem tutaj na sztumskie. Waplewo miał 16 majątków i musiałam wszędzie tak na tych majątków obrobić. To Waplewo, Waplewko, Ramuty, Jeziorno, Sztanowo, Jasna, Bągart, no i tak się to obrobiłam to wszystko i ludzie zaczęli mnie potem rozpoznawać”.
Poszła na swoje
Po powrocie w rodzinne strony M. Figur podjęła pracę w PGR jako magazynierka. Kiedyś dyrektor kazał, żeby wydała z magazynu buraki. Nie otrzymała jednak oficjalnego pokwitowania. Podobna sytuacja powtórzyła się z paszą. Za trzecim razem Figur postawiła się dyrektorowi. Kiedy jej zaczął przed oczami machać rękoma, chwyciła za miotłę i przepędziła go na cztery wiatry. Poleciał wtedy na skargę do komitetu partii i w efekcie tego zawieszono Magdalenę Figur w prawach członka Plenum i egzekutywy powiatowej. Nadal pozostała aktywną osobą – sprawowała funkcję radnej gminnej i powiatowej, należała również do ORMO. Dalej załatwiała sprawy wsi i ludzi, wykłócała się z władzą. Nie czuła się zbyt komfortowo w pegeerze. Poszła wkrótce na swoje.
Zaczęła gospodarzyć w Bągarcie Poszła z dwiema butelkami wody do urzędu, by skosztowano co pije się w Bągarcie. Pomogło. Jej sąsiad - Jan Szota - relacjonował: - „Potrafiła załatwić wszystko, bo jeśli ją wyrzucano z urzędu drzwiami, to ona oknem weszła i załatwić musiała to co chciała”. Według słów pasierba Zbigniew Mularta: - „Troszeczkę słabiej gotowała, ale to nie ma ludzi bez wad, no ale żeby wszyscy ludzie tacy byli jak babka Magdalena no wiadomo miała dni nerwowe i spokojne, miała wzloty i upadki jak każdy, ale dla wsi Bągart bardzo dużo robiła”.
W 1975 roku dostała w darze ciągnik marki Ursus C-360 od fabrycznej organizacji ZSMP – jako dar młodzieży wykonany w ramach czynów produkcyjnych w uznaniu wieloletniej, aktywnej postawy w pracy i działalności społecznej w okresie 35 lat Polski Ludowej. Jeździła nim do ostatnich chwil swojej aktywności ruchowej.
Wnukowi czasami mówiła, że sprzeda medale na złom: - „No ja dostałam dużo tych odznaczeń państwowych, i ja dostałam Sztandar Pracy, I – klasy, i II-klasy, i 35 lat Polski Ludowej, i Honorowym Obywatelem Gdańska, ja nie myślałam tam o nagrodach nic tam, mnie się rozchodziło tylko co ja mogłam jechać…”. Wnukowi czasami mówiła, że sprzeda medale na złom, ale ostatecznie tego nie zrobiła.
Pani Magdalena Figur w trakcie nagrywania filmu Ewy Pięty – „Dziewczyna z plakatu” w 2001 roku żartowała, że chce być pochowana ze swoim traktorem, być zawieziona tym traktorem na cmentarz i chciała być pochowana w sukience. Do końca życia zachowała pogodę ducha. Zmarła w wieku 80 lat w 2007 roku – 6 lat po nakręceniu filmu. Została pochowana na cmentarzu w Bągarcie.
Grób Magdaleny Figur na cmentarzu w Bągarcie
W trakcie kręcenia filmu Jerzy Mulart - pasierb pani Magdaleny stwierdził: – „Ktoś musiał być pierwszy, zawiodła się i została zapomniana”. Drugi jej pasierb Zbigniew Mulart dodał: - „Chociaż była symbolem to ją pokrzywdzili, bo nie ma teraz z czego żyć”.
Fotografia na ciągniku Ursus wykonana w Nowinach
Ciągnik z powyższej fotografii stoi do dnia dzisiejszego jako eksponat w Nowinach
W takiej oto miejscowości z bogatą historią przyszło mi pracować w latach 1979 – 1993 i mieszkać w dworze (pałacu). Zacząłem pracować w Zakładzie Rolnym w Bruku jako kierownik Fermy Krów Mlecznych w Nowinach a moja żona Ela jako zootechnik. Była to moja pierwsza praca po odbyciu śłużby wojskowej. W 1982 roku do 1992 roku pracowałem jako zastępca dyrektora d/s produkcji zwierzęcej. Od początku mieszkałem w tzw. pałacu w mieszkaniu o powierzchni ok. 140 metrów kwadratowych i wysokości 4,1 metra. Było to podobno dawne mieszkanie ostatniego, niemieckiego właściciela Nowin. W 1981 roku urodziła się nam córka Marta. Potem przeniosłem się do pobliskiego Dzierzgonia, gdzie wybudowałem dom. W Nowinach, u schyłku 1984 roku, zaczęła się moja przygoda z łowiectwe, która trwa do dziś.
Mam wiele wspomneń związanych z Nowinami - przeważają te dobre a może o złych z biegiem lat zapomniałem. W 1995 roku przebranżowiłem się. Skończyłem pracę w rolnictwie. Właśnie w 1995 roku zacząłem pracę jako dyrektor Gminego Ośrodka Kultury w Starym Dzierzgoniu i pracowałem tam do emerytury.
Z pracy w Nowinach zapaiętałem, że koło Nowin istniał inny dwór. Mówiono wtedy, że stoi on w Nowcu. Wtedy zamieszkiwali w nim "ludzie z marginesu społecznego" jak wtedy mówiono. Za dworem był park i byłem w dworku tylko raz ponieważ ówcześni lokatorzy byli niebezpieczni. Pamiętam też, że były tam piękne piece kaflowe, nie było prądu a lokatorzy palili w zimie drewnianymi podłogami, schodami i innymi drewnianymi elementami wnętrz. Obok stały zabudowania gospodarcze w ruinie. Dalej były zabudowania pani Welk, która potem wyjechała z rodziną do Niemiec a opustoszałe gospodarstwo popadło w ruinę. Nie znalażłem żadnych danych historycznych o tym dworze. A przecież ktoś w nim mieszkał przed II Woją Świtową, ktoś go wybudował i w nim gospodarzył. Teraz żałuję bardzo, że moje zainteresowania historyczne przyszły tak późno. A przecież w 1979 roku żyli jeszcze mieszkańcy Nowin pochodzenia niemieckiego, którzy na pewno pamiętali czasy międzywojenne. Choćby siostry o nazwisku Kinder i Wegner mieszkające wtedy w zadbanym domku nie będącym zawiadowanym przez PGR. Jadąc kiedyś w kierunku Nowca zostałem zaproszony przez owe siostry na pyszną golonkę zawekowaną w owalne słoiki a w pokoju wisiał duży portret oficera w mundurze niemieckim - ostatni portret męża pani Kinder, który zginął podczas II Wojny Światowej. Mogłem popytać o historię rodziny i samej miejscowości. Wolałem jednak golonkę i sznapsa. Idiota ze mnie !!!
Odwiedziłem to miejsce w 2022 roku. Po dworku, parku, budynkach gospodarskich i gospodarstwie p. Welk nie ma dzisiaj śladu. Obawiam się mocno, że dzisiejsi mieszkańcy pałacu w Nowinach przyczynią się do jego zniszczenia, podobnie jak to się stało z dworkiem w Nowcu.
Sama miejscowość Nowiny zyskała na wyglądzie w porównaniu z latami pegeerowskimi. Mieszkańcy dbają o swoje domy, powstały nowe, położono asfalt przez wieś. W dawnej szkole jest piękna wiejska świetlica. Domek pań Kinder i Wegner zyskał nową elewację. Najsmutniej wygląda Pałac, z którym wiążą mnie wspomnienia z młodości oraz wielorodzinne bloki wybudowane w czasach zachwytu nad "wielką płytą".
Ciąg dalszy w budowie
Fotografie archiwalne poczodzą w większości ze strony bildarchiv - ostpreussen, zasobów internetowych oraz prowadzącego stronę. Teksty i opisy miejscowości z zasobów internetowych, Ryszarda von Pilachowskiego oraz moich własnych.